Film nudny, dołujący. Nie oddaje wielkości i geniuszu Żelaznej Damy.
A SZKODA.
Kino pełne było STARSZYCH ludzi, którzy wydając sporo kasy z polskich nędznych rent i emerytur chcieli się cofnąć do lat 80-tych, czasów swojej młodości.. co otrzymali??
Nudny, przygnębiający film o meandrach starości, samotności i pustce po stracie najbliższego człowieka. Jeśli zamierzeniem twórców filmu było ukazanie dramatu tak wielkiej kobiety, która przez dekadę trzęsła Europą, a teraz żyje oderwana od rzeczywistości, trawiona przez choroby, osamotniona. Bo tej wielkości Margaret Thatcher nie UKAZANO!!! A genialna kreacja Meryl Streep wręcz przytłacza.
Przez większość filmu bohaterka rozmawia z martwym mężem, pokazano kilka wspomnień z lat młodości, wielkości, rządów...
Starsi ludzie i zamiast z nostalgią wspominać stare dzieje, zapomnieć o chorobach dostaną sporą dawkę dołującego obrazu, przypominającego jak okrutna jest starość i SAMOTNOŚĆ po stracie ukochanych.
Natomiast młodzież otrzyma film o staruszce gadającej z duchami, kilka informacji,iż była pierwszą kobietą premierem Wielkiej Brytanii. Na pewno nie skłoni ich do zajrzenia do m podręczników historii, google, Wikipedii i poczytania o tej kontrowersyjnej ŻELAZNEJ DAMIE, która odegrała tak wielką rolę w najnowszej historii.
Powtórzę się: temat zmarnowany, film o samotności i smutnej starości.
Myślę, że jeżeli tzw. "młodzież" obejrzy film uważnie, to będzie w stanie wyłapać kilka naprawdę mądrych, ważnych zdań, nad którymi warto się pochylić. A to, czy skłonią ją one do poszerzenia wiedzy odnośnie rządów Margaret Thatcher, to już kwestia indywidualna. Poza tym, moim zdaniem wybrane wątki z kariery MT, które zostały ukazane w filmie, dostatecznie obrazują rolę, jaką odegrała ona w historii Wielkiej Brytanii. Oczywiście, jeżeli ktoś nastawiał się na film stricte o historii kariery Żelaznej Damy, może czuć niedosyt/rozczarowanie, nie taki był jednak zamysł twórców filmu. Myślę, że dojmująca samotność, będąca ceną, jaką przyszło zapłacić MT za wspięcie się na szczyt kariery politycznej, jest naprawdę dobrze ukazana. Ponadto, ścieżka dźwiękowa filmu stanowi, wg mnie, jego największą zaletę - świetnie dobrana, sugestywna, podkreśla wymowę i dramatyzm ukazywanych obrazów. A to, czy ktoś będzie się nudził na seansie, czy też nie, zależy moim zdaniem, od jego wrażliwości i umiejętności czytania między wierszami.
Czyli rozumiem, że jesteś wrażliwy i umiesz czytać między wierszami, dlatego film Ci się podobał, a inni gruboskórni ćwierćinteligenci nie dostrzegą jego walorów??
No błagam Cię kolego...
Ten film jest kompletnym gniotem, nudnym, nieudanym "dziełem", które zmarnowało GENIALNY temat. I na nic zdała się świetna, rewelacyjna rola Streep, skoro reszta jest żenująca! (może z wyjątkiem dobrej scenografii).
Muzyka?? jaka muzyka?! Ten film jest GŁUCHY. Momentami miałem wrażenie, że w ogóle nie został udźwiękowiony!
Muzyki jest w nim jak na lekarstwo, jeśli pojawia się, to zwykła konfekcja soundtrackowa.
Wszystko bije na głowę pierwsze pól godziny - myślałem, że to jakiś żart - "Na Wspólnej" przy tym to wybitny przykład kinematografii...
Dojmująca samotność, która według Ciebie (choć nie wiem skąd to wiesz, może znasz się dobrze z twórcami filmu) jest głównym nurtem filmu, pokazana została w tak łopatologiczny i akademicki sposób, że słów brak...
Podsumowując - gdyby nie uczestnictwo w tym projekcie Meryl Streep, byłoby to filmowe kuriozum roku.
Idąc na film spodziewałam się historii chronologicznej nie sądziłam że film będzie w konwencji wspomnień Żelaznej Damy. Ja się nie rozczarowałam, w tym roku obejrzałam 2 świetne filmy. Jedynym z nich był " Musimy porozmawiać o Kevinie" ze świetną Tildą Swinton ( Akademia wyrządziła jej wielką krzywdę i uważam że szalenie niesprawiedliwym było pominięcie jej w nominacjach do Oscara), drugim natomiast właśnie "Żelazna Dama". Film świetnie ukazuje przez co ta kobieta musiała przejść żeby wspiąć się na sam szczyt i jak wielką cenę za to zapłaciła ( chociaż szczerze mam nadzieje że jest to trochę przerysowane). To nie jest film tylko o polityce, jeśli ktoś tylko tego oczekuje to proponuje obejrzeć wiadomości. Film nie jest na niedzielne popołudnie przy herbatce i ciasteczku. Historia wielkiego człowieka po prostu. No i świetna wręcz rewelacyjna kreacja Meryl Streep, jedna z lepszych w jej karierze. Nie wyobrażam sobie innej aktorki, która mogłaby to zagrać.