Zasłużone Oscary, za piękną muzykę, zdumiewające i poruszające efekty, żałuję, że nie wybrałam
się do kina na to w 3D tylko.. Książkę dopiero czytam, ale jestem ciekawa czy ta historia, którą
opowiedział w szpitalu, tą drugą, przypadkiem nie była tą prawdziwą, zastanawia mnie to, ale wolę
wierzyć, że ta z tygrysem jest prawdziwa.
no kolorowy pierd dla małych dzieciaczków , a on koło Oskarów nawet nie powinien leżeć tym bardziej że było kilka dużo lepszych pozycji , ale kolorowe pierdy teraz modne to dostał ,
efekty są fenomenalne, a Twój sceptycyzm co do tego filmu jest wprost dziecinny, nazywając go "kolorowym pierdem"..
haha no przecież napisałem że dla dzieciaczków i się zgadza bo jesteś zachwycona tym filmem , a patrząc na filmy którym dajesz baaardzo wysokie oceny - Pocahontas wpasujesz się w moją opinie idealnie - bez urazy , a film jest kolorową pierdziawką i zdania nie zmienię :)
Efekty hmm sorki ale te efekty były - słabe sorry :) ten przekoloryzowany tygrys fruwający bo łódce jak raptor był mega nie naturalny - żona powiedziała że mu przypominał kota ze Shreka :)
jestem zachwycona filmem pod względem efektów, jak i samej muzyki, tak samo jak był przedstawiony świat w "Avatarze". Dopiero pod koniec skupiłam się bardziej na treści filmu, gdy usłyszałam ta drugą historię. I muzyka i efekty zasłużyły na Oscara. A co ma moja ocena do bajki? Uwielbiam stare klasyczne bajki Disneya, uważam, że są dla każdego, z resztą przypominają mi dzieciństwo. Teraz niestety już takich bajek nie robią. A co do muzyki jeszcze i do tego co napisałeś niżej, "te jakieś jęki", to "Życie Pi jest filmem religijnym, niosącym wyraźne przesłanie ekumeniczne. Wprawdzie jego przekaz ma charakter nieco katechetyczny, ale wynika on z baśniowej konwencji opowieści. Danna stworzył ścieżkę dźwiękową utkaną z elementów muzyki religijnej różnych kultur – zwłaszcza hinduskiej, islamskiej i chrześcijańskiej – bowiem główny bohater, tytułowy Pi, już od dzieciństwa łączył wyznania w poszukiwaniach swej drogi do Boga. Boga przyjdzie mu odnajdywać w kontaktach z naturą, najpierw wśród zwierząt, zamieszkałych w zoo jego ojca, a potem na morzu, po którym dryfuje w towarzystwie tygrysa bengalskiego jako jedyny ocalały z katastrofy statku. Przyroda w obiektywie Mirandy zniewala i zarazem budzi trwogę. Muzyka natomiast wydobywa jej boskie znaczenie. Dlatego właśnie Danna nie zilustrował wszystkich zjawisk w sposób dosłowny, lecz dodał im głębi.
W Życiu Pi duchowym odkryciom głównego bohatera towarzyszy bardzo charakterystyczny tajemniczy motyw, który w zależności od sceny został różnie zinstrumentowany. Na przykład kiedy Pi modli się do Kriszny, słyszymy go w wersji na bansuri – indyjski flet poprzeczny (utwór Meeting Krishna). Z kolei w scenie poznania Chrystusa motyw otaczają „niebiańskie” współbrzmienia chóru (Christ in the Mountains). W Życiu Pi również muzyka ma wymiar ekumeniczny. Danna z sukcesem łączy elementy europejskiej muzyki sakralnej (chóry, charakterystyczne współbrzmienia) z elementami muzyki hinduskiej i arabskiej (skale, tradycyjne instrumentarium). Artysta tak zbalansował poszczególne składniki kompozycji, że ani na chwile nie czujemy się przytłoczeni brzmieniem albo skonfundowani rozmaitością stylów. Omawianą kompozycję charakteryzuje niezwykła dbałość o detal oraz urozmaicone i cudownie przestrzenne brzmienie." Pozwoliłam sobie zacytować wypowiedź ze strony poświęconej soundtackowi z filmu : http://www.soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=1063
Widocznie ten film Cię przerósł, dlatego go nie zrozumiałeś i tak źle oceniasz.
