PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=349210}

007 Quantum of Solace

Quantum of Solace
2008
6,7 166 tys. ocen
6,7 10 1 165578
5,7 58 krytyków
007 Quantum of Solace
powrót do forum filmu 007 Quantum of Solace

007

ocenił(a) film na 9

Nowy Bond to strzał w 10 poprzednie wersje były totalnym dnem bond był amantem a nie maszyną do zabijania.Dopiero Craig zrobił z głównego bohatera prawdziwego twardziela.Akcja trochę przytłacza jednak życie nie jest łatwe a życie agenta MI6 też (nie jest łatwe).Bondy z Connerym czy Moorem były dobre jak na swoje czasy wciskano kit i lano lelum że aż strach.Daniel spisał się na 10.

ocenił(a) film na 7
brat_Brada_Pita

Oglądałeś w ogóle poprzednie części? O jakich Bondach mówisz co non stop zabijali? To właśnie w "Quantum of Solace" Bond się stał taką maszyną do zabijania. Kto stanął mu na drodze zabijał. Ty weź gościu się zastanów co piszesz... Albo oglądnij poprzednie części i porównaj do "Quantum of Solace"... Ręce mi opadają jak takie idiotyzmy czytam. Nieświadomi co było w poprzednich częściach, a się wypowiadają :|

ocenił(a) film na 7
_Anusia_

Dymuś, ty weź się zastanów zanim coś powiesz i czytaj uważnie. Gościu napisał: "bond był amantem a nie maszyną do zabijania" - gdzie ci wynika z tego, że w poprzednich częściach wciąż zabijali? :/ Odniosłem wrażenie, że autorowi tematu właśnie tego zabijania w starych bondach brakowało.

użytkownik usunięty
_Anusia_

Tak jest! Brosnan to jest kiler? To jakaś popierdółka, a nie kiler!

ocenił(a) film na 1

Ojej, ale wygląd człowieka nie świadczy o charakterze.

użytkownik usunięty
Max_Zorin

To był żart. W Czwartym Protokole Brosnan zagrał świetnie rasowego killera, chyba jeszcze przed Goldeneye.

ocenił(a) film na 4
brat_Brada_Pita

Racja, teraz Bond stał się zwykłą maszyną do zabijania, jakich w kinie wiele, a nie pomysłowym tajnym agentem.

ocenił(a) film na 7
Stranger

A tam, myślę, że troche tragizujesz. Serio nie było tak źle. Fakt, rąbał wszystko, co się ruszało, ale zawsze miało to jakieś uzasadnienie (czasem naciągane, ale miało). I ja serio widzę zadatki i wróżę rozwój tej postaci w kolejnych odsłonach.

ocenił(a) film na 8
Stranger

Ja bym powiedziała, że pomysłowy to był Q i tu go brakowało.

ocenił(a) film na 7
Stranger

eeeeeeeeeeeeeeee tam jak przetłumaczysz tytuł tego filmu na polski to się zorientujesz, przecież on się mści nic więcej, to druga część trylogii w trylogii heheheh, jeszcze jedna ma być. A kto powiedział że bond ma w następnych częściach mordować i mordować. Ten film to "odrobina zadowolenia" więc chłopak się wyżywa na wszystkim, nic więcej. Jak ty byś się zachował w stosunku do ludzi którzy zabili twoja ukochaną :] To nie jest film z cyklu sierotka Marysia poszła na grzyby, tylko morduje was bo myślę że to mnie trochę ukoi. pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
boldrik23

>> Jak ty byś się zachował w stosunku do ludzi którzy zabili twoja ukochaną

Licencja na zabijanie nie upoważnia żadnego agenta do wykorzystywania jej do własnych celów.
Jeśli Bond ma z tym problemy, to M powinna mu powiedzieć: "poszukaj se innej roboty".

ocenił(a) film na 8
brat_Brada_Pita

bracie Pirra wypowiedź doskonała również jestem tego zdania

brat_Brada_Pita

widać, że masz sieczkę we łbie,
poprzednie bondy miały w sobie smaczek elegancji i polot, jakich nie mają craigowe efekciarsko, hałaśliwe produkcje, nic oprócz zadymy tam nie ma, nie ma znaczenia czy pójdziesz na szklaną pułapkę czy nowego bonda, jedna wielka rozpierducha,
generalnie nie pisz lepiej recenzji bo się do tego nie nadajesz.

