PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=282892}

Życie Pi

Life of Pi
2012
7,1 153 tys. ocen
7,1 10 1 153252
6,5 62 krytyków
Życie Pi
powrót do forum filmu Życie Pi

...że Życie Pi to największy pstryczek w nos ludziom wierzącym w dziejach. Nie wiem, czy świadomie, czy nie. Nie czytałem książki. Jesteśmy świadkami dwóch opowieści: zmyślonej, "bajkowej", nieprawdopodobnej... i realistycznej, surowej, okrutnej... na koniec bohater zadaje pytanie dziennikarzowi: w którą historię wierzysz? Odpowiada: w tą z tygrysem.... i tak samo jest z Bogiem...pada odpowiedź.... no cóż.... wolimy historyjki zmyślone, tak jak Bóg jest zmyślony?

vood76

Wiara w Boga jest tak samo jak historia kwestia wyboru

rafiol

Oczywiście, że wiara to kwestia wyboru, ale nasz wybór nie zmienia prawdy... możemy wierzyć w historię z tygrysem, czy jest ona prawdziwa, czy zmyślona?

vood76

Nie na tym polega sens filmu. Co jest lepsze: okrutna prawda o tym, ze swiat jest pozbawiony sensu, istoty pozeraja sie nawzajem a zasada zycia jest "silniejszy zawsze wygrywa" i na planie bliższym szaleństwo i śmierć głównego bohatera, czy też nieprawda, która daje wiarę, nadzieję, siłę do przetrwania, pozwala odzyskać siebie i żyć dalej w poczuciu sensu? O ten wybór chodzi. Wybór: wierzyc w Boga czy nie miesci sie w tym dylemacie.
Główny bohater doskonale pamięta co zrobił, nie żyje w kłamstwie. Wybrał historię z tygrysem, bo pozwoliła mu żyć dalej i wierzyć w coś więcej niż łańcuch pokarmowy.

ocenił(a) film na 3
rafiol

Ale zdaje sobie również sprawę, że ta historia z tygrysem to wymyślona kompletna bzdura. :)

rafiol

rafiol Oczywiście to jest sens zamierzony historii, ale niezamierzony sens (w moim odczuciu) jest taki, że wolimy mydlić sobie oczy nadprzyrodzonymi historyjkami niż uznać prawdę, że rzeczywistość jest jaka jest.

vood76

Zycie (nie tylko Pi) pokazuje, ze czasem ciezko jest zniesc tzw. obiektywna prawde. I jest ona, moim zdaniem, czasami przeceniana ;) W porzadku, Pi uzyl klamstwa. zmyslonej historii jako psychicznej protezy. Portezy, ale pozwalajacej mu poradzic sobie z utrata bliskich, trauma wydarzen na morzu i dajacej mu szanse na zycie z wlasna rodzina, nie jako psychiczny wrak.Nie utracil przy tym łączności z rzeczywistoscią, bo zdawal sobie sprawe, co wydarzylo sie naprawde. Wybral wersje z tygrysem swiadomie. Na tym polegala sila jego wyobrazni, wiary, jego madrosc i sila przetrwania. Na tym tez polega sens tego filmu. Czasem wiec warto zamydlic sobie oczy fikcja, bo dzieki wierze w nia mozesz zyc, funkcjonowac z pozytkiem dla siebie i innych. Zreszta nie ma czegos takiego, nie ma nikogo takiego, kto zylby w swiecie calkowicie obiektywnej prawdy.

rafiol

Oki, rozumiem, to była "psychiczna proteza" traumatycznych zdarzeń jak to ładnie ująłeś... ale film nie jest tylko o tym. Film jest o poznaniu (nie miejscowości ;)). Ojciec Pi, którego w filmie starano się przedstawić jako niesympatycznego, jest racjonalistą i pokazuje synowi jaka jest rzeczywistość. Pi ją odrzuca... powiedz szczerze, czy postąpiłbyś tak samo? Mówimy tu o fundamentalnych prawdach. Gdybyś miał możliwość poznania prawdy: czy Bóg istnieje... skorzystałbyś z takiej możliwości, czy odrzucił, bo życie bez Boga byłoby nie do zniesienia?

