od pierwszych minut, ba sekund film wbija w fotel
nareszcie pierwsza odsłona, która nawiązuje do poprzedniej i już przez to tworzy dobry klimat spotkania dobrych kumpli przy kuflu piwa i misce popcornu :D
Bond nie jest wyrwany z jednego obrazka i wpakowany do następnego jakby nic go nie łączyło z poprzednim życiem
"Quantum" ma takie tempo, że nie można oderwać oczu od ekranu; obsada jest dobra, a sceny pościgów i walk świetne, znajdzie się też trochę szyderczego humoru
w obu częściach z Craigiem twórcy przerzucili ciężar filmu na emocje, ale nadal serwują pierwszorzędową akcję
wszystkiego jest tu więcej niż w "Casino Royal"
co ciekawe Forster dba też o to, żeby obraz był plastyczny i miał pewne walory artystyczne
jeśli podobało wam się "Casino Royale" to idźcie na "Quantum"
gdzie oglądałeś??? W stanach pokazy przedpremierowe grane będą dopiero jutro.... na necie też raczej nic nie znajdziesz.
Czy aby na pewno oglądałeś wszystkie poprzednie Bondy? Przecież szósty z kolei "W tajnej służbie JKM" nawiązywał do poprzedniego. I to prawie w ten sam sposób, co "Quantium of Solace": chodziło o zemstę za zabicie żony.
Co do filmu, nie wypowiem się, bo nie mam tak dobrych źródeł, jak Ty :) Cieszę się tylko, że według większości widzów najnowszy Bond trzyma poziom poprzednika.
Żona zginęła dopiero w "W tajnej służbie..." -nie był to więc film o zemście. A w "Diamenty są wieczne" olano tą kwestię zupełnie. Choć raz jeszcze pojawił się Blofeld...
Sek w tym, ze emocje i Bond, to duet, który długo nie wytrzyma.
W "Casino Royal" film otwiera wspaniała sekwencja gonitwy. Potem jest coraz spokojniej i bardziej "po ludzku". Pieprzu na chwile dodaje scena, gdy "Bondochód" koziołkuje nad związaną, leżącą na asfalcie, dziewczyną.
Jeśli w Quantum tez jest mało akcji, to niedobrze.