Warto zwrócić uwagę, że akcję ratunkową ukazano z dwóch perspektyw. Z wnętrza pokoju, w którym znajduje się kobieta z dzieckiem i drugi raz to samo, ale już z punktu widzenia strażaków pod płonącym (albo raczej dymiącym :)) budynkiem. Montaż odrobinę się nie zgadza, ale zabieg nowatorski!
Montaż się nie zgadza, bo dokładnie rzecz ujmując był to właśnie pierwszy film montażowy, na który złożyły się filmy: dokumentalny (pożar) i fabularny. Oczywiście do superlatyw warto też dodać narrację pierwszoosobową w postaci snu strażaka.
Nie można jedoznacznie powiedzieć, że jest to pierwszy film montażowy, jednak przyjmuje się powszechnie (powołuje się tu na Karela Reisza), że jest to jeden z pierwszych celowych zabiegów montazowych w historii kina, ktory miał wartosć dla narracji i opowiadania historii. Zamiast pokazywania po sobie scen-ujęć (jak to robił Melies na przykład), Porter zmontował rozne ujęcia dla osiągnięcia dramatycznego efektu. Pokazując fragmenty (co ciekawe, nakręcone osobno w zupelnie innych okolicznosciach), zbudował napięcie poprzez naadanie informacji widzowi, ze kobieta i dziecko są w niebezpieczenstwie, zestawiając ją potem z bohaterską akcją strażaka
Montaż się nie zgadza, bo nie robili filmu dwoma kamerami jednocześnie. Kamera była pewnie wtedy cennym sprzętem i wątpię, ze mieli więcej niż jedną sztukę. Tak z innej beczki... przez miasto przejechało tyle wozów, że pasuje to raczej do defilady, a nie do pożaru... no chyba, że kilka budynków na ulicy stoi w płomieniach ;-)