Film mnie rozczarował. Za mało Premier i Polityk Thatcher, za dużo Pani Staruszki
Thatcher. Odniosłem też wrażenie, że pewnym celem jest tu wylansowanie wizerunku
Thatcher jako "kobiety wyzwolonej", nie babrającej się w dzieci, dom, obiadki, etc. Bzdura i
manipulacja. Brakowało mi też chociażby wspomnienia o tym, jak w późniejszych czasach
jej rządów dział się cud gospodarczy. Wspomniano o wielkim bezrobociu na początku,
pokazano zamieszki i rozruchy, kiedy walczyła z wszechwładzą zwiazków zawodowych, ale
już nie pokazano, jak bardzo wyszło to na dobre. Trochę przekolorowany dla mnie był wizerunek Thatcher jako swego rodzaju dyktatora w partii Konserwatywnej. Ogółem.. 5/10
Na pewno trudno jest ukazać w jednym filmie tak długie i ciekawe życie. Mimo woli niektóre wydarzenia trzeba pominąć albo bardzo skrócić, choć te najważniejsze powinny być zawarte.
No właśnie można było dać więcej faktów z życia politycznego Margaret Thatcher, a mniej dywagacji na temat jej halucynacji z mężem.
zgadzam się w stu procentach. Pomimo niesamowitej gry Streep film mnie rozczarował. Powiem nawet, że nie było to ani trochę dobre kino. Mocno przereklamowany. Nudny i bez ikry.
Nie przesadzajmy. Film nie miał by dramatem politycznym czy filmem dokumentalnym o jej błyskotliwej karierze, jako pani premier. Film miał ukazywać ją jako normalna osobe, matke, kobiete i ta koncepcja wg mnie była bardzo trafiona. Gdyby cały film opierał sie na pokazaniu jej życiorysu od A do Z, byłby zwyczajnie nudny. Plus fenomenalna Streep.
Gdyby film miał pokazywać Thatcher jako zwykłą, normalną osobę, to powinien się nazywać : "Maggie", a nie " Żelazna Dama". W ten sposób to zwykłe nabijanie ludzi w butelkę..
Zgadzam się. Film jest naprawdę rozczarowujący. Dla mnie to zmiksowanie trochę wiadomości z życia politycznego rodzinnego + ukazanie starości. Wychodzi niestety z tego zwykła papka robiona wyłącznie dla pieniędzy.
Znowu złapaliście się na tym, że chcieliście pójść na dobrą sensację w stylu biograficznym, dodatkowo z wartką akcją i wszystkimi faktami historycznymi w tle. Rzeczywiście film mógł być dla was rozczarowaniem, ale nie obwiniałbym o to reżyseria czy samej Meryl Streep. A nazwane przez założyciela wątku "Dywagacje na temat halucynacji z mężem" pokazują brak zrozumienia lub wrażliwości dla tej części filmu (może i jedno i drugie). Nie chcę nikogo obrażać, ale uważam, że idąc na ten film posiadaliście już jego z góry ustaloną wizję i konwencję, która miała być jednocześnie klonem "Jak zostać królem". A jeśli według "myony" (up) ukazanie starości to papka robiona dla pieniędzy, to nie wiem czy zna realia filmu. Nie wszystkich musiał pochwycić wątek starości pokazany w tym filmie, ale uważam go za najbardziej udany, bo jeśli nudzi was starość to boję się, że na emeryturze życie straci dla was sens. Pozdrawiam i z czystym sumieniem wystawiam filmowi 10/10
A może nie jesteś w stanie zaakceptować zdania kogoś innego? Powyższe opinie były pochlebne, acz zawierają nutę rozczarowania. Jeśli uważasz, że pójście do kina będąc obiektywnym jest możliwe - jesteś w błędzie. Samo to, że wybierasz film na który chcesz iść, już jest tendencją.
Moim zdaniem dobry film, nie arcydzieło wszechczasów: 6/10. (1 dobrą, ale stanowczo zbyt krótko racjonowaną muzykę, 1 za kreację i oprawę wizualną, 3 za grę Streep)
Przeczytaj jeszcze raz mój post, bo nie wynika raczej z niego, że nie umiem zaakceptować zdania innych. Akceptuje je, ale jako użytkownik forum mam prawo do komentowania i odpowiadania na poszczególne uwagi, które według ciebie są być może trafne, a według mnie mniej. Wspomniana przez ciebie tendencja, przez którą idziemy do kina jest rzeczywiście prawdziwa, bo to my wybieramy sobie film, jego tematykę i rodzaj, ale sztuką jest to by być obiektywnym. Nie jestem w błędzie mówiąc, że w kinie można być obiektywnym, bo widzę to po sobie. Obiektywizm w kinie jest rozumiany przeze mnie, jako przyjmowanie przesłania filmu przez pryzmat tego jak mnie poruszy i czy sposób przedstawienia, narracji lub aktorstwa przemawia do mnie, a nie chodzenie do kina z pewną wizją, która jeśli się nie spełni to uważam, że film jest "papką" lub rozczarowaniem.