vood76

Widzisz, to wszystko jest spójne. Ojciec nauczył Pi, że może/powinien on polegać na swoim rozumie. Że w każdej sytuacji powinien szukac racjonalnego rozwiązania. Pi wcale nie odrzuca nauk ojca. On je twórczo adaptuje. W sposób racjonalny radzi sobie na morzu - choć kucharz wydobywa chwilowo z niego to, także co nieracjonalne i złe w naszej naturze - dzięki zbudowaniu tratwy, zarządzaniu pożywieniem, budowaniu ochrony przed słońcem, prowadzeniu kalendarza, utrzymywaniu swojego umysłu w gotowości i sprawności, wreszcie poprzez świadome stworenie i przyjęcie wizji, która ratuje jego zycie i zdrowie umysłowe - to wszystko są działania Pi, które jak sam przyznaje na końcu filmu, są możliwe dzięki ojcu i jego napomnieniom. Pi w sposób całkiem racjonalny godzi się na to samooszustwo, jakim jest historia Richarda Parkera, gdyż wie że bez niej nie przetrwałby. Do boga, swiata irracjonalnego odwoluje sie jedynie w chwili najwiekszej desperacji, podczas sztormu. Moim zdaniem Pi godzi w sobie oba swiatopoglądy: własne poszukiwanie sensu w religiach oraz to, co przekazal mu tato. Dzieki harmonii miedzy wiara, nadzieja i rozumem przezywa i jest w efekcie szczesliwym czlowiekiem. Harmonia, zloty srodek, spokoj wewnetrzny - to jego dorobek i efekt podrozy poprzez Pacyfik, ale tez ku poznaniu samego siebie.

rafiol

Właśnie o tym mówię, o godzeniu się na samooszustwo. W ten sposób kończy się film. Dziennikarz, tak jak ludzie wierzący, godzą się na samooszustwo... myślę, że autor filmu jak i książki, która w zamierzeniu miała być pochwałą wiary, nieświadomie tą wiarę sprowadzili do samooszustwa...

ocenił(a) film na 8
vood76

No ale wiara polega chyba na przyjęciu czegoś, czego nie będzie można nigdy w żaden sposób zweryfikować empirycznie. Nazwanie tego samooszukiwaniem się jest lekkim uproszczeniem, bo tak samo człowiek odrzucający wiarę nigdy nie przekona się, że jest ona fałszywa i też zdaje sobie z tego sprawę, więc czy też się "samooszukuje"?. Ten film może faktycznie uderzać w wiarę, jako bezkrytyczne przyjmowanie podawanych dogmatów i nie poddawanie ich chociaż próbie racjonalnej dekonstrukcji, którą stosujemy w każdym innym aspekcie życia. To z kolei droga do takiej poznawczej schizofrenii. Dlatego na początku filmu widzimy Pi jako osobę poszukującą, zadającą pytania i toczącą ciągłą walkę o swą wiarę, a nie człowieka, który wszystko wie, bo przeczytał jakąś magiczną księgę. Wiara Pi jest wiarą żywą i szczerą, i w końcu dochodzi on do racjonalnego w gruncie rzeczy wniosku, że bez wiary nie bybłby w stanie zachować swojego człowieczeństwa na tej łodzi. Trochę tak jak Pi - liczba, której nie można w żaden sposób jednoznacznie zapisać jak tylko poprzez jej symbol, ale jest niezbędna do wykonywania kalkulacji matematycznych. Film jest więc lekko Voltaire'owski w swym przesłaniu, ale właśnie w tej szczerości Martell upatruje źródła prawdziwej wiary według mnie.

vood76

Jeszcze raz powtorze: nie istnieje obiektywna rzeczywistosc a wiec prawda, ktora tak chcialbys, aby Pi zyl. Jaki tez pożytek z tego, że przyjmujesz prawdę, która Cięw koncowym efekcie niszczy? Takie mówienie prawdy sobie czy innym bez wzgledu na konsekwencje ma swoja nazwe - weredyzm - i nie jest ani konstruktywne ani mile.
To co nazywasz samooszustwem jest powszechna praktyka, czlowiek nie jest istota racjonalna za jaka chcialby uchodzic. Pi tego nie robi. On wie, co sie stalo na lodzi. Ale nie widzi sensu w powtarzaniu sobie i innym tej historii. Nie mialoby to zadnych pozytywnych skutkow. Zwaz, ze nawet pracownicy armatora, tak nalegajacy poczatkowo na prawde, w raporcie umiescili wersje tygrysia. Czy to o czyms nie swiadczy?

rafiol

Całkowicie się nie zgadzam z tezą, że nie istnieje obiektywna rzeczywistość. Nawet jeżeli będziesz sobie powtarzał, że Ziemia jest płaska i oparta na siedmiu żółwiach i jeżeli miliard ludzi będzie to za Tobą powtarzać... to nie zmieni to faktu, że Ziemia jest okrągła. Obiektywna rzeczywistość jest fundamentem racjonalnego myślenia.

