T-34 przypomina mi książki z cyklu "www" Marcina Ciszewskiego. Nie były one wybitnymi dziełami literatury ale czytało się jednym tchem i dawały niesamowitą satysfakcje.
W T-34 mamy podobnie. Sekwencja z podmoskiewskiego prologu jest jeszcze całkiem niezła ale później scenariusz jest przewidywalny i naiwny ale daje radochę (oczywiście, jeżeli jesteśmy w stanie utożsamić się z bohaterskimi czerwonoarmistami). Efekty i sceny walk dobre ale powtarzalne, a slow motion pocisków nadmiernie eksploatowany.
Film charakterystyczny dla rosyjskich produkcji wojennych z ostatnich lat jak np. Żołnierze Panfiłowa. Aktorzy grają z nadmierną ekspresją, sporo propagandy, naiwnego bohaterstwa i jednowymiarowych bohaterów.
Dlatego zwróciłem uwagę na np. przewidywalny scenariusz. No i tym gorzej dla tych 90%, ale żeby wiedzieć o czym mówisz, możesz podać jakieś przykłady?
Przecież w większości tak samo są robione amerykańskie filmy, może subtelniej ale zawsze.
"Pearl Harbor" to propagandowa agitka, połączona z tanim romansem. Główni bohaterowie o ile pamiętam we dwóch prawie odparli japoński atak.Bombardowanie Tokio które nie miało żadnego znaczenie strategicznego, jest pokazane jak niesamowita akcja które odwróci losy wojny.
"Furia" i Pitt, który umiera 15 minut, udziela cennych rad i widz czeka kiedy przed śmiercią położy prawą rękę na sercu i odśpiewa hymn...
Amerykanie tak samo traktują kino wojenne, ma być patetycznie, jesteśmy najwspanialszym narodem na świecie, zawsze mamy rację i dobrze postępujemy.
No tak, na pewno zdecydowana większość produkcji wojennych ma wymiar propagandowy niż krytyczny i pacyficzny. Porównując filmy amerykańskie z rosyjskimi trzeba jednak przyznać, że raczej częściej brak etosu spotykamy w obrazach z USA (Green Zone, Full Metal Jacket, Czas Apokalipsy czy Pluton) niż z Rosji (tu mi przychodzi tylko na myśl tylko Idź i Patrz).
Niemniej nawet najbardziej radykalna amerykańska propaganda jest zazwyczaj o wiele bardziej sprawnie, efektownie i wiarygodniej pokazana niż rosyjska np. w T-34.
Zamysł zawsze jest ten sam.Rosjanie mają inną wrażliwość i robią akurat taką propagandę. Ja to przyjmuje, znam historię i wiem, że często wydarzenia nie można oceniać jednoznacznie.
Z drugiej strony stężenie patosu i propagandy w filmach Chińskich i Koreańskich jest ciężkie do przyjęcia, no ale cóż... oni tak to widzą i chcą pokazać.
Mnie osobiście T-34 dobrze się oglądało. Może dlatego, że jestem wychowany na naszych Panernych i Szariku..
Idealnym przykładem jest "Rambo 3", wojna w Afganistanie, zły Związek Radziecki i dobrzy Afgańczycy dzielnie walczący....... Mija kilkanaście lat xD To jak z Bin Ladenem, wtedy agent CIA walczący ze Związkiem Radzieckim, dzisiaj wiadomo :)