ocenił(a) film na 7
wingtsun

Taaa, polot - zwłaszcza w mnożeniu fabularnych bzdur, głupawych gadżetów i naciąganych, nierealistycznych sytuacji. Dziś można je oglądać tylko jako komedie. Stare Bondy to bajeczki i tyle. Jedyny smaczek jaki mają patrząc z dzisiejszej perspektywy, to posmak anachronizmu.

użytkownik usunięty
Dwight_

może dla ciebie...

ocenił(a) film na 7

Zgadza się, dla mnie - zwykłem wypowiadać się w swoim imieniu.

ocenił(a) film na 7
Dwight_

A czy wg ciebie w chwili, kiedy wali się ta cała konstrukcja, do tego jest pożar i wybuchy, a Bond wychodzi jeno z jedną raną na czole to jest realistyczna sytuacja????
Temu Bondowi tak samo daleko do relizmu, jak i jego poprzedniko, ale to nie jest zarzut, przynajmniej z mojej strony. Ja nie chodze na Bondy, żeby sobie pooglądać "realistyczne sytuacje", ale żeby się rozerwać przy szybkim i efektownym kinie akcji

ocenił(a) film na 7
selene_

Z pewnością bardziej realistyczna, niż walka na skrzydle lecącego samolotu, albo latanie za pomocą odrzutowego plecaka... Przecież to jest kino sensacyjne, więc chyba jasne jest (przynajmniej do tej pory myślałem, że jest jasne...), że jak mówię o realizmie, to w domyśle chodzi o realizm na miarę kina sensacyjnego. Równie dobrze można się czepiać, że Bond sobie nic nie złamał skacząc z dachów, albo że jego auto nie powinno jeździć po staranowaniu przez ciężarówkę. No umówmy się - to są nieodzowne elementy gatunku, konwencji. Ale wydostanie się cało z płonącego budynku jest chyba jednak bardziej realistyczne, niż gros sytuacji ze starych Bondów.

ocenił(a) film na 7
Dwight_

No, zaraz zaraz, albo coś jest realistyczne, albo nie jest, a nowy Bond z pewnością należy do tej drugiej kategorii – pościg: samochodowy, dachowy, łodziowy i samolotowy oraz skok z samolotu i rozpięty spadochron na sekundę przed upadkiem (a jeszcze jak finezyjnie wpadli do tej dziury ;) żeby mogły tak wyglądać musiały by przestać obowiązywać prawa fizyki. Dla mnie nie ma za bardzo różnicy miedzy tym a naparzaniem się na skrzydle.
P.S. Realizm kina sensacyjnego reprezentuje np. Rambo jedyneczka (skądinąd bardzo dobry film). Bond nigdy nie był, nie jest i mam nadzieję nigdy nie będzie kinem realistycznym (nawet w wydaniu sensacyjnym).

ocenił(a) film na 7
Lena_Borgia

Dobra - zgadzam się co do sceny ze spadochronem. Jedyne mocne przegięcie. Reszta nie wychodzi moim zdaniem poza konwencję standardowego filmu sensacyjnego. W starych bondach wiele rzeczy poza tą konwencję wyraźnie wychodzi, czasem zmierzając wręcz w stronę absurdu.
I nie rozumiem twojego zero-jedynkowego podziału - albo coś jest realistyczne, albo nie. Jest coś takiego jak gatunek filmowy, jest coś takiego jak konwencja. W rożnych filmach różne rzeczy są, bądź nie są do przyjęcia. Jeśli za wzór realizmu postawisz rzeczywistość, to wymóg realizmu spełniają tylko filmy dokumentalne.

ocenił(a) film na 7
Dwight_

"W starych bondach wiele rzeczy poza tą konwencję wyraźnie wychodzi, czasem zmierzając wręcz w stronę absurdu."
No, jest tak, ale z tego względu, że Bond nigdy nie pretendował do realizmu. To bajka dla dużych dzieci o superbohaterze, który nie dosyć, że co rusz ratuje świat, to jeszcze wszystkie najfajniejsze "dupy" (przepraszam za określenie) na niego lecą.

