Oto pytanie: jaka według was była najtrudniejsza misja Bonda? Pytanie dotyczy wszystkich części Bonda.
Moja odpowiedź: moim zdaniem najtrudniejszą misję Bond miał w filmie "Licencja na zabijanie", gdzie by dorwać jego wroga, Sancheza, musiał działać na własną rękę i odebrano mu licencję na zabijanie.
Zapraszam do brania udziału w ankiecie.
Raczej również przychyliłbym się do "Licencji...", bo tutaj Bond był zdany tylko na siebie, mając w dodatku na głowie swoich przełożonych z MI6 (już mieli go zlikwidować). No i sam Bond ponosi także jakieś straty (w końcowych sekwencjach jest zabrudzony, poturbowany, krwawi, wręcz słania się na nogach).
Dzięki za poparcie. Serdecznie pozdrawiam. Chciałbym też dodać że "Licencja na zabijanie" to według mnie jeden z najlepszych a kreacja Daltona jest rewelacyjna.
A ja uważam że Bond miał najtrudniejsze zadanie w "Moonraker". Musiał polecieć w kosmos! Kto inny by się na to odważył...
Według mnie nawet lot w kosmos nie jest tak trudny jak działanie na własną rękę, jednak w "Moonraker" Bond również miał trudne zadanie.
"Raczej również przychyliłbym się do "Licencji...", bo tutaj Bond był zdany tylko na siebie, mając w dodatku na głowie swoich przełożonych z MI6 (już mieli go zlikwidować). No i sam Bond ponosi także jakieś straty (w końcowych sekwencjach jest zabrudzony, poturbowany, krwawi, wręcz słania się na nogach)."
Jednak mimo wielu przeciwnosci losu Bond potrafi zrobic jakze efektownego deba cysterna :D
Ale i tak lepsze to niż fruwanie w powietrzu po wyrzuceniu z samolotu (Moonraker) ;D
Ten teaser w "Moonraker" jest świetny, ale absurdalny i nieprawdopodobny. A "Licencja na zabijanie" poza paroma absurdami (np. jechanie ciężarówką na dwóch kołach) to jeden z najrealistyczniejszych filmów o Bondzie. To dodaje filmowi realizmu i czyni go prawdopodobnym. W tym filmie Bond nie dostaje wsparcia od swoich przełożonych, M odbiera mu licencję na zabijanie, ale dostaje pomoc od Pam i Q. Jego misja jest moim zdaniem bardzo trudna. Gdy zawodzi próba zastrzelenia Sancheza, postanawia nim "manipulować". "Licencja na zabijanie" to jedyny film o Bondzie w którym Bond tak sprytnie dochodzi do swojego wroga, a potem go zabija. Jednak na końcu, jak napisał Stranger, jest poturbowany i wręcz słania się na nogach.
"A "Licencja na zabijanie" poza paroma absurdami (np. jechanie ciężarówką na dwóch kołach) to jeden z najrealistyczniejszych filmów o Bondzie."
No wybacz ale ta wlasnie scena odbiera temu filmowi ten realizm. nie przecze ze w porownaniu z innymi Bondami i nieprawdopodobnymi rzeczami "Licencja" wyglada calkiem przyzwoicie.
Ale trzeba przyznać, że w każdym (nawet najbardziej realistycznym) Bondzie zdarzają się rzeczy nierealne. "Licencja na zabijanie" nie jest wyjątkiem, al jednak jest jedną z najbardziej realnych części. Ja osobiście lubię ją za ten realizm, w ogóle filmy z Daltonem są jednymi z najlepszych w serii, są miłą odskocznią od wypełnionych żartami i efekciarstwem filmami z Moorem. A Dalton moim zdaniem zagrał Bonda rewelacyjnie, zarówno w pierwszym jak i drugim filmie. Nie rozumiem ludzi którzy na niego narzekają, ale gustów się nie krytykuje...