Kiepski film ni to akcji ni to sf z biuściastą Pamelą w roli tytułowej. Gra ona, a raczej występuje jako lub pokazuje się jako dość władcza właścicielka baru i pracowniczka podziemia.
Z ogromnym biustem, który służy do rozpraszania uwagi przeciwników i aerodynamiczny storju stara się przemycić za granicę państwa tajną agentkę.
Intryga więc odkrywcza czy tez błyskotliwa nie jest.
Z pewną rutyna i znudzniem śledzi się poczynania dzielnej Pamelki, a raczej jej figurę i ogromnego rozmiaru....cóż każdy pan skończy sam sobie to zdnaie.
"Żyleta" więc jest neistety tlyko dla fanó pani Anderson i pseudomrocznej wizji przyszłości, która raczej nie będzie miaął szansy na zmienienie się w rzeczywistość....