ocenił(a) film na 7
selene_

Ja to rozumiem ale nie musi mi się przecież ta konwencja podobać. Nie jestem bondowym ortodoksem. To, co zaproponowali twórcy filmów z Craigiem o wiele bardziej do mnie trafia. Tym bardziej, że dalej ratuje on świat (no, może nie do końca, bo świata nikt niszczyć tu nie chce. Po prostu dalej zwalcza oprychów), dalej lecą na niego panienki, ale wszystko to jest wreszcie na poziomie, bardziej dorosłe, bardziej serio.
Ale i tak sądzę, że po tej "trylogii zemsty" kolejne filmy zaczną powracać do kilku charakterystycznych ikon Bonda, takich jak Moneypenny, martini, być może Q oraz wprowadzą więcej luzu. Po prostu po serii z Brosnanem, która w ostatnim filmie osiągnęła apogeum głupoty, kiczu i efekciarstwa, trzeba było wykonać taki zwrot o 180 stopni, żeby powstrzymać ten upadek i odświeżyć Bonda. Sądzę, że kolejny film - jako zamknięcie trylogii - będzie jeszcze utrzymany w tym samym stylu co "QoS", ale następne już spróbują powrócić do bardziej bondowskiej formuły, ale z zachowaniem najważniejszych elementów z pierwszych filmów z Craigiem, z kreacją głównego bohatera na czele.

ocenił(a) film na 1
Dwight_

>> Nie jestem bondowym ortodoksem.

Przecież Ty nigdy nie byłeś fanem Bonda.

>> ale wszystko to jest wreszcie na poziomie, bardziej dorosłe, bardziej serio.

Wreszcie na poziomie wtórnego kina akcji.

>> Po prostu po serii z Brosnanem, która w ostatnim filmie osiągnęła apogeum głupoty, kiczu i efekciarstwa,
trzeba było wykonać taki zwrot o 180 stopni, żeby powstrzymać ten upadek i odświeżyć Bonda.

Taaa... Dlatego trzeba było nakręcić filmy, który są skrzyżowaniem Terminatora z hydraulikiem z Dolnego
Śląska.

ocenił(a) film na 7
Max_Zorin

"Przecież Ty nigdy nie byłeś fanem Bonda."

Gratuluję spostrzegawczości. Ale to m.in. znaczy właśnie, że nie jestem w stosunku do Bonda ortodoksyjny, czyż nie? Zastanawia mnie więc sens poczynionej przez ciebie uwagi.

"Wreszcie na poziomie wtórnego kina akcji."

Tak jakby stare Bondy były nowatorskim kinem akcji... Czekaj, niech zgadnę - to wręcz Nowa Fala kina akcji...

"Taaa... Dlatego trzeba było nakręcić filmy, który są skrzyżowaniem Terminatora z hydraulikiem z Dolnego
Śląska."

Nawet jeśli, to co w tym złego? Zarówno "Terminator" jak i dolnośląski hydraulik to synonimy dobrej jakości, więc chyba mogę się zgodzić z tym jakże błyskotliwym porównaniem.

ocenił(a) film na 1
Dwight_

>> Zastanawia mnie więc sens poczynionej przez ciebie uwagi.

A mnie zastanawia użycie słowa "ortodoksyjny". Jeśli ktoś pisze "nie jestem ortodoksyjnym fanem", znaczy to,
że jest ot, przeciętnym fanem. Ale co to za fan, który w ogóle gardzi bondami sprzed CR?

>> Tak jakby stare Bondy były nowatorskim kinem akcji...

Ależ oczywiście, że były. Tak gdzieś do "The Spy Who Loved Me" włącznie. Po premierze "Dr No" niektórzy
krytycy byli wstrząśnięci, a inni zmieszani. Sex & Violence!!!