vood76

Hmm, teraz wchodzimy głęboko na grunt filozofii a dokładnie epistemologii i kogniwistyki ;) Zupełnie zgadzam się, że obiektywna rzeczywistość istnieje - gdzieś tam. Uważasz że wszyscy postrzegamy rzeczywistość w ten sam, identyczny sposób? Że nasz odbiór a co za tym idzie stosunek do owej obiektywnej rzeczywistości jest taki sam? Moim zdaniem nie. Dlatego każdy z nas nosi w sobie wlasny świat, w wielu punktach styczny ze swiatem obiekwtywnym i swiatami psychidznymi innych ludzi, ale tez w znacznej mierze się od nich różniący. Jestes osobą bardzo przywiązaną do racjonalnego oglądu świata i przekonaną o sile rozumu. Oby nigdy Cie nie zawiodl ;)
Nowoczesna nauka chyba jednak nie zgadza sie z Tobą do końca ;) Fizyka kwantowa, optyka, neurologia...warto wiedziec wiecej ;)

rafiol

Z tym się zgodzę, każdy inaczej postrzega rzeczywistość... im dalej jest ona od rzeczywistości obiektywnej tym bliżej irracjonalnej :) Czytałem sporo o fizyce kwantowej, neurologia mną nie fascynuje... nowoczesna nauka, tak jak każdy wynalazek współczesny łącznie z komputerem, na którym teraz piszesz, opiera się na prawach fizyki... nie na przypuszczeniach, losie i wierze, ale na pewności, że nasz świat jest taki jaki jest... dlatego min gps działa :) Rozum jeszcze nigdy nikogo nie zawiódł :) ...a wiara? Sam sobie odpowiedz na to pytanie.

vood76

Rozum niezawodny? Bardzo pozytywistyczne założenie, niestety również nie do końca prawdziwe. Jak wyg;adalby swiat bez wiary i np. sfery irracjonalnych emocji, empatii itp... Ale nie zamierzam tu kruszyc kopii of topic ;) Dzieki za wymiane mysli.

rafiol

Podaj jeden przykład kiedy rozum zawiódł ;)

vood76

II wojna ? Przeciez polityka niemiecka w sprawie innych narodow byla taka racjonalna ;)

rafiol

Mam nadzieję, że to żart, prawda? :) Polityka niemiecka za Hitlera to przejaw zbiorowej, nieracjonalnej histerii bardzo zbliżonej do fanatyzmu religijnego... stalinowska Rosja i maoistyczne Chiny także... uprzedzając. Wiesz, jaka jest oficjalna biografia Kim Dzon Ila w Korei Pł.? Ma coś to wspólnego z racjonalizmem, rozumem? To jest bardzo bliskie mitologii greckiej :)

vood76

Nie to nie zart. Jesli malo - rewolucja rosyjska. Tez wychodzila z racjonalnych zalozen. Wszedzie tam, gdzie rozum jest pozostawiany sam sobie, bez emocjonalnego kontekstu, pragnienia (emocje) dobra drugiej istoty, tam błądzi. Rozum to kompas, ale to emocje powinny byc igla wskazujaca kierunek. Znow wracamy do teorii złotego srodka i harmonii wewnetrznej. Za bardzo jestes racjonalny, nie dojdziemy do porozumienia tak jak nie mozna uzgodnic rozumu i wiary.

rafiol

Jeżeli chodzi o rewolucję francuską, czy rosyjską (nawet tą) to rzeczywiście opierała się na rozumie, ale jedną i drugą przejęli fanatycy... fanatyzm jest sprzeczny z racjonalizmem. To tak jakbym powiedział, że chrześcijaństwo jest do bani bo była inkwizycja... ale tak nie powiem bo jest to założenie nieracjonalne... w polityce niemieckiej widzę tylko fanatyzm, nie dostrzegam żadnego racjonalizmu choćbym nie wiem jak na siłę naciągał... ale nie chodzi tu przecież o jakieś wspólne "oświadczenia" ;)... tylko o zwyczajną wymianę opinii :)

vood76

gdybym przeczytał te posty nie wszedłbym w polemikę z fanatykiem...rafiol ma słusznośc,że poprzestał na tym...pozdrawiam panie rycerzu niepokalanej prawdy.R.N.P.pozdrawiam Ciebie,życzę miłego wieczoru.

eosaion

Z fanatykiem czego?

rafiol

Pozdrawiam,szkoda,że nie przeczytałem Twoich opinii wcześniej...żal pl

eosaion

Odpowiesz czego jestem fanatykiem panie bełkot?

vood76

Niestety mam diametralnie odmienną opinię na ten temat - uważam że film jest największym "pstryczkiem w nos", jak to założyciel wątku określił, wymierzonym ateistom (o czym świadczy chociażby postać tygrysa symbolizująca sumienie głównego bohatera i jego wewnętrzną walkę z samym sobą)...

