wpisujcie opinie....
jak dla mnie troche nieBondowski ten Bond co może pozostawiać pewnien niedostatek ale....to Bond ;)
Craig nadal w formie:)
świetna rola Mathieu Amalrica
Stracił praktycznie cały urok Bonda,mimo kilku udanych tekstów.Dość krótki,ale za to trzymający cały czas w napięciu.Jak się prześpię to jeszcze coś dopiszę :) Niech żyją nocne premiery :D
Film taki jakiego sie spodziewalem! bardzo dobry! . Troszeczke chaotyczne zdjecia.Craig dobry . Film godny polecenia:D Dobry jako cześć druga pozostaje nam czekanie na czesc trzecią:) Polecam zwolennikom Craiga Casino Royale i nie tylko
faktycznie krótki, ale nie stracił uroku poprzedniego Bonda, który to już był całkiem inny od pozostałych. Początek wyśmienity. Zdziwił mnie finał bo teraz to tylko trzeba odliczać czas do premiery następnej części
Jest nieco krotszy niz Casino ale to nie taki wielki Minus Casino bylo jednym z dluzszych Bondow. Film trzyma w napieciu! faktycznie poczatek swietny .Piosenka tytułowa ktora na poczatku mi sie nie podobała z czasem nabrala ciekawszej dla moich uszu formy . zeby na wstawce poczatkowej pokazac pełna klase:P Szacunek .Craig rozwija nieco swoje cechy bondowskie! mowie jedyne do czego moglem sie doczepic to nieco chaotyczne zdjecia! co do wciaz nie wyjasnionej fabuly nie mam zastrzezen:D Brakowalo mi nieco Słow , The Name's Bond James BOnd. ale ok:D gunbarrel byl :D:D czekamy na bOnd 23:) Z wielka wielka niecierpliwoscia
niech nikt się nie obrazi ani nic ale ... na litość boską jak można cytować wypowiedź Bonda i robić to źle ... jakie "The Name's Bond James BOnd" - jeśli ktoś zna choćby podstawy angielskiego wie, że to zdanie nie ma sensu ;] przeglądałem chyba każdy wątek dot QoS i widzę to któryś raz dlatego musiałem to napisać. żeby było jase Bond mówi "My name is Bond. James Bond" - co nawiasem mówiąc w tym filmie nie padło. O martini już totalnie zapomnieli.
Wrażenia (czekałem cały rok z niecerpliwością i ... zawiodłem się;/)
- niedosyt na maxaa!
- Craig - uwielbiam go za tą rolę i stoję za nim murem
- Judi Dench - więcej do grania miała i też się sprawdziła
- "Czarny charakter" - nie jest to Le`Chifre - brakowało mu wyrazistości, tego "czegoś", nie spodobał mi się wogóle, mimo że inni go zachwalają
- Olga - ta pani kojarzy mi się tylko z pokazywaniem piersi na ekranie niestety ;/
- fabuła - nie, nie, nie. CS wymiata, QoS cieniutko przędzie.
- Mathius - krótka ale wzruszająca rola ;]
- akcja - 1000 % akcji, szkoda tylko że przypomina bardziej Bourne`a niż Bonda
- gadźety - ktoś pisał, że mało było w filmie, może i sam Bond ich za dużo nie używał, ale wkurza mnie jak na ekranie widzę, stół w roli komputera pokładowego i domy przyszłości jaki miałą M. czułem się jakbym oglądał "Raport mniejszości".
No - kamień spadł mi z serca. Bonda i tak będę kochał na wieki, szczególnie Craiga ;) pozdro!
No nie mow ze nie było martini, jak była. Pił ją z Mathiasem, podaną ze skórką cytryny, podobnie jak w CR. Z reszta się zgadzam poniekąd, tylko ze te stoły multimedialne to fajna sprawa moim zdaniem, akurat Microsoft sie chwali takim, a dom "M" w ogole mnie nie zdziwił ;)
Jak dla mnie za mało fabuły. Film toczy się "Od akcji do akcji". Te melodramatyczne sceny z udziałem Bonda trochę jednak nie pasują, choć ludzie się zmieniają, a i może Bond też:)
Moja ocena: 5/10
Nie jestescie sami :). Rowniez wrocilem przed chwila z premiery.
Pomimo tego ze film sie oglada naprawde fajnie (lecz kilka scen drastycznie przesadzonych), to nie jestem w stanie wystawic oceny wyzszej jak 6 :/. Czekam na ostatni odcinek, bo w tej czesci za malo konkretow.
wrażenie całkiem dobre, chociaż za dużo chaotycznej akcji się zrobiło a za mało "Bonda" ale ogólnie mi się podobał fajnie się oglądało...
ps. właśnie też prosto z kina wróciłem ;)
Też właśnie wróciłem, wg. mnie najlepszy był początek. Ogólnie film OK, ale jak już słusznie zostało napisane, trochę za krótki fabularnie i za mało Bonda w Bondzie...
Fakt, poczatek wciskal w fotel, mialo sie wrazenie, ze jedzie razem z Bondem jako pasazer. Bond w iście dobrym stylu, duzo akcji, napiecie towarzyszace prez caly film, humor, piekna bond girl i czego chciec wiecej? A wiadomo, ze zawsze sie chce i znajdzie sie ktos i do czegos sie przyczepi, bo nic nie jest perfekcyjne. Mimo to nie odczuwam niedosytu zwiazenego znikoma iloscia fabuly, idac na film mialem zamiar dobrze sie bawic i duza ilosc akcji wraz z bondowskim humorem jak najbardziej mi to zapewnila. Co do faktu scen przesadzonych, to chyba zawsze byly one wizytowka Bonda i jego nieodlaczna czescia, w koncu jest czlowiekiem od zadan specjalnych. :) Craig daje rade, jak dla mnie jest jednym z najlepszych odtworcow roli Bonda, od razu zaznaczam, ze nie czytalem zadnej ksiazki, wylacznie czysto subiektywne odczucia. Dobre drugie danie przed daniem trzecim miejmy nadzieje- pysznym deserem. :)
Nie zawiodlem sie, i w pelni zasluzone subiektywne
8/10
Pozdrawiam.
