Mianowicie, moim zdaniem cała ta historia jaka przezył Pi to jego wymysł, iluzja ktora wymyslił podczas swojego ,,rejsu'' . była ona o wile bardziej znośna niesamowita, wręcz mozna powiedzieć chwilami piekna on i tygrys na jednej łodzi, dzikie zwierze nieokełznane w swej naturze, pragnie skonsumować Pi aby przetrwac po jakimś czasie zwierze zostaje troszke oswojone nie laczy ich przyjaźn lecz probuja jakoś zyć obaj na jednej łodzi łaczy ich przetrwanie i ból i cieprienie towarzyszące walce o życie. Ta historia jest bardziej możliwa do zaakceptowania przez młodego bardzo mocno doswiadczonego przez życie Pi nawet iż w tej histori traci całą swoją rodzine w tonącym statku niż zaakceptować to co sie zdarzyło na prawde a wieć zabicie marynarza przez kucharza, zrobienie z jego nogi przynetą na ryby, wreszcie zamordowanie matki widok umierajace rodzicielki a na koniec zabicie kucharza w odwecie przez Pi. Potwierdzeniem tego jest końcowa scenia gdy Pi leży na plazy w pasiku i patrzy na Tygrysa ktory staje przed dżunglą wacha sie czy wejsc w nia dzungla to zapomnienie, nicość w ktora po zastanowieniu wchodzi Tygrys czyli Pi zapomina o powtornosciach ktore przezył i wymysla bajke ktora jest piekna i konczy sie lepiej niż brutalna rzeczywistość Tygrys znika w ciemnej dżungli a Pi zostaej i probuje na nowo żyć