Inesita

Nie jestem przekonany, czy tygrys symbolizuje sumienie Pi. Jak bowiem wowczas zinterpretowac scene, w ktorej odchodzi do dzungli i opuszcza Pi? Czy to sumienie odeszlo? ;) To raczej czesc natury glównego bohatera, juz raczej ten wspomniany wewnetrzny konflikt, który Pi pozostawia za soba.

rafiol

Hmm - może to że bohater dopiero przy zderzeniu z rzeczywistością zrozumiał swoją mroczną stronę i to czego tak naprawdę dokonał na statku - poczuł się degeneratem i przestał usprawiedliwiać swoje zachowanie... Ale wersja z tygrysem nie umarła w nim do końca i wciąż wierzy że Bóg go kiedyś rozliczy na podstawie sumienia...

Wybacz, ale jestem świeżo po seansie więc może to być nadinterpretacja - muszę poukładać niektóre rzeczy... ;)

ocenił(a) film na 8
Inesita

Nie ważne, jak jest z tym Richaredem ;) ważne, że to była bajka, w którą warto wierzyć. Czy może lepiej wierzyć w rzeczywistość? Pewnie, że pstryczek dla ateistów, bo film pokazuje, jak przyjemniej i lepiej się żyje, ludziom wierzącym w Boga lub jednorożce.

ocenił(a) film na 8
vood76

Dokładnie o to chodzi :) Podobnie jest z tą wiarą PI we wszystkich Bogów, w tym filmie pokazane jest jak piękna jest wiara, jak ciężko bez niej przetrwać, i jak miło jest się oszukiwać :)

ocenił(a) film na 8
vood76

Ale przecież w filmie jest wyraźnie zaznaczone, która historia jest prawdziwa. W raporcie jest napisane, że na łodzi był tygrys bengalski, więc to właśnie ta bajkowa, nierzeczywista opowieść okazuje się prawdą

Valdemarro

Uważasz, że jeżeli coś jest zapisane w raporcie/książce/na kawału pergaminu/wykute w skale/itp to oznacz zaraz, że jest zgodne z prawdą?

ocenił(a) film na 8
vood76

Daleki jestem od takiego twierdzenia. Ale przecież raportu nie napisał Pi, tylko ludzie, prawdopodobnie bardzo sceptyczni, którzy badali jego przypadek. Skoro wyraźnie napisali, że na łodzi był tygrys, to najwidoczniej mieli na to dowody. I jak dla mnie przesłanie filmu polega właśnie na tym, że nawet najbardziej nieprawdopodobna, bajkowa historia może okazać się tą prawdziwą.

Valdemarro

W filmie dokładnie było tak: Japończycy wysłuchali pierwszej wersji, potem drugiej... i postanowili jednak zostawić tą z tygrysem. Po obejrzeniu filmu nie mam żadnych wątpliwości, że wersja z tygrysem jest zmyślona.

ocenił(a) film na 8
vood76

No widzisz, a ja nie mam wątpliwości, że jest prawdziwa. Podobno w książce (piszę podobno, bo nie przeczytałem jeszcze) jest więcej dowodów na jej potwierdzenie (szczątki surykatek itp.). Ale nie będę się kłócił, ani przekonywał Cię do swoich racji, ale myślę, że moja interpretacja jest lepsza :))

Valdemarro

Ja też nie mam zamiaru się kłócić... jeżeli wg Ciebie jest prawdopodobne, że na szalupę w czasie katastrofy morskiej przewożącej zoo trafi człowiek, zebra, orangutan, hiena i tygrys to ok.... o wyspie pełnej surykatek, na której słodka woda zmienia się w soki trawienne nie wspomnę... uwielbiam klimaty Madagaskaru, ale zachowajmy choć odrobinę zdrowego rozsądku ;)

ocenił(a) film na 7
vood76

wyspa, gdzie słodka woda zamienia się w soki trawienne i chłopiec znalazł ząb ludzki- myślę, że w pewnym momencie zaczął pić morską wodę, ale dzięki silnej woli (tygrys) i nadziei jaką pokładał w Bogu, zrezygnował z tego. No bo łatwiej byłoby zostać gdzieś na morzu i odpłynąć w urojenia i umrzeć, a płynąc było trudniej.