napisałem że kolorowy pierd dla dzieciaczków i to jest moja opinia , a ty spłycasz dyskusje że mnie przerósł no dziecinna dyskusja , ta religia wywodzi się przedewszstkim z tradycji dzieciak modlił się jak muzułman katolik tylko że to były puste gesty .. rozumiem że TY będziesz nad tym filozofować - proszę bardzo moja opinia się nie zmienia :P
Co rozumiesz przez puste gesty? Przecież Pi chciał mieć pewność, że Bóg go uslyszy dlatego postanowił brać udział w każdej modlitwie różnych wyznań. Co w tym było pustego?
każdy ma swoje zdanie, tak jak Ty chcesz się upierać, że film jest kolorowym pierdem, ja uważam, że zasłużył na Oscary, ma głębszy sens i to czy będę filozofować czy nie to moja decyzja. Uważam, że to Ty zacząłeś tą dziecinną dyskusję.. Poza tym nie spłyciłam tylko wytłumaczyłam moją opinie, co widzę, że Ty nie umiesz zrobisz i nazwałeś mnie dzieckiem, więc może sam nim jesteś. Dzieciak poszukiwał swojej drogi, wierzył w Boga, wyznawał różne religie i o to chodzi w całym filmie i książce, że to jest głównie poszukiwanie sensu życia, szukanie swojej religii.
"muzyki religijnej różnych kultur – zwłaszcza hinduskiej, islamskiej i chrześcijańskiej"
rozumiem, że to nie twoje zdanie tylko cytujesz, ale ja bym jednak chciał się dowiedzieć gdzie w tym filmie jest np,. "religijna muzyka islamska"?!!
Scena w szpitalu i opowiadanie tej żałosnej historii... nie wiem dokładnie jakie jest przesłanie tych scen ale to o dziwo największa porażka filmowa jaką do tej pory widziałem.
Oglądałem wersję z dub. (wiedziałem, że to będzie błąd) i kompletnie nie wiedziałem o co im w tej scenie chodzi. Ile to jeszcze będzie trwać? Nigdy nie czułem, że czas upływa wolniej... Każda minuta wlokła się w nieskończoność...
Tak słabo nagranej sceny nie widziałem nigdy, aktor również był mierny.
Co do filmu to od samego początku jest średni, później ratuje go kilka scen z naprawdę genialnymi zdjęciami, film się ciągnie i czasem jest nawet zadowalająco, jednak na końcu przez monologi i poziom gry aktorskiej upada na dno.
W czasie pierwszych 30 minut myślałem, że film ujdzie, w połowie, że może zasłuży na miano "Słabego" ale później było juz zdecydowanie gorzej.
Warto wspomnieć o dobrych rzeczach- świetne, tętniące życiem, dynamiczne zdjęcia, dobrze pokazane zachowania zwierząt
i tyle....
Co do zdjęć to faktycznie genialne, chociaż te sceny były przerywane głupimi, ckliwymi monologami często dotyczącymi Boga. Wyobraźcie sobie jak muszą wyglądać ich dialogi/monologi na papierze i minę lektorów, którzy czytają finalną wersję. Autorzy wszystkich kwestii poszli chyba śladami bohaterów Fear and Loathing in Las Vegas tyle, że zahaczyli przy okazji o Bombaj.
Wiem, że wersja angielska brzmi inaczej i może nawet zmuszę się do jej obejrzenia ale tylko po to by usłyszeć jak te żałosne kwestie brzmią z ust oryginalnych aktorów.
Oczywiście Sceny ukazujące oswajanie tygrysa, zachowania zwierząt, ich poruszanie i instynkt też były bardzo dobre. I trzeba przyznać, że film w tych momentach jest bardzo przekonujący, ciekawy i przyjemny. Kończy się to jednak w momencie odnalezienia bohaterów (Może dlatego, że zaczęli więcej mówić..)
