Oczekiwałem dynamicznego,politycznego kina ze świetnymi dialogami i aktorstwem.Otrzymałem trochę nudnawą opowieść o schorowanej kobiecie ,która cofa sie w przeszłośc ukazując jedynie zarys jej historii jako polityka.Szkoda,bo moim zdaniem to właśnie wątek polityczny jest zdecydowanie najciekawszy,ale niestety zbyt krótki.Cała reszta nie była mnie wstanie wciągnąć.Świetne aktorstwo nie przełożyło się niestety na dobry film.. 
 
popieram , myślałem że bedzie wiekszy nacisk na polityczne wątki filmu , a tutaj bardziej skupili się na Margaret jako osobie ;/ szkoda troche jestem zawiedziony , gdyby nie Meryl zapewne bym nigdy nie sięgnął bym po ten film
Nie wiem, czy twórcy filmu nie mieli za cel ośmieszyć "Żelazną Damę", bo przecież jej obecny stan nie jest najważniejszym dokonaniem w jej życiu. Film ratuje jedynie rola Meryl.
Mysle,że raczej nie mieli zamiaru ośmieszyć.Może twórcy chcieli pokazać Margaret z innej strony ,kiedy jej kariera polityczna dobiegła końca.pytanie tylko czy to dobry wybór?bo tak jak napisałeś"czy jej stan jest najwaznieszym dokonaniem"albo inczej,czy jej obecny stan jest dobrym tematem na ukazanie tak charyzmatycznej kobiety?
chciałem dokładnie napisać to samo, film rozczarowuje, wątek polityczny i co za tym idzie 'akcja' jest niestety tylko tłem, niemniej aktorstwo MS jest niesamowite.
Cóż, Margaret Thacher ( jak i np Reagan) to nie są ulubione postacie Hollywood, o polityce nie dowiemy się zbyt wiele z tego filmu - w zasadzie do obejrzenia tylko dla Meryl Streep- jak dla mnie pewny Oscar!
Zgadza się, tytuł raczej powinien brzmieć "Żelazna Dama... na emeryturze". W filmie niewiele widać charyzmy, więcej jest obłąkania i zatracenia.