luka_grobl

...ale ja bardzo dobrze rozumiem, że wersja z tygrysem jest pełna symboli i ta wyspa też jest symbolem. Tyle, że wersja z tygrysem nie jest prawdziwa. Nie musi mi objaśniać co symbolizuje tygrys, orangutan, burza, wyspa... to są symbole, nie rzeczywiste zdarzenia/postacie... jak sam widzisz wielu widzów jest przekonanych, że wersja z tygrysem wydarzyła się faktycznie i dosłownie.

ocenił(a) film na 7
vood76

Dla Pi ona jest rzeczywista i to jest najważniejsze- jakbym był 16 latkiem który po stracie rodziny widzi kanibalizm, jak mu matkę mordują i jeszcze samemu stał się zabójcą- ja takiej historii nie chciałbym pamiętać:)

luka_grobl

....ale zupełnie się z tym zgadzam, dla Pi jest rzeczywista... ale nie jest prawdziwa.

ocenił(a) film na 7
vood76

no tak:)

Valdemarro

Raport powstał w wersji bajkowej dokładnie z tego samego powodu z jakiego wersja bajkowa powstała. Japończycy byli zbyt wstrząśnięci prawdą.

vood76

Film udowadnia:
- boga nie ma
- ludzie wolą piękne kłamstwo, niż brzydką prawdę
- religia to efekt rojeń i halucynacji
- religia to ucieczka od rzeczywistości
- ludzie mają tendencję do stawiania się na piedestale (Pi jest oczywiście tygrysem)
- ludowe przysłowia są prawdziwe: gdy trwoga to do boga
(można tak długo wymieniać)

Nie wiem, czy taki był zamiar twórców. :D

emo_waitress

No właśnie też nie mam przekonania co do intencji twórców ;) Poszedłem na Życie Pi na doczepkę ("chodź, zobaczysz wzruszający film o wierze")... i się mocno zdziwiłem, że żaden z moich znajomych nie zauważył tego paradoksu... spoko, można go postrzegać jako historię lwa, zebry, żyrafy i hipopotamicy (oj, chyba znów pomyliłem z Madagaskarem ;)) ale hmm... nazwijmy to, świadoma naiwność powinna mieć też swoje granice.

vood76

Bardzo dużo wyniosłam z Madagaskaru. Na pewno więcej niż z Pi.
Przede wszystkim:
jest jeden król
a imię jego - Julian

emo_waitress

ale nauka to nowa religia,czego nie można zmierzyc to odrzucamy...problem Boga to paradoks,nie da się go udowodnic wierzymy albo nie wierzymy...nie udowodnisz,że boga nie ma lub jest.religia nie jest ucieczka,jest integracją między ludźmi ta duchową,to otworzenie sie na (boga byt inny)innego-miłuj bliźniego swego jak siebie samego

ocenił(a) film na 4
emo_waitress

Bardzo mnie ciekawi, jak Twoim zdaniem ten film "udowadnia" że Boga nie ma. Gdzie są te "dowody"? W jaki sposób jest to "udowodnione"? Czy rozumiesz w ogóle sens słowa "udowodnić"?....

