Naprawdę uważacie, że zasługuje na tak wysoką ocenę? Fabuła kiepska, gra aktorska nijaka, jedynie efekty fajne, ale nie rekompensują one całości.
Ja uważam, że fabuła (czyli bajkowa opowieść Pi) była tylko pretekstem do bardzo dobrego końca, w którym sam zastanawiasz się w co byś naprawdę uwierzył, gdybyś usłyszał taką historię. I sama nie szastam na prawo i lewo rewelacyjnymi ocenami, ale jakoś ten film niesamowicie do mnie trafił.
Tutaj nie chodzi o to, w jaką historię byś uwierzył... Celem było pokazanie, że Bóg istnieje i czuwa nad Tobą mimo, ze ty uważasz, że Cię opuścił, nawet gdy ty go atakujesz i olewasz. Tygrys=Pi(prawdziwa historia), Pi=Bóg(historia, gdzie Pi był z tygrysem). A najlepsze w tym filmie jest szacunek dla każdego rodzaju wyznawców: buddystyów, islamistów, chrześcijan. Za Boga, każdy moze przyporządkować sobie tego, w którego on sam wierzy. Ten film ujednolicił Boga, pokazał, że wszyscy wierzymy w tego samego, lecz pod różnymi postaciami.
A dla mnie, jeżeli już wchodzimy w tłumaczenie to było tak. SPOJLER.: Pi opowiedział fantastyczną historię, opowiadał ją długo była barwna i niesamowita. Później powiedział prawdę, która była bardziej prawdopodobna i osadzona w realiach, ale mniej porywająca. Obydwie historie nie tłumaczyły katastrofy. Zapytał: w co wolałbyś uwierzyć. Więc pokazał, że człowiek sam wybiera sobie to w co (którego Boga) uwierzy, bo i tak nigdy do końca nie pozna tajemnic życia (np. Stworzenia świata itp). Więc moim zdaniem: o Bogu owszem, ale też o wolnym wyborze ideologii, który jak wiadomo jest na świecie rzadkością.
Tak dla osoby, która wcale, a wcale nie zrozumiała zamysłu filmu, fabuła moze wydać się kiepska. Radzę obejrzeć ten film jeszcze raz i się na nim skupić. Końcówka uświadomiła mi o co w tym filmie tak naprawdę chodzi i jaki on ma sens
Dobra fabuła wcale nie wyklucza sensu, przesłania filmu. Mnie się nie podobało w jaki sposób te ,, wartości" zostały ukazane w filmie.
Ta opowieść była stylizowana na opowieść biblijną albo historię, którą Pi usłyszał od matki... Nie mogła być obiektywna, realistyczna! Pi to dziecko, które spędziło samo na łodzie tak wiele czasu, stracił rodziców, był samotny - każdy by trochę "oszalał" i tylko rozmawiał z Bogiem... A rozmowa z Bogiem to jak rozmowa z samym sobą... Ta opowieść nie mogła być sprawozdaniem!!!!!!! To był owoc jego ogromnej wyobraźni i życia duchowego - wiary! Nie rozumiem, dlaczego ktokolwiek spodziewał się tu thrillera... To nie jest film dla ludzi z konsumpcyjnym podejściem do kina, szukający tylko rozrywki dostarczającej ciągłej ekstazy.. To film dla ludzi ciekawych idei, człowieka i poszukujących w filmach metafory, niedopowiedzeń, czegoś, co sprawi, że trudno będzie im usnąć odgadując co raz to nowe znaczenia symboliczne.
serio. Skoro film wzrusza i jego rodakom łzy napływają do oczu to tak, film jest piękny. Mi też się osobiście podobał.
Film mi się nie podobał. Początek był nudny, później coś się działo, ale jakoś nie było to ani super ciekawe, ani wzruszające, ani nie zmuszało do myślenia, ale to jeszcze by jakoś przeszło, gdyby nie beznadziejne upychanie odniesień religijnych, które zupełnie nie były tam potrzebne i często wtrącone zupełnie na siłę. Moja ocena 5+
Ten film nie był upchany odniesieniami religijnymi - ten film był o religii! Chyba nie zrozumiałeś, że tak naprawdę nie był na łodzi ze zwierzętami... Nie zmuszało do myślenia?! Stanowczo stwierdzam, że musiałeś być na innym filmem ;) Jeżeli aż tak słabo go oceniasz, oznacza to, że go kompletnie nie zrozumiałeś.. Ten film wymaga posiadania mózgu i go użycia - to podstawa w odbiorze sztuki ;)
Tam nie było wiele do rozumienia, i nie wiem dlaczego startujesz mi tu z wycieczkami osobistymi. Nie można mieć swojego zdania, jeśli jest inne od Twojego? Nie lubie filmów religijnych, szczególnie zrobionych tak bez polotu. Osobiście uważam, że trailer Życia Pi był dużo lepszy od samego filmu, bo w trailerze były najładniejsze sceny i niezła muzyka, i nie było tego beznadziejnego moralizatorstwa i religijnego bełkotu (który był na bardzo kiepskim poziomie - o ile niekiedy religijna tematyke moge przełknąć to tutaj było to przekazane w sposób nie budzący zainteresowania i nic nie wnosiło do filmu).
