Meryl Streep i moim zdaniem zasłużonego oskara nie ma w sobie nic więcej. Tak wielką postać z tak znakomitym i wyrazistym charakterem, można było przedstawić dużo ciekawiej. Tym czasem reżyser skupił się na ostatniej fazie życia czyli starości wzbogacając o wspomnienia, które są bardzo chaotyczne. Nie czuć siły i potęgi. Był potencjał na fantastyczny dramat biograficzno-historyczno-polityczny, a tutaj mamy tylko obyczajową biografię.