>> Nawet jeśli, to co w tym złego? Zarówno "Terminator" jak i dolnośląski hydraulik to synonimy dobrej
jakości,

Dla mnie to nie jakość tylko psiakość. Niech se Terminator z Mr Hydraulikiem kręcą własne filmy. Skoro są tacy
dobrzy to po co im podszywanie się pod Bonda?

ocenił(a) film na 7
Max_Zorin

"A mnie zastanawia użycie słowa "ortodoksyjny". Jeśli ktoś pisze "nie jestem ortodoksyjnym fanem", znaczy to,
że jest ot, przeciętnym fanem. Ale co to za fan, który w ogóle gardzi bondami sprzed CR?"

To pokaż mi w którym momencie napisałem, że nie jestem "ortodoksyjnym fanem". Napisałem, że nie jestem "bondowym ortodoksem", czyli że generalnie nie przeszkadzają mi wszelkie modyfikacje, bo właśnie nie jestem fanem, nie jestem przywiązany do tej postaci. Czytaj uważniej.

"Ależ oczywiście, że były. Tak gdzieś do "The Spy Who Loved Me" włącznie. Po premierze "Dr No" niektórzy
krytycy byli wstrząśnięci, a inni zmieszani. Sex & Violence!!!"

Eeee tam, dla mnie te filmy nie odznaczają się niczym szczególnym na polu kina akcji. Zresztą, każda formuła po iluś tam filmach przestaje być nowatorska, więc nawet jak masz rację co do początków Bonda, to nie masz jej co do całej serii, bo w pewnym momencie można było śmiało o kolejnych filmach serii mówić, że są na poziomie "wtórnych bondów".

"Dla mnie to nie jakość tylko psiakość. Niech se Terminator z Mr Hydraulikiem kręcą własne filmy. Skoro są tacy dobrzy to po co im podszywanie się pod Bonda?"

Nikt się pod nikogo nie podszywa. Poczyniłeś pewne porównanie, a ja je skomentowałem i tyle.

ocenił(a) film na 1
Dwight_

>> To pokaż mi w którym momencie napisałem, że nie jestem "ortodoksyjnym fanem".
>> Napisałem, że nie jestem "bondowym ortodoksem",

A jaka różnica? Przecież o Bondzie tutaj mowa.

>> czyli że generalnie nie przeszkadzają mi wszelkie modyfikacje,
>> bo właśnie nie jestem fanem, nie jestem przywiązany do tej postaci.

Acha, czyli gdyby po "Casino Royale" zrobiono bondową komedię z Bondem jako eskimoskim transwestytą,
to by Ci to nie przeszkadzało, bo generalnie nie przeszkadzają Ci wszelkie modyfikacje, czy tak?

>> Eeee tam, dla mnie te filmy nie odznaczają się niczym szczególnym na polu kina akcji.

Odróżniają się pod każdym względem. Przede wszystkim postacią Jamesa Bonda. Im większą widzisz
różnicę, tym większym jesteś fanem Bonda. Zapewne oglądałeś CR w kinie, a resztę Bondów
pokawałkowane reklamami na Polsacie między szydełkowaniem, kawką, pisaniem SMSów i wyjściem na
siku.

>> Zresztą, każda formuła po iluś tam filmach przestaje być nowatorska,

Fanom to nie przeszkadza. Nie ważne, że Bond jak zwykle pokonał Złego za pomocą fikuśnego gadżetu i
dostał "w nagrodę" panienkę. Ważne jest JAK on to robi. W każdym filmie inaczej.
Poza tym, jak się zmienia konwencję serii to film musi być NAPRAWDĘ dobry.
Tak było np. z "Live and Let Die" w 1973 r. Nowy, bardzo inny aktor, nie ma martini, nie ma Q. Kompletnie
inny klimat. Ale bez wątpienia bondowski.
Natomiast CR i najnowszy QOS to paw.

>> więc nawet jak masz rację co do początków Bonda,

Nie "nawet" tylko na pewno.

>> to nie masz jej co do całej serii,

Przecież nie pisałem o całej serii. Gdzieś do 1977 roku.

>> bo w pewnym momencie można było śmiało o kolejnych filmach serii mówić, że są na poziomie
"wtórnych bondów".