Po jakimś czasie nastaje zbieg coraz gorszych dialogów.
Nadchodzi Fragment od 108 minuty do 115. Zdecydowanie powinien trafić do Biblioteki Kongresu- pt. "takich rzeczy lepiej nie tworzyć"
Mamy biednego Pi, któremu nikt nie chce wierzyć. On z niewyjaśnionych przyczyn mówi dziwne opowiadanie, odgrywa przy tym rolę życia(Oglądanie boli) i film dożynając kończy się.
Polecam tę scenę w wersji z dubbingiem- ale w przypadku gdy chcecie przetestować swoje możliwości.
Miejscami film jest dobry, czasem można powiedzieć, że nawet bardzo dobry a zdjęcia słusznie zdobyły wszyskie nagrody- były naprawdę niesamowite. Jednak niestety jak tylko aktorzy zaczną więcej mówić- cały czar pryska.
nie mogę się zgodzić. efekty sztormu, zwierząt.. jak dla mnie naprawdę ukłon w stronę gości od efektów!
No a co z muzyką ? jakieś tam jęki były :P ale sorki ja wolę inne klimaty :) atlas miał lepszą jak dla mnie :P
bynajmniej zwróciłem na nią uwagę :p tutaj niestety nie - może źle się wsłuchiwałem może film mnie już tak znużył że nie zwróciłem na nią uwagi ...
Przynajmniej, a nie bynajmniej. Krytykujesz kogoś za Pocahontas, a sam robisz błędy ortograficzne niczym dzieciak. :P To się nazywa hipokryzja:D
A co ma wspolnego robienie bledow ortograficznych z wiekiem, wystarczy spojrzec na naszego prezydenta.
Najwięcej błędów robi się, gdy jest się dzieckiem, więc to akurat ma ze sobą wiele wspólnego. Równie dobrze mogę zapytać co ma wspólnego z wiekiem oglądanie Pocahontas? I o to właśni mi chodzi - niech sobie elendir robi błędy, ale niech się nie naśmiewa z innych użytkowników,bo sam nie jest lepszy. :P
Od kiedy napisanie "bynajmniej" zamiast "przynajmniej" jest błędem ortograficznym? No i teza, że najwięcej błędów się robi będąc dzieckiem dość odważna ;)
Przepraszam, miałam na myśli językowy,a z rozpędu napisałam ortograficzny. :)
Twierdzisz,że więcej błędów robią dorośli? A może ilość popełnianych błędów jest taka sama na przestrzeni lat? Mogę też wysunąć tezę, że takie błędy popełniają po prostu ludzie "niedouczeni". Pewnie,że to zależy od różnych czynników,ale gdy zaczynamy naszą przygodę z pisaniem, to popełniamy najwięcej błędów. Przyczyna jest prosta - są to nasze początki, nie znamy jeszcze wszystkich reguł, itd.
Mnie ogólnie błędy nie przeszkadzają, tylko nie lubię, gdy ktoś wysuwa mało konstruktywne argumenty w stylu "film dla dzieciaczków". :)
Bo to jest film dla dzieciaczków :) ale taka jak ty będzie się wykłócać że niby nie :P film ma tam kilka przekazów ciekawych ale jak się nad nimi siądzie to wychodzi wielka kupka :) dlatego tego filmu na poważnie nawet nie można traktować tylko jako fajną bajeczkę :) takie kino familijne dla ubogich :P
Przestań z tymi błędami bo to typowe dzieciowate podejście- typu brak mi argumentów to poszukam błędów ortograficznych :P
Nie, to nie jest film dla dzieciaczków, natomiast z twojej strony również brakuje konstruktywnych argumentów. Nie będę powtarzać opinii innych osób, bo widzę, jak na nie reagujesz. "Kolorowy pierd" to naprawdę argument pierwsza klasa.
Jeśli chodzi o przekaz, to ja również nie dostrzegam jakiegoś przesłania, tym bardziej, że nie wierzę w Boga, ale film mnie zauroczył jako całość.
