PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=96142}
6,1 17 043
oceny
6,1 10 1 17043
Życie, którego nie było
powrót do forum filmu Życie, którego nie było

22 października do kin w całej Polsce wszedł film Joseph’a Ruben’a pt. „Życie, którego nie było”. I już w tym momencie mam ochotę powiedzieć jakie to w Polsce są genialne tłumaczenia z języka obcego...Tak naprawdę oryginalny tytuł brzmi „The Forgotten”, czyli Zapomniani...Ale przecież wiele razy już było coś podobnego-słynne „Dirty Dancing” przetłumaczono jako Wirujacy seks, „The Gift” jako Dotyk przeznaczenia...Swoja drogą ciekawe skąd się coś takiego bierze, no ale tą zagadkę pozostawię polskim tłumaczom.
Film „Życie, którego nie było” jest z pogranicza thriller’a i dramatu. O czym opowiada? Telly Paretta (Julianne Moore) nie może pogodzić się ze śmiercią swojego 8-letniego synka, który 14 miesięcy temu zginął w tajemniczej katastrofie lotniczej. Chcąc poradzić sobie z tą tragedią zwraca się o pomoc do psychiatry, który po długiej terapii informuje ją, iż nigdy nie miała syna... Był on jedynie wytworem jej wyobraźni...
Zszokowana Telly nie wierzy lekarzowi i rozpaczliwie poszukuje dowodów na to, iż jej syn istniał naprawdę. Jednak wszystkie jego zdjęcia, nagrania wideo i pamiątki w tajemniczy sposób zniknęły z domu, a wszyscy znajomi bohaterki potwierdzają jedynie słowa lekarza. Zrozpaczona kobieta dociera do byłego hokeisty Ash’a Correll’a, z którego córką kolegował się jej synek i która również zginęła w tej samej katastrofie lotniczej. Ku zaskoczeniu Telly, mężczyzna twierdzi, że nigdy nie miał dziecka... I tak zaczyna się heroiczna walka matki (wspaniała rola Julianne Moore),która za wszelką cenę stara się, aby Ash przypomniał sobie, że miał córkę...Gdy już wszystko wskazuje na to, że jej walka okazała się porażką, następuje przełom i słynne słowa Ash’ona- który uderzając w szybę radiowozu, w którym siedzi Telly- krzyczy :PAMIĘTAM! PAMIĘTAM!
Generalnie film ma zaskakującą fabułę-w sumie spodziewałam się czegoś innego, i tak naprawdę nie wiem, czy rozczarowałam się pozytywnie czy negatywnie. Zapewne z jednym mogę się zgodzić-film straszy. Straszy niecodziennymi scenami niecodziennym dźwiękiem-nieziemskimi sytuacjami...Kto obejrzy ten film zrozumie o co mi tutaj chodziło.
A jakie jest przesłanie? Zastanówmy się :Gdyby ktoś Ci powiedział, że wszystko czego doświadczyłeś, wszystko co poznałeś-było iluzją? Jeśli to wszystko nie istnieje, a my sami jesteśmy wytworem wyobraźni? Czy czasem rzeczywiście tak nie jest? Czasem jest nam wygodniej i zaczynamy tworzyć własne życie, w którym wszystko jest tak jakbyśmy my tego chcieli. Sami tworzymy sobie podświadomie świat w którym chcielibyśmy żyć, i którego częścią jesteśmy. Wymyślamy sobie dosłownie wszystko-począwszy od drobnostek skończywszy często na tym jak będzie wyglądała nasza przyszłość, rodzina, dom, dzieci. Ja wiem, że można to nazwać inaczej-to są nasze marzenia, ale czasem one stają się częścią rzeczywistości, jednak rzeczywistości, której tak naprawdę nie ma...Tamten świat jest dla nas idealny, a przecież wiemy, że taki nie istnieje...
Film jednak bardziej porusza inny aspekt-matczyna miłość. Dokładnie wiemy, że miłość matki to najsilniejsze uczucie i nic nie jest w stanie go rozerwać- nawet śmierć dziecka. Matka kocha ZAWSZE swoją pociechę i nigdy o niej nie zapomni. To właśnie ukazuje film „Życie, którego nie było”- Telly nigdy nie zwątpiła w to, że jej syn Sam istniał, NIGDY chociaż wszyscy wmawiali jej, że go nie miała...Jej matczyna miłość była swoistym instynktem, który nie pozwalał jej zapomnieć o synu, w przeciwieństwie do Ash’a, który nie pamiętał, że miał córkę...Nie pamiętał, bo mężczyźni nie mają takiej silnej więzi, nie mają tej „niewidzialnej sieci”, którą połączona jest matka z dzieckiem-to przecież ona nosi je pod sercem przez 9 miesięcy, czuje, każdy jego ruch. Matka i dziecko tworzą jedność. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. I chociażby ojciec kochał najbardziej na świecie swoje dziecko, byłoby ono dla niego wszystkim ,nigdy nie jest w stanie poczuć tego, czego doświadcza matka. O tym fakcie przypomina nam właśnie obraz „The Forgotten”. Jest tutaj ukazany kontrast matka-ojciec. Ojciec ma później wyrzuty sumienia, obwinia się, że jak mógł zapomnieć o swojej córce. Nie była to jego wina, bo KTOŚ sprawił, że zapomniał o niej, ale poprzez ten fakt reżyser chciał właśnie ukazać to specyficzne połączenie, sieć między matką, a dzieckiem- Telly nigdy nie zapomniała, chociaż KTOŚ bardzo starał się, aby to nastąpiło. Jednak nie udało mu się...
Film buduje stopniowe napięcie, jednak sama fabuła zaskakuje rozwiązaniem, zaskakuje to kim jest, a właściwie kim są CI którzy starają się „wymazać” dzieci z pamięci bohaterów...
Oczywiście podskoczyłam parę razy w fotelu-to za sprawą dźwięku i muzyki, klasycznego elementu, który starszy w tego typu filmach. Bardzo ciekawe zdjęcia -miasto ukazywane z prespektwy m.in. z „lotu ptaka”. Podobnie jak muzyka ,światło gra znaczącą rolę na ekranie, wprawia nas w nastrój mroczności, tajemniczości...Wspaniała kreacja Julianne Moore-potrafiła oddać wszystkie cechy matczynej miłości, jej matka była matką idealną, prawdziwą i naturalną. Film polecam-warto chociażby właśnie, aby zobaczyć wspaniałą kreacje Julianne.

Sara_von_Krolock

Jak bardzo się ciesze, ze istnieją jeszcze ludzie, któzy potrafią WYCHWYCIĆ włąśnie to, w tym przykłądzie, te matczyną miłość. (oddali jej syna, gdyż wiedzieli, że i tak by nie ustąpiła i tak by dalej walcyzła siejąc zamęt, wiedzieli tez, ze nie pragnię niczego więcej poza swym synem, nie musieli sie bać o poinformowanie mediów, przecież ona chce tylko swego ukochanego syna - nic więcej).

ocenił(a) film na 8
Sara_von_Krolock

bardzo dobry film polecam:D dla mnie mocne 8/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones