Klimat jak w kinie duńskim. I coś duńskiego w nim było i nie mam na myśli tylko spotkania Josefa z terapeutką Hanny w Kopenhadze. Mnie ten film zauroczył. Prostotą, minimalizmem i tym czymś, co jest pomiędzy słowami. Sama bym sobie chciała pobyć jakiś czas na takiej platformie, z tym ludźmi. I Adaś Miauczyński by pewnie chciał i wielu innych chętnych też by się pewnie znalazło.