Zresztą każdemu może się podobać co innego i każdy ma prawo do własnej opinii, więc myśl sobie co chcesz, rób błędy, uważaj co tam sobie chcesz za pierdy, itd. Już się w to nie mieszam.
Ty i Twoja żonka jesteście ubodzy umysłowo. Po Twoich żałosnych i pseudointelektualnych wypowiedziach można wywnioskować, że jesteś zakompleksionym małym niedowartościowanym człowieczkiem, który olał studia i prowadzi jakiś mało opłacalny własny biznes. Wpada od czasu do czasu na jakieś forum, żeby ponarzekać jakie coś jest "dziecinne" i jego samego nie godne. Jesteś bardziej ograniczony niż Pi i Tygrys na łodzi. Przykro się robi, że tacy ludzie chodzą po ziemi. Idź się lepiej zajmij żoną ale nie za ambitnie żeby jeszcze z tego potomstwa czego nie było. tfu tfu odpukać w niemalowane. Jeszcze by tego brakowało żeby taki neardental jak Ty się rozmnożył. A i skoro jesteś tak biegły w tematyce dziecięcej polecam książkę ortografia dla najmłodszych to może się w końcu czegoś nauczysz bo chyba podstawówkę też sobie darowałeś. To chyba wszystko co chciałem Ci powiedzieć, jakbym czegoś zapomniał to stań przed lustrem i trzaśnij się w twarz to może sobie przypomnę. To ma być mocny "chlast" a nie jakiś "kolorowy pierd dla dzieciaczków". Papa
Dla twojej wiadomości, na IMDB ma notę 8,2 a na rottentomatoes (gdzie jest również surowe ocenianie filmów) 88 % /100
Tutaj masz linki :
http://www.imdb.com/title/tt0454876/?ref_=sr_1
http://www.rottentomatoes.com/m/life-of-pi/
Więc co jak co ale na pewno nie jest taki zły jakim go opisujesz. Film miał mieć prosty przekaz i nie miał udawać ambitnego kina, miał za to nadać powiew świezości, a historia przedstawiona miała dwa wymiary - podroż Pi była zarówno walką o przetrwanie na pełnym oceanie jak i duchową wędrówką. Możesz tego jak najbardziej nie lubić, nie twoje klimaty, możesz go uważać za nudny- bo rozumiem osoby które za taki ten film uważają. ALE w żadnym wypadku nie jest słaby zarówno ze strony technicznej jak i merytorycznej.
Przypomniał nam jak ważna jest silna wola i wiara w walce o przetrwanie, pokazał jaka brutalna ale jednoczęśnie piękna jest natura, oraz, że pomimo wielu tragicznych momentów, życie jest warte przeżycia.
Życie Pi jest niczym innym jak połączeniem "Casta away- poza światam" oraz "E.T" / "Jak wytresować smoka" , czyli łączy fabułę w której bohater walczy o przetrwanie z próba ujażmienia / zaprzejaźnienia się z inna istotą. W tym przypadku nie ma przesłodzenia, Richard Parker jest drapieżcą, i do końca zachował swoją dziką naturę.
Poza tym reżyser dokonał niemal niemożliwego, bo fabuła tej książki była uznawana za niemożliwą do zekranizowania.
Można jeszcze wiele dobrego na temat tego filmu napisać. Ale chyba najważniejsze jest to, że to nie efekty, ale ten młody Hindus był mimo wszystko najważniejszym elementem filmu.
"Kolorowym pierdem" mógłbyś nazwać ten film gdyby skończył się zaraz po scenie uratowania Pi. Chociaż i tak uważam, że nawet gdyby pozostawiono te "bajkowe" zakończenie to film nie zasługiwałby na mieszanie z błotem, bo wciąż byłoby to dobre kino mające w sobie tę magię, której tak bardzo brak wspolczesnym tytulom. I tak, przez większość część seansu wydawało mi się, że film jest skierowany do młodzieży i dzieci i ewentualnie doroslych. Jednak końcowa scena w której Pi wyjaśnia co na prawdę się stało wszystko zmienia i daje sporo do myślenia. Na pewno nie poleciłbym dzieciom oglądania tego filmu. A co do oscarow to uwazam, że zycie pi jest o wiele lepszym i ciekawszym filmem niż taka nadmuchana operacja Argo;)
Zgadzam sie. Film slaby. Opowiastka dla dzieci. Nie wiem skad te ochy i achy. 5/10 to i tak dużo dałeś
Strasznie żenująca wypowiedź. Jestem dorosłym facetem i film był według mnie fenomenalny, pełen niesamowitych i niezwykle realistycznych efektów specjalnych, wciągający.
