fajny fajny, nie powiem, że nie.. ale.. gdzie są te śmieszne irracjonalne gadżety? pościgi, groteskowe bijatyki, podwodne miasta? Bond staje się zbyt rzeczywisty, a nie o to w tej postaci chodzi. Gdzie są źli psychopaci chcący zniszczyć świat? gdzie jest dr. no!? eh.. ograniczanie się do tematów politycznych i regionalnych niszczy ideę filmu. gdyby ten facet nie nazywał się Bond, w życiu nie skojarzyłabym go z jego poprzednikami.