Nie będę nikogo zanudzał więc postaram się to ująć w dużym skrócie:
Wersja opowieści z tygrysem jest zasłoną prawdziwych wydarzeń opowiedzianych Japończykom. Według mnie prawdą jest iż bohaterowie prawdziwej (rzeczywistej) historii, mają swe odzwierciedlenie w zwierzętach z historii z "tygrysem"
-zebra- Japończyk
-orangutan(ica)- matka
-hiena- kucharz
-tygrys- Pi
Wszystkie wydarzenie z II opowieści miały miejsce i były na tyle traumatyczne iż bohater woli je przysłonić magicznym, barwnym choć dramatycznym opisem niemożliwych zdarzeń.
Kucharz opisany tu jako hiena wzbudza nie przyjemne wrażenie wręcz obrzydliwe wrażenie.(mało kto jest miłośnikiem hien, są one raczej postrzegane negatywnie, więc pokrywają się z postacią kucharza - "padlinożercy")
Ranny Japończyk buddysta (religia dobroci i łagodności) jest tu przedstawiony jako ranna zebra, ofiara...
Matka jest identyfikowana z opiekującą się swym dzieckiem orangutan(icą) - relacja (Matka-Syn)
Pi identyfikuje się z tygrysem, gdyż ma w głowie sytuację, jak ojciec udowadnia mu iż tygrys to dzika bestia, którą rządzi tylko instynkt.
Identyfikuje się z tygrysem w momencie gdy kucharz zabija jego matkę, a w nim budzi się bestia. Zabija kucharza i go w czasie następnych dni tułaczki zjada !( opis II wersji) Fakt kanibalizmu PI, według mnie jest tu przedstawiony jako ta niesamowita pływająca wyspa.
Nierealna przerażająca nocą wyspa, zabija, zjada zwierzęta i ludzi -(ząb w roślinie) - ale daje pożywienie i siłę na dalszą drogę. Ciało kucharza jest tu dla PI tą wyspą, która uratowała mu życie, lecz nocą go przeraża! Świadomość ta nie pozwala mu dalej tego czynić.
Scena odejścia tygrysa do meksykańskiej dżungli jest porównaniem do odejścia dzikiej bestii z samego PI, którą stworzyły okoliczności na łodzi.
Jeżeli chodzi o końcową rozmowę dojrzałego Pi z dziennikarzem, jest to ewidentny przekaz dotyczący kwestii" religii, wiary i samego boga, Daje on jasno do zrozumienia iż tylko od nas jest zależne jakiego wyboru dokonamy, czy chcemy wierzyć w bajkę, czy wolimy znać szarą, brutalną rzeczywistość - z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.... i nic więcej...........
Nie popadałbym w aż tak skrajnie ateistyczną interpretację zakończenia - sam Pi nie utracił swej wiary w Boga, został w końcu w nieprawdopodobny wręcz sposób ocalony - jego własna wiara pozwoliła mu przetrwać i nie zwariować w samotności - utracił wszystko co posiadał - ale jak podobnie jak Hiob zyskał nowe życie i rodzinę.
wiara czy raczej moze instynkt przetrwania(zwierzęcia)bo kim jesteśmy tak naprawdę?Jeszcze jednym zwierzęciem na tej kuli ziemskiej,oczywiście to jest tylko moje skromne zdanie..
Nie jestem ortodoksyjnym katolikiem - owszem wierzę w Boga i przyjmuję doktrynę chrześcijańską bo w niej zostałem wychowany, ale w żadnym wypadku nie deprecjonuję innych wyznań. Teoria ewolucji nie do końca do mnie przemawia - jakaś istota wyższa musial tchnąć duszę w małpę aby powstał z niej człowiek. Samopowstanie swiata głoszone przez wielu zwolenników teorii wielkiego wybuchu też zupełnie mnie nie przekonuje. Jak długo żyję i obserwuję otaczający mnie świat - nic nie dziieje się samo i bez przyczyny....
To jest któryś z kolei temat powielający tą teorię. I to jest jedna z interpretacji. Wiedz, że obie wersje się nawzajem wykluczają. Jak matka która została z resztą rodziny się wydostała, skoro widzieliśmy ją w kajucie z mężem i drugim synem? Jak wytłumaczysz, że w szalupy Pi znaleziono szczątki surykatek? Dlatego mamy prawo wyboru. Niezależenie co wybierzemy nie zmieni to faktu, że Statek zatonął, rodzina umarła ale Pi przeżył.
Te szczątki surykatek to są tylko sztuczne zabiegi wprowadzone po to by zdecydowani przeciwnicy wiary w Boga nie mogli być do końca pewni swoich racji. Nie było żadnego tygrysa ani surykatek też nie, to wymysł autora by nas zmusić na siłę do zastanowienia się nad oczywistymi faktami ale ja tego nie kupuje.
Ta opowieśc tak została skonstruowana by dać nam wybór. Więc nie mów, że to jest takie oczywiste, skoro tak naprawde obie wersje siebie nawzajem wykluczają. Np. jakim cudem matka wypłyneła, skoro byla zamknięta wraz z cala rodziną w kajucie gdzieś daleko niżej. I czemu Pi pisząc notatnik / kartę do butelki ("Utknąłem na szalupie z tygrysem bengalskim, pomocy!" ) ciągle opisuje to zwierzę. Myślę, że długo po czasie gdy go ocalono na brzegu Mesyku, mógł w końcu sam stwierdzić czy to było urojenie, ale on o Richardzie Parkerze wspomniał zanim zaczął opowiadać historię.
A może po prostu "Ja- Pi Patel jestem rozbitkiem i dryfuje po szalupie po pacyfiku- pomocy!" ?
Co do matki to chyba mogla opuscic kajute jak i reszta rodziny, statek nie tonie w 10 sekund
Ale jak do nich schodził, do nich to wszędzie byla woda i śladu nie było po nich, tylko były zwierzęta 9zebra) wypływające na powierzchnię.
Nie wytrzymam z toba, statek byl duzy wiec mogli sie minac. Wszystkie mozliwosci mam ci wypisac czy wystarczy ci w koncu? A zwierzat nie bylo, byly zamkniete w klatkach pod pokladem. Buddysta byl zebra.
No to może faktycznie nie ma sensu rozmawiac skoro nie dopuszczasz do mysli, że cały ten film oparł się na kwestii wyboru, a nie na to która jest prawdziwa. Ja tylko powiedziałam, że obie się wykluczają tak naprawdę. Ty wybierasz jednak alegoryczną wersję, ja natomiast tą przedstawioną. Koniec końców i tak jest to fikcja literacka. Więc się nie spinaj tak.