ocenił(a) film na 7
vood76

Przy czym to są dwie zupełnie inne sprawy:) Tygrys- Pi wymyślił go sobie, aby jakoś obłaskawić swoją ciemną naturę, która kazała mu walczyć o życie. Bóg, pojawił się w tej opowieści kilka razy- burza i to, że łódź podryfowała do suchego lądu. Bóg Dał Pi nadzieję, a tygrys siłę wali aby trzymać się tej nadziei. To, że Pi wymyślił sobie, że jest tygrysem- mógł wymyśleć sobie, ze jest szczurem, ale czy wtedy miałby komu opowiedzieć swoją historię?
Poza tym emo, jest w błędzie.
Film udowadnia że Boga nie ma- kwestia wiary, ja nigdzie takiego dowodu nie widzę, gdyby Pi stwierdził, że wszystko nie ma sensu, pewnie by kopnął w kalendarz bardzo szybko, ale On widział sens we wszystkim co się działo; ludzie wolą piękne kłamstwo, niż brzydką prawdę- to nie kwestia wyboru pomiędzy pięknym kłamstwem, a brzydką prawdą, przecież po dotarciu do Meksyku, Pi (jak się można domyśleć), żył dobrze (zona dzieci) i raczej nikomu krzywdy nie robił i nikogo nie szkalował; "religia to efekt rojeń i halucynacji"- no Pi raczej nie widywał na pokładzie szalupy Matki Boskiej ani Allaha, nie słyszał także żadnych głosów:); religia to ucieczka od rzeczywistości- religia nadaje rzeczywistości sens, przecież Pi, co ponownie zauważam, po swojej przygodzie żył długie lata normalnie, i raczej kreował swoją rzeczywistość niż od niej uciekał- rodzina, dzieci, itp.; gdy trwoga to do boga- nie prawda, i przed katastrofą i po katastrofie Pi był tak samo pobożny. Wiec kolego możesz wymieniać długo, ale tak na prawdę masz tylko jeden argument- religia to zło w tym filmie, co jest nie prawdą- w tym filmie religia pozwoliła człowiekowi przetrwać i dobrze żyć, a to, że niektórzy są szkodliwymi fanatykami w realnym świecie- jak mówił Nietzsche: fanatyzm to jedyna siłą woli, którą mogą osiągnąć ludzie słabi i niepewni (to się tyczy fanatyków rozbijających samoloty o budynki, ale też i fanatycznych ateistów;)

luka_grobl

Nie są to dwie zupełnie inne sprawy, o tym mówi sam Pi na końcu...

...na temat religii i czy nadaje rzeczywistości sens nie mam zamiaru się wypowiadać. Kiedyś ludzie myśleli, że są w centrum wydarzeń, potem odkryliśmy, że Ziemia nie jest centrum, potem, że nasz układ planetarny nie jest centrum, ani nasza galaktyka... cóż wcale się nie zdziwię jeżeli kiedyś będziemy pewni, że wszechświat nie ma żadnego "wyższego" celu... mnie ta perspektywa nie przeraża :)

użytkownik usunięty
vood76

wszyscy chcemy żeby Bóg istniał, żeby było coś po śmierci ale jak jest naprawdę?? tego nikt nie wie, tak jak w tej historii z jednej strony daje nadzieje a z drugie szara i ciemna rzeczywistość. Niestety każdy z nas umrze i jest to chyba jedyna sprawiedliwość na tym świecie- niestety przykra bo wiele czasu nie mamy, człowiek niestety nie żyje 10000 lat, a pomimo tego są do tej pory wojny na świecie, głód, a w naszym kraju młodzi mają obecnie trudną sytuację życiową bo nasz kochany rząd nie może się nachapać kasy, bo "oni" uważają że będą wieczni a tak nie będzie ale zapewne jak już w końcu przyjdzie na nich pora to rodzina, dzieci odziedziczą tylko że nam ludziom żyć nie dają--trochę poleciałam z tematem:) ale chodzi o to, że kochajmy swoich bliskich i bądźmy uprzejmi dla siebie bo bez kasy co prawda wyżyć się nie da ale człowiek który nie zaznał prawdziwej miłości i ciepła nie może być w pełni szczęśliwi, za pieniądze wszystkiego się nie kupi- i tego przykładem są też "gwiazdy" które kupe kasy mieli a się zaćpali lub samobójstwa popełniali. Brakuje w naszym kraju jedności nie potrzebnie jesteśmy podzieleni i niestety dla rządu jest to akurat zaleta bo skłócone społeczeństwo nie czepia się tego co "oni" robią tylko są skupieni na relacjach międzyludzkich i nienawiści.
Pomimo, że historia z tygrysem jest wymysłem wolę jednak tą pierwszą i dlatego może dzięki temu będę łatwiej żyć:) Są filmy, które wpływają na nasze życie i polecam Rust and Bone obejrzyjcie niesamowity film naprawdę. Pozdrawiam wszystkich

vood76

Ale pomijasz jedną rzecz, a mianowicie to, że Pi był wyznawcą wielu religii. W wielu momentach w filmie zwracał się jednocześnie np do Boga i do Allaha. Pod koniec filmu gdy relacjonuje całą historię dziennikarzowi oraz po wyborze przez dziennikarza dla niego 'lepszej' wersji kwituje to tylko słowami "tak samo jest z Bogiem". W filmie jest raczej przedstawione, że spośród wielu wyznań można wybrać sobie te dla siebie najodpowiedniejsze, bo i tak są takie same tylko inaczej przestawione.