Sceny z Richardem Parker'em i cała ta magiczna 'nocka otoczka' było bardzo piękne.
Stwierdzenie że był to 'dziecinny pierd' tylko umocniło mnie w przekonaniu odnośnie tego, że do takiego kina trzeba dorosnąć i mieć w sobie poczucie gustu i trochę wrażliwości ludzkiej. Choć oczywiście każdy ma tylko i wyłącznie swoje zdanie - nie można krytykować tak niesamowicie zrealizowanej ekranizacji, bo jeśli nie jest się reżyserem, to nie warto dopowiadać swoich nic nie znaczących trzech groszy odnośnie ciężkiej pracy profesjonalistów.
O co ci chodzi juz nie przesadzaj tobie się spodobał innym nie i tyle , dla mnie słaby film i nudny co mam ci napisać boże , niczym mnie nie zachwycił , porównywanie go chociażby do Cast Away to pomyłka ten film był dużo lepszy na pewno dużo mu dała gra aktorka gdzie Hanks zagrał to po mistrzowsku , a ogólnie Robinson Crusoe miał więcej chyba dramatyzmu niż PI :P
Nie jestem pewien czy dziecko by zrozumiało ten film... Wydaje mi się że miałoby problem. Czy się podoba czy nie to kwestia gustu. Ja lubię symbole, metafory i alegorie a tego w tej produkcji mnóstwo - przez cały film zastanawiałem się o co dokładnie chodzi, a w konsekwencji końcówka filmu mnie zaskoczyła za to duży plus. Być może dla wielu osób film jest męczący, ale na pewno się nie zgodzę z tym że to jest "kolorowy pierd dla małych dzieciaczków", bo większości motywów dziecko by po prostu nie zrozumiało... To jest film o poszukiwaniu prawdy o życiu, postrzeganiu świata przez ludzi, tragedii głównego bohatera, a cała opowieść sposobem w jaki Pi poradził sobie z zaakceptowaniem tragedii , która go dotknęła podczas sztormu i tym co działo się dalej - jak przetrwał...
tak może napisać tylko dzieciaczek, bo film jest pełen metafor, treści ukrytych; to nie papka podana na tacy; tu trzeba trochę wysiłku, czy też aby wydobyć prawdziwe przesłanie; to film dla ludzi którzy przeżyli "nimozliwe" i tracą siły na walkę ! niestety większość oglądających będzie go krytykowało, gdzyż ... większość to komercja, a ten film raczej do takich "łatwych" nie należy
Twój wpis jest idealnym przykładem na to, że nie nie ma sensu czytać komentarzy innych, szczególnie przed obejrzeniem filmu.
Ktoś, kto ma "xD" w nicku z całą pewnością musi być posiadaczem jakiegoś mierzalnego deficytu intelektualnego, zatem nie prawa do wyrażania własnego zdania. Jeśli taki ktoś już próbuje swoje infantylne procesy mentalne uzewnętrzniać w sieci to w żadnym wypadku nie należy ich traktować poważnie.
ktoś kto po nicku ocenia kogoś po jego mierzalnym deficycie intelektualnym, sam chyba takiego nie posiada i nie powinien wyrażać swojego zdania. Każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii, nie wszyscy muszą się tylko z tym zgadzać. Ja napisałam, że film mi się podoba, każdy ma swoje gusta filmowe, ale to nie znaczy, że jak ktoś lubi ten film i jemu podobne to jest od razu uważany za gorszego czy za dziecko.... To Wy się ludzie zastanówcie co piszecie.
zmęczyłem to dziadostwo, zastanawiam się jakim cudem mógł otrzymać oscary ?? żenada. Film jest mocno przeciętny, i jeszcze nazywanie tygrysa tak dlugim i nieporęcznym imieniem.... dobre to na kino familijne ale na pewno to nie jest dobre kino.
