Historia o bardziej lub mniej skrywanych pragnieniach-mężczyzn aby ich żony były ślicznymi zadbanymi blondynkami (trudno nie zauważyć że prawie wszystkie stepfordzkie żony mają długie blond włosy) umiejącymi cudownie i wspaniale prowadzić dom ,zajmować sie dziećmi ,posłusznymi we wszystkim mężowi (nieprawdaż ?), oraz Amerykanów - marzenie o powrocie do sielskich lat 50 (te urocze,pastelowe spódniczki z koła),ale także wielu ludzi -różnej płci i narodowości o życiu w świecie gdzie ludzie są mili ,ładni ,uprzejmi i zawsze zadowoleni .
I o tym, że to wszystko jest niemożliwe do spełnienia.Ideałów nie ma ale przecież zawsze można postarać się znaleźć wyjście pośrednie miedzy bezwzględnym i nieczułym NY a obżydliwie sielankowym Stepford.
Mężowie tych silnych kobiet nienawidzili życia w ich cieniu.
Egoiści, stworzyli sobie posłuszne laleczki Barbie.
Ciekawe, czy naprawdę większość mężczyzn o tym marzy? Na co komu idealny partner, a z drugiej strony bezmózg?
Mam wrażenie że spora część panów tego właśnie chce ,jak bogaci mężczyźni którzy poślubiają modelki 'bo ładnie na zdjęciach wyglądają',albo kobiety z którymi nie cierpią rozmawiać ale dobrze gotują.To są ludzie dla któryh liczą sie pozory tudzież pełny żołądek zamiast satysfakcjonującego emocjonanie i intelektualnie związku.
To chyba jeden z niewielu filmów (przynjamniej które ja widziałam)który porusza tą kwestię.
trzeba też zauważyć że to wszystko zaczeło się od kobiety- kto oglądał uważnie i dokonca wie o czym mówie...
film dla mnie był zarówno interesujący jak i rażący w swej tematyce. Przykre jest ze wielu panow chcialo by mieć takie " bezmyślne owieczki" za swoje żony. Podporżadkowane, fizycznie idealne, spełniające wszystkie ich widzimisie