PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=349210}

007 Quantum of Solace

Quantum of Solace
2008
6,7 165 tys. ocen
6,7 10 1 165480
5,7 55 krytyków
007 Quantum of Solace
powrót do forum filmu 007 Quantum of Solace

"Quantum of Solace" to dobry film akcji, ale mało w nim Bonda - zasami wydawało mi się, że 007 to jego poziom finezji. Pierwsza część filmu to głupia nawalanka, ale na szczęście potem się rozwinęło. Byłem bardzo zawiedziony, że na samym początku nie pada strzał, ale zostało to nadrobione w końcówce, co ostatecznie było niezłym zabiegiem. Coś w rodzaju pokazania, że Bond stał się w końcu Bondem. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że słynne "Bond. James Bond", także się nie pojawiło. Czekałem również na "wstrząśnięte, nie mieszane", ale się nie doczekałem
Generalnie całość bardzo mi się podobała, ale brakowało dowcipu - telefon do tajnej kwatery CIA to za mało. Całość była niesamowicie na poważnie, bez puszczania oka, ani uśmiechu, ani skrzywienia. To dobrze, że Bond się zmienia, ale dlaczego tak radykalnie, to jakby upić się na smutno! Ważniejszy zarzut, jest taki, że akcja była zbyt szybka (sic!); jedno ujęcie wyświetlało się na ekranie na króciutki moment. Może się starzeję, ale zwyczajnie nie mogłem nadążyć i miałem wątpliwości, kto jest kim. Akcja może być bardzo widowiskowa, bez migającego obrazu jak lampa dyskotekowa - nie mniej jednak operator kamery wykonał świetną pracę. W pewnym momencie nie wiedziałem, czy lecą na Haiti, czy do Boliwii, a jak już dolecieli, to wciąż nie byłem pewien, gdzie są. Z logiką zdarzeń także nie było najlepiej, albo też nie załapałem, bo coś istotnego zostało rzucone w ułamku sekundy.
Bond jak zawsze miał świetne ciuchy, choć nie zawsze można było być tego pewnym, z powodu ich ciągłego utytłania w błocie. Marynarki eleganckie, a jednocześnie niezobowiązujące, z tym że czegoś w nich brakowało; mam nieodparte wrażenie, że tym razem nie był to Brioni.

ocenił(a) film na 6
xiadz_biskup

Też mnie nieco zirytowało to, że ten Bond, Bondem już właściwie nie był.
Nie jestem znawczynią bondowej serii, ale z tego co pamiętam, James zawsze był twardzielem, ale nie okropnym brutalem.
Tak jak powyżej: nie było słynnego powiedzenia, ani martini.
Jedyne co tego Bonda uratowało, to "szukanie papeterii" ;D.
Ogólnie dobry film akcji, ale liczyłam jeszcze ujrzeć tego Bonda. Jamesa Bonda, którego znamy...

ocenił(a) film na 8
Coward

Tak się cały czas dziwiłem czemu się wszyscy czepiają tego filmu...

I dochodzę do wniosku, że nie chodzi Wam tak naprawdę o sam film - jako pozycję filmową, ale o jakiś szerszy ideał, kult, coś więcej niż tylko jeden z wielu filmów akcji, na który idzie się do kina.

Z jednej strony rozumiem to, ale z drugiej mam wrażenie, że zaniżacie noty filmu bo przyjęliście wobec niego wąskie kryteria.

To już nie musi byc tylko dobry film. To musi być spójne, musi się mieścić w pewnym klimacie, wcześniejszych realiach itd.

Polski serial "07 zgłoś się" też mi się podobał, ale gdyby rozpatrywać go w kategorii typowego filmu o JB to wyszłoby, że wielkie G.... bo bohater nawet się nie nazywa James Bond.

Więc pytanie: Czy to jest najważniejsze?

Gdyby film się nazywał tylko: Quantum of Solace bez cyferek i bohater nazywałby się inaczej to jakbyście ocenili film?

Mam wrażenie, że lepiej...

To trochę tak jakby w skrajnym przykładzie pójść do kina na komedię
i obejrzeć dobry dramat. To jaki był film?

Dobry czy zły? ;)

Pozdr

ocenił(a) film na 5
Kaiser_3

Ok. moim zdaniem jest to jeden z najgorszych bondów i w ogóle raczej słaby film. Dlaczego ? Jest zagrany cieniutko aktorsko, James Bond cały czas operuje tylko jedna miną, Judi Dench w ogóle nie wierzy w to co mówi, a Olga Kurylenko tylko udaje, że gra. Do tego mnóstwo poruszonych wątków, z czego chyba tylko jeden pociągnięty do końca. Do tego brak wyraźnego czarnego charakteru. Zawirowania fabuły były często tak dynamiczne, że pomimo całkowitej koncentracji nie byłem w stanie zrozumieć co działo się na ekranie. Efekty specjalne, mimo, że niezłe, to czasami wydawały się wprowadzone na siłę, chyba żeby widz nie zwracał uwagi na bzdurną fabułę bo motyw zemsty wypadł naprawdę załośnie.

Jeśli chodzi o nawiązania do poprzednich części to było ich za mało i były słabe, bez porównania z Casino Royale. Nie było dziewczyny Bonda, bo chyba ani Olga ani pani Fields nią nie była. Zero iskier i uroku jak w przypadku par z Connerym czy Brosnanem. Aston Martin i Martini to nie wszystko. Śmierć jednej z koleżanek Bonda to chyba jednak cytat wprost z poprzedniej części (Shirley Eaton w Goldfinger)i to liczę na plus.

Podsumowyjąc to był słaby film i jeszcze słabszy Bond

ocenił(a) film na 7
Logan_3

"mało w nim bonda", to są jego początki w MI6, w Casino Royal widać było ze dopiero zaczyna(chodzi oczywiście o Bonda, a nie Craiga)

ocenił(a) film na 4
Kaiser_3

Jakbym chciał zwykłego kina akcji, to puściłbym sobie Seagala albo van Damme'a. Od Bonda jednak wymaga się czegoś więcej.

ocenił(a) film na 6
xiadz_biskup

Faktycznie 007 było tu niezwykle mało, nie było nawet zbyt wielu nawiązań do "klasycznych" Bondów jak w Casino Royale. Jedyne jakie rzucają się w oczy to pani Fields (martwa ofkoz) oraz James przy barze: "- Co pijesz? -Nie wiem, co piję?" i tu barman wymienia skład wstrząśniętego niezmieszanego. Trzeba też pamiętać, że jest to 2 część trylogii, stąd te nieścisłości i niedokończone wątki. Akcja faktycznie bardzo szybka (w początkowej scenie na rusztowaniach przez chwilę nie wiedziałem który to Bond :/), można się pogubić bo nie ma czasu na zastanowienie. Mimo to montaż świetny a efekty chyba nawet lepsze niż w nowym batmanie. Mam nadzieję żę 3 część zrobi na mnie co najmniej takie wrażenie jak 1 (wystawiłem 8) i rozgrzeszy Quantum... z pewnych niedociągnięć. Dla mnie 7/10, naprawdę dobra rozrywka, ale przydałoby się więcej dialogów i luzu ze strony twórców, autoironii (jak w casino...)