Zdaję sobie sprawę z trudu włożonego przez Meryl Streep w tę rolę, ale były inne role do nagrodzenia w tym roku. Streep miała mówić piszczącym głosem i dziwnym brytyjskim akcentem, ale tak naprawdę to na nic, bo w ostatecznym rozrachunku zagrała po prostu stetryczałą staruszkę ze zwidami i zanikami pamięci. Według mnie bardziej zasługiwała na nagrodę Rooney Mara, chociażby za jakościowy skok w stosunku do jej roli w "Koszmarze z ulicy wiązów". Nie wiem też po co Streep trzeci oscar. Już się obłowiła i mogłaby dać szansę innym aktorkom, które są lub będą w przyszłości tak samo dobre jak ona.
To, że ma już oscary nie może być wyznacznikiem zasady 'bedzie jej". Musze jednak przyznać, że tez wolałbym Mare z nagrodą w tym roku.
http://www.youtube.com/watch?v=dDuN065gV-U&feature=related zobacz to i porównaj jak kapitalnie została odwzorowana w filmie.
Odwzorowanie może i znakomite, ale nie o kopiowanie postaci chodzi w oskarach. Poza tym te krótkie fragmenty w których żelazna dama była młodsza to mniejszość. Reszta to mdłe i godne politowania sentymenty staruszki, która ma zwidy. Nie kupuje takiego grania i ciągle utrzymuje, że na oskara nie zasługiwała.
>Odwzorowanie może i znakomite, ale nie o kopiowanie postaci chodzi w oskarach.
Naprawdę?
A myślałam, że chodzi o to, by jak najlepiej wykreować swoją postać. Hmm...
Wykreować, ale nie skopiować. Rooney Mara ani Viola Davis nikogo nie kopiowały chociaż grane przez nie postacie miały swoje pierwowzory. Papugować potrafi wielu aktorów, ale samemu stworzyć postać to sztuka(której nie odmawiam oczywiście Meryl Streep aczkolwiek nie w tym roku).
Przepraszam, że się tak wyrażę, naprawdę, ale po prostu pieprzysz bzdury. O jakim ty kopiowaniu mówisz?
Meryl Streep w sposób mistrzowski odwzorowała postać Margaret Thatcher, oglądając film miało się wrażenie, że ta kobieta z ekranu to sama pani premier. To był film oparty na faktach więc jak twoim zdaniem miała ją zagrać??
Nie miała dodawać czegoś od siebie, miała wcielić się w jej postać, być nią. Naprawdę nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem, żeby zarzucać aktorowi zbytnie (przy czym lepiej niż doskonałe) wcielenie się w daną rolę. Twoje słowa brzmią tak, jakbyś sam sobie zaprzeczał. Oscary nie są nagrodą dla osób, które stworzą własną postać w filmie, tylko dla aktorów najlepiej grających. Nie ma nigdzie żadnej mowy o czymś takim... w przeciwnym razie nie powstawałyby filmy biograficzne... wybacz, ale "Wykreować, ale nie skopiować" to po prostu absurd.
Widzę, że się nie dogadamy w sprawie tego filmu. Zdania i tak nie zmienię, więc może spotkamy się na forum innego filmu:)
Tu nie chodzi o zdanie, po prostu gadasz bzdury zrzucając Streep "zbytnie odwzorowanie" czy też "kopiowanie" o.0
Chyba nie przeczytałeś mojego apelu. Nie odpowiadajcie na moje wypowiedzi. Poza tym nieuprzejme jest zarzucanie bzdurzenia. Wystarczyło zasugerować, że nie zgadzasz się z moją opinią.
Nie rozumiesz że to nie chodzi o twoją opinie? jak powiesz że 2+2=5 to to będą takie same bzdury a nie "twoja opinia".
Wypraszam sobie. Mam prawo do opinii, że w tym roku MS nie zasłużyła na Oskara i, że jej rola była przeszarżowana a ja ci to nie pasuje to zamilcz zamiast mnie obrażać.
Jak tam sobie chcesz, powiem tyle: w filmie biograficznym aktor ma za zadanie jak najwierniej odwzorować bohatera, i to się MS udało.
Moim zdaniem świetna kreacja, zasługująca na nagrodę. A zdanie: "Już się obłowiła i mogłaby dać szansę innym aktorkom, które są lub będą w przyszłości tak samo dobre jak ona." jest troche nie na miejscu; Oskar to nie wybór Streep, tylko Akademi.
Nigdy i nigdzie nie twierdziłem, że to wina Streep. Wiem, że Akademia decyduje i moim zdaniem dokonała po prostu fatalnego wyboru, bo były lepsze role i aktorki w tym roku.
np. jakie? Nie twierdze, ze to najlepsza rola aktorska jaka widzialem ale stwierdzenie ze to "fatalna" decyzja akademii jest w mojej opinii mocna przesada.
Ano na przykład Viola Davis świetnie zagrała w filmie "Służące". Prawdziwa rola, że aż czuje się jak w jej bohaterce zachodzi przemiana i w dodatku bez szarżowania w stylu naśladowania głupiego piskliwego głosu lub dziwnego akcentu. Decyzja jest fatalna, bo zamiast nagrodzić rewelacyjne i oszczędne aktorstwo, wybrali przesadzony dramatyzm wykonany przez osobę, która jest zasłużona, ale oskarów więcej dostawać nie powinna podobnie jak Janusz Kamiński czy Denzel Washington. Powinni zrobić ograniczenia w formie jakiegoś specjalnego oskara zwieńczającego karierę w tej dziedzinie i dać szansę młodym.