Zgadzam się! Ale jako fan Bonda wolę wtórnego Bonda, niż wtórnego Bourne'a czy innego kolesia.
Dzieciak kupujący komiks o Tytusie nie spodziewa się zobaczyć w nim Conana.
A tutaj masa kolesi wciska kit w rodzaju, że Tytus był nieprawdziwny i nieludzki a komiksy z nim kiczowate
- tylko Conan jest prawdziwym ludzkim Tytusem! Bo tamten Tytus nie krwawi, a Conan tak!

>> Nikt się pod nikogo nie podszywa.

No jak to nie? Przecież ten gościu z "Casino Royale" to nie jest Bond. To jakaś koszmarna podróba.

ocenił(a) film na 7
Max_Zorin

"A jaka różnica? Przecież o Bondzie tutaj mowa."

Różnica między byciem fanem a kimś, kto po prostu filmy obejrzał i ma na ich temat jakieś tam zdanie, jest chyba dość wyraźna. Wiem, że "o Bondzie tutaj mowa", ale czy to znaczy, że wszyscy wypowiadający się muszą być od razu fanami?

"Acha, czyli gdyby po "Casino Royale" zrobiono bondową komedię z Bondem jako eskimoskim transwestytą,
to by Ci to nie przeszkadzało, bo generalnie nie przeszkadzają Ci wszelkie modyfikacje, czy tak?"

W sumie tak... Pewnie taki film nie przypadł by mi do gustu, ale nie przejął bym się jakoś szczególnie tym faktem.

"Odróżniają się pod każdym względem. Przede wszystkim postacią Jamesa Bonda. Im większą widzisz różnicę, tym większym jesteś fanem Bonda."

A ponieważ ja fanem Bonda nie jestem, to tej różnicy nie dostrzegam i jesteśmy w domu. Zresztą, nie wymagaj od mnie, żebym się wczuwał w mentalność widza z lat 60. i wtedy starał się być może dostrzec to nowatorstwo. Ja patrzę ze swojej perspektywy. A z niej stare bondy to nic więcej jak śmieszne ramoty.
To tak jak np. z Beatlesami - wszyscy się nimi podniecają, że jakież to, prawda, doniosłe, przełomowe i wyjątkowe zjawisko w historii muzyki, ale jak ich słucham, to myślę sobie "nosz, qrwa, przecież to jakaś popelina :/"

"Zapewne oglądałeś CR w kinie, a resztę Bondów
pokawałkowane reklamami na Polsacie między szydełkowaniem, kawką, pisaniem SMSów i wyjściem na
siku."

I co to zmienia? Jakbym zobaczył stare Bondy w kinie, to myślisz, że mój światopogląd wykonałby nagle zwrot o 180 stopni?

"Fanom to nie przeszkadza."

Zgadzam się, ale mi może przeszkadzać.

"Poza tym, jak się zmienia konwencję serii to film musi być NAPRAWDĘ dobry."

Moim zdaniem CR było naprawdę dobre, a Quantum niewiele mu ustępuje. Ale to moje zdanie.

Co do całej reszty - masz rację i jako fan starego Bonda i pewnej określonej konwencji, masz prawo wyrażać się negatywnie o nowych filmach. Ja z kolei jako osoba niezaangażowana emocjonalnie w temat, mogę sobie pozwolić na zupełnie inną opinię. Bondy z Craigiem o wiele bardziej mi pasują jako kino akcji. Pasuje mi zwłaszcza taki typ bohatera, który jest nie tylko polemiką z klasycznym wizerunkiem Bonda, ale także z wizerunkiem męskiego-niemęskiego bohatera jaki dominował przez pewien czas w kinie. Craig to taki powrót do twardzieli z lat 80./początku 90. co osobiście bardzo mi odpowiada. Pod tym względem można więc chyba mówić o pewnym nowatorstwie, tak więc twoja opinia o "wtórnym kinie akcji" jest trochę krzywdząca.

ocenił(a) film na 1
Dwight_

>> To tak jak np. z Beatlesami - wszyscy się nimi podniecają, (...)
>> to myślę sobie "nosz, qrwa, przecież to jakaś popelina :

No proszę, ani na kinie się nie znasz, ani na muzyce.
Cała współczesna muzyka jest jedną wielką zrzynką z tego co było kiedyś.
Poczynając od zrzynania z Beatlesów (jak to robią Oasis, Radiohead, itd.).

