Największym sukcesem tego filmu jest chyba to, że naprawdę można odnieść się do metafory
dwóch historii. Żadna z nich nie jest przedstawiona jako dominująca, widz ma wolny wybór
pomiędzy nimi - jedni wolą wersję z tygrysem (z reguły ludzie wierzący, twierdząc, że ukazuje ona
miłosierdzie Boga lub piękno wiary - jak kto woli) inni wersję z ludźmi (głównie ludzie niewierzący,
uważając, że nierealność historii jasno pokazuje, że religia to tylko ułuda itp.).
Stworzenie tak jednoznacznej, a jednocześnie elastycznej przenośni to prawdziwy geniusz,
niesamowite ujęcia wody i zwierząt tworzy dodatkowo piękną otoczkę. Wspaniały film :)
Typowa wypowiedź z użyciem kilku trudnych słów nie mająca najmniejszego sensu. Już pierwsze zdanie próbuje przetłumaczyć z twojego na polski i jakoś nie moge z tego nic sensownego ułożyć :(
a ja szanuje prawo do wlasnej opinii, nawet pewnie uszanowałbym tą twoją, tylko że nie potrafie jej zrozumieć :) pozdrawiam
Przeczytałam swoją wypowiedź jeszcze raz i stwierdzam, że za trudne słowo można uznać tylko "metaforę". Zakładając z góry, że zakres twojej wiedzy wykracza daleko poza to, nie rozumiem co ci się w tym komentarzu nie podoba. Czy może chodzi o to, że się z nim po prostu nie zgadzasz? :)
PS. Chodziło mi o to, że gdy w filmie bohater staje przed jakimś wyborem zazwyczaj jedna wersja jest ukazana w ten sposób, by widz poparł decyzję bohatera. W "Life of Pi" reżyser nam tego nie narzuca, czego najlepszym dowodem są spory na forum o to która wersja jest lepsza i co one symbolizują :)
Nie potrafie zrozumieć pierwszego zdania mimo że,masz rację, znam znaczenie słowa metafora. Według mnie to zdanie jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Z opinia się nie zgadzam, ale zupełnie nie o to tutaj chodzi. Co do tego co zawarłeś w PS też się nie zgadzam bo wydaje mi się że reżyser narzuca (albo bardzo mocno nakierowuje) nam bajkową wersję którą przedstawił. Pozdrawiam
Ta dyskusja do niczego nie prowadzi, chyba że naprawdę interesuje cię znaczenie pierwszego zdania, w co wątpię. Skończmy więc ten spór czy raczej wymianę zdań, zanim przerodzi się to w kłótnie. Pozdrawiam :)
W kłotnie sie raczej nie przerodzi, bo widze że kulturalny z Ciebie człowiek, a ja jak widzę że z kulturalnym człowiekiem rozmawiam też staram się kulturę zachować. Ni w ząb jednak nie rozumiem tego zdania, wydaje mi się że jest napisane błędnie lub pozbawione sensu, ale to już nieważne. Pozdrawiam również, miłego wieczoru życząc ;)
Uważam, że film jest bardzo dobry. Widoki, efekty, muzyka są piękne, ale jest również przesłanie. Uważam, że film jest przedstawieniem pewnej prawidłowości, jest swego rodzaju dialogiem z tymi, którzy mówią, że Boga nie ma. Autor przedstawia niewierzącym dwie wizje świata (żadna z nich nie jest ułudą lub samooszukiwaniem - fakty są w obu takie same) nie mówiąc wprost tu jest Bóg, a tu Boga nie ma. I co ciekawe, wszyscy, również Ci, którzy nie wierzą, CI którzy opierają się jedynie na rozumie i faktach (przedstawiciele japońskiego armatora czy firmy ubezpieczeniowej) wybierają wersję świata z Bogiem. Nikt nie chce świata bez Boga, mimo, że wielu twierdzi głośno, że Bóg nie istnieje.