Zgadzam się, film nie jest niczym odkrywczym i jest momentami strasznie przesłodzony, nudny wręcz nie do wytrzymania :/
Przy okazji czy nie wkur*** Was, że filmów nie kręci się już w pięknych lokacjach, które mają odzwierciedlenie w prawdziwym świecie?! Wszystko robią komputery! Kur*** czy nie ma już gdzie kręcić? Czy pozostało nam już tylko zachwycanie się robotą grafików, informatyków etc.?!!!
Przez grafików byly stworzone zwierzęta i sceny sztormu. Sceny kręcone na lądzie były już normalnie krecone w odpowiednich lokacjach. A dla kogo nudny dla tego nudny, mnie tam w żadnym momencie nie nudził.
Taki Robinson Crusoe nie wiem było kilka wersji ale generalnie to stare filmy i potrafił bardziej wzruszyć niż te całe PI ...
Cast Away to samo zero efektów sama gra aktorska i te filmy biją na łęb PI i dużo więcej wnosiły ..
Właśnie cały dowcip polegał na tym, że ten Tygrys miał takie nie pasujące do niego imię.
No właśnie, czy już samo to, że tygrys nosił ludzkie imię nie jest kolejną wskazówką autora, takim puszczeniem oka co do tej drugiej realistycznej wersji?
Wydaje mi się, iż niektórzy traktują filmy zbyt serio. Mi się film podobał. Był oryginalny, a oscara dostał może dlatego, że w tym roku nominowane filmy generalnie były słabe.
Możliwe, mimo to z całą pewnością mogę stwierdzić, że film pod baśniową opowieścią kryje drugą warstwę, która już jest bardziej serio.
Może i kryje ale wyszło to pogmatwane i bez składu i ładu. Hobbitowi bardziej sie należały Oscary. Np za reżyserkę to Django czy Argo to miażdżą ten bollywoodzki dramat. Marna gra aktorska i 0 realizmu bo przeżyć na oceanie z tygrysem w szalupie.... Takie rzeczy tylko w Erze :)
Operacja Argo to dopiero bajka dla naiwnych ...... spytajcie Kanadyjczyków jak było naprawdę... choć film zrobiony całkiem sprawnie ...PI należy się mocna 8 i tyle
Django mam wielką chęć pooglądać. A operacja Argo uważam za nudny i naciągany film. 6/10 max wg mnie.
To, że gra tam hindus, nie czyni tego filmu bollywood. Bollywood to zupełnie innego typu produkcja. A ten film jest ekranizacją książki. I tutaj nie chodziło o to czy to jst prawda, czy to jest bajka. Chodziło o sam sens historii, bo oprócz tego że sam w sobie film byl oryginalny, to miał naprawdę fajny i uniwersalny choć prosty przekaz. Nie wiem czemu tak wielu użytkowniekom filmwebu się tak nie spodobał, bo dla mnie była to rewelacja, powiew świeżości do często odklepywanych kotletów, albo sensacji.
Dla mnie ten film był najlepszym w 2012 roku. Za to, że był odważny w swojej realizacji, surrealistyczny ale jednak przez skromną postać Pi wydawał się w jakimś stopniu autentyczny. I szczerze powiedziawszy, ja akurat należe do tych osób co wybierają opowieść z tygrysem. Nie dla tego, że należę od osób które lubią sie oszukiwać (wręcz przeciwnie), ale jak sam pisarz powiedział- jest to po prostu lepsza historia.
mam 26 lat, i chyba jestem "dzieciaczkiem lubiącym kolorowe pierdy" piękny film....do tej pory zastanawiam się nad drugim dnem tej opowieści. Zaskoczyła mnie ta druga opowieść Pi. Muszę go obejrzeć jeszcze raz.Film piękny, ale nie dla wszystkich, na pewno nie dla fanów kina komercyjnego.O gustach się nie dyskutuje moi drodzy senatorzy - powiedział Juliusz Cezar:)