>> Craig to taki powrót do twardzieli z lat 80./początku 90. co osobiście bardzo mi odpowiada.

Faktycznie, takich tępych twardzieli zawsze było jak na lekarstwo, więc trzeba było jeszcze Bonda na
takowego przerobić. Ciekawe kto będzie następny. Może Miś Uszatek?

>> Ja z kolei jako osoba niezaangażowana emocjonalnie w temat,

Z tego co widzę - także po tych Beatlesach i "tej różnicy nie dostrzegam" - to w ogóle powinieneś zmienić
zainteresowania.

>> Pod tym względem można więc chyba mówić o pewnym nowatorstwie,

Bzdura.

>> I co to zmienia? Jakbym zobaczył stare Bondy w kinie, to myślisz, że mój światopogląd wykonałby nagle
zwrot o 180 stopni?

Oskarżyciel nie ma więcej pytań.

ocenił(a) film na 7
Max_Zorin

Ojej, widzę, że trafiłem na tzw. "znawcę". Wiesz, do pewnego momentu wydawało mi się, że idzie z tobą porozmawiać, ale niestety widzę, że wolisz się raczej dowartościowywać udowadniając sobie swoją rzekomą wyższość, a ja nie widzę powodów, żeby ci w tym asystować.
Mała uwaga, oczywiście za pozwoleniem jaśnie oświeconego: chcesz udawać inteligenta, a tymczasem pod czaszką nie mieści się prosty jak konstrukcja cepa fakt, że ktoś wyraża tylko swoją subiektywną OPINIĘ. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ja w swoim poście nie poruszyłem kwestii tego, czy i kto dziś zżyna z Beatlesów (skąd zresztą wiesz, jakiej muzyki słucham i czy ma ona cokolwiek wspólnego ze zżynaniem z Beatlesów?), albo czy określony typ bohatera występował w kinie w ilościach za dużych, za małych, czy w sam raz. Gówno mnie to obchodzi i nie ma to nic do rzeczy. Pisałem po prostu o tym, co mi się podoba, a co nie. Więc jak chcesz się nadymać, to przynajmniej pisz na temat. A teraz wybacz mi moje ciemniactwo i pozwól, że pójdę się kimnąć. Żegnam.

ocenił(a) film na 1
Dwight_

To Ty pierwszy zacząłeś się dowartościowywać udowadniając sobie swoją rzekomą wyższość pisaniem, że
stare bondy mają "polot w mnożeniu fabularnych bzdur, głupawych gadżetów i naciąganych, nierealistycznych
sytuacji. Dziś można je oglądać tylko jako komedie. Stare Bondy to bajeczki i tyle." Ach, jaki to ja jestem
dojrzały, bo nie oglądam bajeczek i komedii.

Co jest złego w komedii? No jasne, przecież twardzielskiemu Danielowi Craigowi gołąb nie może narobić na
głowę, wszak byłaby to naciągana, nierealistyczna sytuacja.

ocenił(a) film na 7
Max_Zorin

Co ty bredzisz, człowieku? Ja wyraziłem tylko swoje zdanie o starych bondach i to wszystko. Nie napisałem przecież, że jak komuś się podobają, to jest gorszy, głupszy, etc. Napisałem co napisałem, bo tak uważam. Nie zgadzasz się - fajnie, spoko. Ale nigdzie nie próbowałem udowadniać swojej wyższości i nie poruszyłem kwestii twojego "znania się" bądź "nie znania się". A w komedii (nawet niezamierzonej) nie ma nic złego. Jak komuś podoba się to, co ja uważam za śmieszne i archaiczne, to jego sprawa.

ocenił(a) film na 1
Dwight_

Twój komentarz z 10 listopada 2008 z 14:02 nie był w stylu "a moim zdaniem...", tylko był klasycznym
zaproszeniem do flejma.