Może w przyszłości, ale w "Żelaznej damie" jej wysiłek był na marne albowiem postać miałka i nieciekawa Ofelio.
Ofelio? a kto to?
Postać nieciekawa? Wysiłek poszedł na marne? To tylko twoje zdanie, ja tak nie uważam.
Zresztą otrzymała Oscara, więc chyba jednak jej wkład w ten film nie poszedł na marne.
Za znakomitą, wzruszającą i mądrą kreację. Za to że jednym gestem, półsłowem, ruchem oczu intryguje i tak wiele wyraża.
Oscar należał się Meryl Streep jak "psu buda". Przy większości nominacji za rolę pierwszoplanową jest najlepsza, tym razem była bezkonkurencyjna. I na szczęście tym razem nie zakończyło się na nominacji, bo inaczej Akademia kolejny raz zaliczyłaby wtopę. Meryl Streep doskonale odwzorowała Margaret Thatcher i wiele włożyła, by "stać się" Żelazną Damą. Zdanie "już się obłowiła i mogłaby dać szansę innym aktorkom..." brzmi jak zwykła zazdrość i sugestia, że Meryl Streep - jakoby sama sobie przyznawała nagrody - powinna iść na emeryturę. Było to niegrzeczne i ciut prymitywne.
Meryl Streep zagrała przez 70% filmu starą babę, która wygląda jakby miała parkinsona i która jest chora na umyśle. Już mówiłem, że niewiele mnie obchodzi jej przygotowanie i nawet nauczenie się głupiego brytyjskiego akcentu. Szanuję waszą opinię, ale do serca trafiła mi rola Violi Davis, która bez udawanego akcentu zagrała osobę nieco oschłą, ale za to dynamiczną. Koniec i kropka, temat zamknięty.
wybacz ale twoje wypowiedzi są dosyć irytujące... zachowujesz się jak 5-latek w stylu. Rozumiem że kibicowałeś Violi Davis jednak nie musisz rozczarowany jej porażką hejterzyć na kogoś komu ta nagroda się naprawdę należała. Cóż, ffilm nie jest tym czego się spodziewałem jednak sama postać Margaret Thatcher i to jak Meryl to zagrała to istny cudo.
Idąc twoim tokiem myślenia świetni aktorzy, prawdziwe autorytety (do którym Meryl nalezy nawiasem) powinny porzucać aktorstwo po jednym by filmie by inni też mogli się wykazać ....
Ciągle nie zmieniam zdania i apeluje do wszystkich żeby pozwolili temu tematowi spaść w dół listy, bo ta dyskusja jest bez sensu. Mam dość takiego boksowania. Pozwólmy temu po prostu odejść.
Przepis na oscara labo BAFTA jest prosty. Wystarczy zrobić film traktujący o jakimś ważnym angielskim bądź amerykańskim polityku / członku rodiny królewskiej i poprostu nie wypada ni nagrodzić bo to nieetyczne. Nie wiem też za co "Jak zostać królem" dostał oscara? Film nudny, historia nieciekawa...
Obejrzyj J.Edgar jeśli nadal wierzysz w to co piszesz. Di Caprio był świetny, a nawet nominacji nie dostał, zatem Twoja teoria legła w gruzach.
Rooney Mara była słabą kopią szwedziej aktorki, która rolę w Millennium zagrała śpiewająca - Rooney była tutaj kopią, na dodatek bardzo marną.
Nie wiem, może o innym J.Edgarze mówimy ale tego co ja znam z historii nie był politykiem ani członkiem rodziny królewskiej lecz szefem Biura śledczego (teraźniejszego F.B.I.). Co do Dicaprio się zgadzam w 100% genialny aktor, jeden z moich ulubionych. J.Edgar'a jeszcze nie oglądałem ani szwedzkiego "Millenium". Rooney Mara w. mnie zagrała świetnie, być może szwedka zagrała lepiej ale ani BAFTA ani Oscar to nie nagrody szwedzkiej/skandynawskiej akademii filmowej więc ... chyba Twoje wszystkie teorie legły w gruzach ;)
Napisałeś: :Przepis na oscara labo BAFTA jest prosty. Wystarczy zrobić film traktujący o jakimś ważnym angielskim bądź amerykańskim polityku / członku..." - J. Edgar był przecież politykiem, nieprawdaż?
Ani Streep ani Di Caprio nie mieli pierwowzoru aktorskiego, Rooney miała i nie skorzystała.
Nie wiem czy szefa F.B.I. można "podpinać" pod polityka ale niech ci będzie, nieważne. Co do Rooney to też się nie będę spierał bo tak jak mówię nie widziałem skandynawskiej wersji. Kiedyś ktoś mi wciskał, że pierwowzór "Infiltracji" jest dużo lepszy, produkcji... jakiś kitajców, obejrzałem kilka minut i byłem bliski wymiotów. Nie zawsze to co pierwsze lepsze :)