Obawiam się, że skoro ten film wydawał ci się trudny w odbiorze i zmuszał do myślenia, to Twoje ostatnie zdanie zalatuje lekko hipokryzją bo chyba sam nie pojmujesz za wiele. Film był prosty jak drut, przystosowany dla obecnego młodego pokolenia.
Oczywiście, że możesz, ale po to jest forum, żeby dyskutować... A czy trailer nie polega na tym, żeby zachęcić do pójścia do kina bez względu na wszystko? Ile każdy z nas w życiu obejrzał trailerów, był zainteresowany, po czym okazało się, że twórca tegoż trailera odwalił lepszą robotę niż sam reżyser.. ;) To jest akurat nieporównywalne.. Mówisz jak naiwny, który kupił proszek z reklamy i okazało się, że koszulka się jednak nie doprała...
Nie rozumiem także dlaczego powtarzasz ciągle i ciągle, że "religijny bełkot nic nie wniósł do filmu"?! To o czym według Ciebie był ten film?! Przecież ten "religijny bełkot" był kręgosłupem tego filmu.. Widzę, że sformułowanie "prosty jak drut" nabiera nowego, nieznanego mi dotąd znaczenia ;)
Doskonale rozumiem, że spodziewałeś się porywającego filmu o chłopcu, który przeżył katastrofę i to z tygrysem - ja też. Dlatego nie chciałam na niego iść, a, na szczęście, zostałam zmuszona, bo w moim przypadku było to pozytywne zaskoczenie. W Twoim wręcz przeciwnie.
Nie napisałAM, że był trudny w odbiorze - napisałam, że zmuszał do refleksji... A wydobycie z siebie refleksji wymaga zadumy i pochylenia się odrobinę nad tym filmem - oczywiście, w sam raz dla młodego pokolenia - NA PEWNO ;)
Ja też nie planowałem wybierać się na ten film, ale żona mnie wyciągnęła. Po trailerze spodziewałem się jakiegoś "Robinson Crusoe" ubranego w przesadną ilość 3D - czyli może nie mój ulubiony gatunek, ale coś co mogę obejrzeć i jest szansa że będzie to przyjemny film. A okazało się, że to właśnie film w którym wszystko trzyma się na tym "religijnym kręgosłupie", czego w trailerze nikt nie powiedział. To nie było kupno proszku do prania, który okazał się gorszy niż w reklamie. Dla mnie to bardziej tak, jakbym zamówił proszek do prania a dostał pastę BHP.
Potraktowałam ten film jak bajkę. Chociaż zakończenie ma ciekawe - też myślałam nad pytaniem które zadał Pi. Jednak nawet efekty mnie nie porwały - no może poza tygrysem wyskakującym
Jak dla mnie 3D wciąż pozostawia wiele do życzenia i mam nadzieję, że wkrótce twórcy poszerzą swoje horyzonty. Choć nie ukrywam, że Życie Pi dobrze mi się oglądało w 3D, za to zawiedziona jestem, na przykład, Hobbitem..
Jeśli motyw oceanu i tratwy wynudził mnie w Kon-Tiki, gdzie po kilkudziesięciu minutach kliknąłem w ,,nie interesuje mnie,, to czy ten film ma coś więcej do zaoferowania?
Jeżeli lubisz w filmy, w których na prawdę wiele się dzieję to obawiam się, że tak - możesz się wynudzić. Fabuła wolno się rozwija, a potem nie wiele jest wartkich akcji. Ta regularna sinusoida "raz wolnej, raz szybciej" została trochę zachwiana i raczej jest statycznie (co mi akurat nie przeszkadza). Mogę się mylić, ale ciągle czułam jakąś niepewność związana z nieprzewidywalnością tego tygrysa... W każdym razie, to film raczej zmysłowy, sensualny i sprowadza się do opowieści z perspektywa chłopca pozostawionego na łodzi i jego powolnym wariactwie niż z perspektywy obiektywnego, nienależącego do świata przedstawionego narratora. Spróbuj! Jak nie wciągnie - to nic na siłę. Szkoda czasu na filmy, które nas nie interesują :)