ocenił(a) film na 7
Max_Zorin

Co to jest flejm? Pytam serio. Będę się mógł ustosunkować, jak mi wyjaśnisz znaczenie.

użytkownik usunięty
Lena_Borgia

Osobiście w scenach pościgu samochodami i scenach zestrzelenia samolotu nie widziałem niczego nierealistycznego, ale oglądałem je tylko raz w kinie. Jakbym przeanalizował te sceny 'dogłębnie' na DVD, to może do czegoś bym się przyczepił, ale na pierwszy rzut oka nie było do czego, jeśli chodzi o realizm. Natomiast zdecydowanie przekombinowali z ekwilibrystyką w tym pościgu po dachach i tym 'tańcu' na rusztowaniach pod dachem. Chyba, że Bonda zwerbowali do MI6 z cyrku :D Co do pościgu łodziowego, nie będę zabierał głosu, gdyż całkowicie się w nim pogubiłem. Nie wiedziałem who is who i w ogóle co jest grane :P

użytkownik usunięty

To była odpowiedź na post Leny :D



?

użytkownik usunięty

"P.S. Realizm kina sensacyjnego reprezentuje np. Rambo jedyneczka (skądinąd bardzo dobry film)."

Interesująca teoria, zwłaszcza, że First Blood miało chyba być dramatem wojennym (powojennym? xD). No ale Łowcą Jeleni, Plutonem ani Czasem Apokalipsy to on nie był. Mimo to specyficzny filmik.

ocenił(a) film na 8
wingtsun

dlaczego od razu ekstrema?
Bond oferuje dużo więcej niż tylko rozpierduchę. Gadżeciki i inne były fajne i wogóle ale co jeszcze? czapka niewidka? Jeszcze wrócą do starej konwencji ale Bondowi przydał się trochę inny wizerunek na początek jego przygód. Jak już gdzieś pisałam nie mógł sie urodzić z martini w ręku jako takie perpetum mobile. Tu bond jest zmęczony, ludzki i trochę brudny. Mi się to podoba.

ocenił(a) film na 8
MusicHall

sory to miała być odp do wypowiedzi yarka

ocenił(a) film na 1
MusicHall

>> Jak już gdzieś pisałam nie mógł sie urodzić z martini w ręku jako takie perpetum mobile.

Angielski dżentelmen rodzi się z martini w ręku.
A co ma do tego "perpetum mobile"? Nie kapuję...

>> Tu bond jest zmęczony, ludzki i trochę brudny.

Zupełnie jak hudraulik z Dolnego Śląska.

ocenił(a) film na 8
brat_Brada_Pita

Dobry film, szybka bardzo szybka akcja, bez zbędnych wynalazków

użytkownik usunięty
zwiadowca

do założyciela wątku: amen! Zgadzam się w pełni

użytkownik usunięty
zwiadowca

do założyciela tematu: amen! Zgadzam się w pełni.

ocenił(a) film na 9
brat_Brada_Pita

Ale akcja prawie jak w Bondzie. Ja wyraziłem swoje zdanie nie jestem recenzentem jak ktoś zauważył,po kilku osobach i ich wypowiedziach widać poziom bardzo niski.Nikogo nie obrażam a uwagi mam krytyczne co do poprzednich BONDÓW.To nie jest kino wybitne lecz kino rozrywkowe na bardzo wysokim poziomie a dzieci NEO proszę o trzymanie zwieraczy pozdrawiam 666.

ocenił(a) film na 7
brat_Brada_Pita

Byłem, widziałem, i w perspektywie ilości obejrzanych przeze mnie Bondów,( a tych troche było) Quantum of Solace jest chyba najlepszą częścią. Akcja filmu wbija cię w fotel od samego początku filmu. Jak mówiliście jest kilka przesadzonych momentów, ale TO JEST TYLKO FILM! On ma zaciekawić, wciągnąć widza do świata wykreowanego przez twórców, to właśnie to pozwala nam na ucieczke od rutyny. Reasumując - film JAK NAJBARDZIEJ WART OBEJRZENIA - Craig jako bond zagrał SUPER...

ocenił(a) film na 4
krzysztof408

Ale czy tylko wbijająca w fotel akcja filmu wystarczy, by określić go jako najlepszego Bonda? Starsze Bondy nie miały tak zawrotnej akcji a są dużo lepsze (np. "Pozdrowienia z Rosji", "Goldfinger"). Ważna jest też fabuła, klimat i magia Bonda, której tym nowym częściom wyraźnie brakuje. Zwykłe filmy akcji, ot co.

ocenił(a) film na 8
krzysztof408

Ja też cały czas zachęcam do obejrzenia QoS.

