Obudziłem się w nocy, nie mogłem spać, więc włączyłem TV. Na "dwójce" zainteresowała mnie ciekawa scena pod prysznicem :) I tak jakoś dalej zacząłem oglądać.
Film mi się kojarzył, jednak pamiętałem tylko pojedyncze urywki, prawdopodobnie kiedyś też w TV lekko go musnąłem.
Wydawało mi się, że produkcja wygląda jakby była z 10 lat starsza. Fabuła według mnie miała potencjał, jednak scenarzyści poszli po najmniejszej linii oporu. Skupiając sę na wszędobylskich flakach.
"John cała twoja rodzina zginęła w Buenos Aires"-Ok, spoko
"Połowę twojego oddziału zaciukali robale"-spoko. Zero ekspresji
Tanie kino, które stawia na pojedyncze mordowanie bohaterów, jeden po drugim. Przyznam się, że, gdy zginęła ta dziewucha, która chwilę wcześniej spała z Johnem to wyłączyłem, kolejna niepotrzebna śmierć.
Założę się, że do końca przeżył tylko John i ta pilotka, którzy znowu się zeszli. Blondyn zginął bohaterską śmiercią, to samo ten instruktor pilotki, który był dupkiem, jednak w ostatniej chwili okazał się w porządku, ewentualnie zginął jak tchórz, uciekając, czy coś...
Jest jeszcze mała szansa, że oni przeżyli, a padł John ratując wszystkich.
BTW Dlaczego mogli zregenerować Johna, który praktycznie już nie żył, w dodatku scena, w której robal już go miał pożreć(ta ucięta) nie pozostawiała wiele do wyobraźni, a nie mogli zregenerować innych? Nie mówie tu o przeciętych na pół, ale chociażby tą dziewuchę, o której wspominałem.
Inna głupota, to gdy flota atakuje planetę robali, to ewidentnie jest pokazane, jak statek naszej pilotki został trafiony i wybucha kokpit dosłownie jej na ryju, a patrzę dalej oni żyją, a ona ma tylko lekką ranę na oku, reszta załogi bez szwanku. eeeee?
To, że zaraz kogoś zaciukają robony można było przewidzieć parę chwil/minut przed faktem, nie lubię czegoś takiego, dlatego tylko 5/10.
"Tanie kino, które stawia na pojedyncze mordowanie bohaterów, jeden po drugim" What?? gdzie masz tam mordowanie bohaterów jeden po drugim ?? Po za tym to wojna wiec ktoś zginąć musiał .
Za bardzo się doszukujesz głębi .Ten film miał być głownie rozrywkowy i sprawdza się w tej roli znakomicie .
A mi się wydaje ze cały film jest manifestem antywojennym i ukazuje bezsens wojny i propagandę którą karmią podżegacze wojenni w dzisiejszych czasach.
Jestem ciekaw ileż to "dziesiątek" produkcji, które pojawiły się przed ekranizacją ST wpłynęło na Twoją opinię ;)
Ja zawsze doradzam takim przewidywalnym, a szczegolnie do bolu, zeby wrozbiarstwem sie zajeli. Mozna dobra kase zrobic.
Zgadzam się. Film jest strasznie dupny. Jedynie można było się śmiać z pierdołwatości aktorów (kamerzysta kręcący śmierć reportera), słabej fabuły i kiczowatego zakończenia (przypominam: jaskinia wybucha a król robali zostaje potem z niej wyciągnięty żywy(!). Lipa jak to na pulsie.
No tak masz rację bajka Wall.E majstersztyk :D.... Żołnierze kosmosu to film celowo tak nakręcony tak jak filmy Tarantino są specyficzne podobnie to kino jest nastawione na masowych odbiorców i jest świetnym luźnym filmem do obejrzenia bez doszukiwania się specjalnego przesłania ;) W każdym razie gratuluje dystansu do kinematografii bo na pewno ten film nie zasługuje na ocenę 3