Chociaż powiem szczerze, że chyba najpierw zapytałbym się rozmówcy czy jest super fanem starych części JB, czy też po prostu lubi dobre filmy akcji.

Nie mam wątpliwości, że większości osób z 2 grupy film się spodoba.

Niestety z kolei większość fanów starej serii JB nie zostawia na filmie suchej nitki.

Jedna mała uwaga na koniec:
Średnia ocena na dzisiaj po obejrzeniu przez 2195 osób to:
7,57 - bardzo dobry wynik.

Więc umówmy się... wynika z tego, że "większości" film się podoba.

A fani starej serii - zderzają się z czymś nowym i niekoniecznie są z tego zadowoleni.

Tyle... ja szanuję jednych i drugich.
Zwracam tylko uwagę na to jak film odbiera większość widzów.

Pozdr

ocenił(a) film na 8
brat_Brada_Pita

Po pierwsze ustalmy co masz na mysli piszac "poprzednie wersje" - czy wszystkie Bondy czy ostatnich kilka nakreconych przed Casino Royale (CR)? Nie mam absolutnie nic przeciwko nowym Bondom z Craigiem (a zwlaszcza nic przeciwko CR) ale nie mieszalbym odrazu z blotem wszystkich poprzednikow. Np wiem, ze wielu ludzi uwaza, ze Dalton byl kiepski ale ja osobiscie nie mialem nic przeciwko niemu, a oba filmy z nim byly moim zdaniem bardzo dobre. W sumie on z pozostalej 5tki odtworcow 007 byl moim zdaniem najbardziej zblizony do Craiga (nie az tak ostry i brutalny ale napewno twardszy niz pozostali).
Z pewnoscia moge powiedziec, ze o ile Brosnan calkiem niezle prezentowal sie jako Bond to jedynym udanym filmem byl jego debiut (GoldenEye) - pozniej kazdy kolejny byl juz slabszy a Die Another Day niestety najslabszy.
Jesli chodzi o najnowszego Bonda to uwazam go za dobry film i daje mu 8/10 (troszeczke przesadzono z akcja na rzecz fabuly, bardziej wyrazistego czarnego charakteru czy pokazania uroczych pan z lepszej strony). Rozumiem, ze tworcy w najblizszych filmach beda powoli wprowadzali "bondowe pewniaki" jak Q czy Moneypenny (chociaz w dwoch ostatnich filmach nie odczuwa sie tak bardzo ich braku)

użytkownik usunięty
Mendzik

Głos rozsądku ;)
Dalton - zgoda w 100%. Lepszy był od Moore'a, i od Brosnana. Oba filmy były rzeczywiście bardzo dobre, choć lepszy był "The Living Daylights" (numer 2 na mojej liście ulubionych "Bondów", zaraz po Golfingerze)

Brosnan - znowu 100% zgody. Pasował świetnie na Bonda. Z każdym filmem było jednak coraz gorzej (chociaż "Goldeneye" na mojej liście to numer 3)

Quantum - 90% zgody. Dałem 9 (moja skala wygląda tak: film się bardzo podobał - 10; był dobry/ok - 9/8; nie podobał się - nie ląduje w ulubionych; omijać szerokim łukiem - 1). Za dużo sieczki. "Casino..." było super, ale niestety Bond powoli przestaje być Bondem...

ocenił(a) film na 7

Ciekawą masz tą skalę...

ocenił(a) film na 9
brat_Brada_Pita

Pana Dwighta uraziłem zwrotem dzieci NEO.Przepraszam ale jego zwieracz ostro popuścił;) oczywiście chodzi o osobę która się podszyła.Aco do Bondów,oczywiście mówiłem nie o wszystkich.