Witam
Nie wiem czy to przez porę, czy to przez to, że spodziewałem się
troszeczkę czego innego, ale mi został lekki niedosyt. Zastanawiałem się
w drodze powrotnej do domu, co go może powodować. Po pierwsze
stwierdziłem, że film był za krótki... po tym jak Bond odchodzi i
pojawiają się napisy końcowe, pomyślałem sobie: "To już koniec? :|". Po
drugie rzeczywiście czasami ujęcia były zbyt chaotyczne, nie dało się
wyśledzić co się dzieje. "Dziewczyna" Bonda na plus (ładna, zgrabna,
dobrze zagrała ogólnie - oczywiście nie ta "zalana ropą" ;)), mimo,
że... że wiecie czego nie było między nią a Bondem, co mnie bardzo
zdziwiło. Heh, lekkie poruszenie w kinie wywołała jej skóra schodząca z
pleców, ale widocznie zbytnio przyzwyczailiśmy się do idealnych gwiazd i
ich wyglądu na planie. Co jeszcze mogło mi nie pasować... zbyt okrojona
fabuła? No tak trochę. Szkoda, że poczułem się jakbym oglądał jakiś
serial, bo zakończenie nie było typowo "bondowskie". Pościgi także na +.
Spodobała mi się scena w której Bond wraca do pokoju bo Camille, to było
własnie taka drobinka romantyczności, która powinna się pojwaić w
nawiązaniu do Casino Royale (oraz ta jak umiera Mathias). Teraz z
niecierpliwością czekam na 23!
Generalnie pójdę jeszcze raz do kina... żeby już wszystko dokładnie
wyśledzić.
Ale przyznać się muszę, że podobał mi się ten Bond z Casino Royale i tej
tu części - sentymetalny, arogancki - ma takie coś w sobie. Kontynuacja
udana, jednak bez fajerwerków jak dla mnie.
Szału nie zrobił.Spodziewałem się czegoś... więcej.Pozostawił po sobie za dużo pytań ,a przez to pewien niesmak.Kurde ciężko to opisać ,bo jeszcze nie oglądałem takiego filmu... W zasadzie jedynym przewijającym się wątkiem nawiązującym do "Casino Royale" jest jego poprzednia dziewczyna,która ginie w Wenecji.Szczerze-wyszedłem z kina i myślałem ,że zrobili przerwę,ale zorientowałem się ,że to już koniec seansu :/
Gdyby nie mój sentyment do całej bondowskiej serii wkurzyłbym się i powiedziałbym,że to pierwszy odcinek "Zagubionych"!!!
Czekam z niecierpliwością na nowy 23.Oby jak najkrócej!
Aha-nie widziałem,aby w filmie przechadzał się z bronią długą po pustyni jak ma to miejsce na trailerze?!?
Moja ocena: 7/10
Bo się nie przechadzał.
Ja również wracam z kina i jakoś nie poczułam klimatu bondowego filmu. 6/10 za to Craig jest genialny :>
Początek rewelacja, szybka akcja i takie "bondowskie" ściganie:) potem troszke zaczyna sie psuć... zgadzam sie , że kręcony chaotycznie, trochę zaskakujący.....
No i tekst o nauczycielach z wygraną na loterii...;p
No i nie było 'My name is Bond. James Bond". Wiem, że było to zamierzone, ale była "pustka"....
Pozostawia pewien niedosyt.
Oczywiście są świetne sceny akcji. Są elementy zaskoczenia, gdy ktoś komu ufałeś, staje się twoim wrogiem, a twój wróg okazuje się być przyjacielem. Jednak dla mnie film nie wyjaśnił wszystkiego, co do wyjaśnienia pozostawiło Casino Royale. Nie wiemy nic więcej o organizacji, dla której pracowała Vesper, niż to że robi przewroty w Ameryce Południowej pod przykrywką ochrony środowiska i ma swoich ludzi wszędzie, ale nie ma nic o tym jak pozyskiwali tych ludzi, jak się ukrywali, czemu MI6 nic o nich nie wiedziało. Nie dowiadujemy się kim w tej organizacji był mr. White, ani też kim tak naprawdę był Mathis.
Bond oczywiście dokonuje swej zemsty, niszcząc przy tym kolejny budynek, ale dla mnie to za mało.
Jak na moje trochę gorszy od Casino Royale, ale wart obejrzenia...
Strawberry Fields! :D
Poza tym - może być. Początek mnie wymęczył, żadnej finezji i nieczytelny montaż. A Bond wali przed siebie jak czołg bez zastanowienia. Chwila oddechu z chwilą pojawienia się wspomnianej miss Fields, i od razu zrobiło się przyjemnie. Do końca film utrzymał niezły poziom. Słabszy od "Casino Royale", ale trzyma poziom. Pomijam tu temat "Azaliż li to Bond czy li nie Bond, bo dyskusja się wyczerpała z premierą poprzedniej części.
Carig the best.
Film za krótki.
Nie wszystko wyjaśnione.
Szybka?(chaotyczna?) akcja , ale całkiem całkiem;)
ogółem O.K.;]
bardziej rozpisze się później ( fartownie idę dziś drugi raz na qos więc obejrzeć sobie wszystko na spokojnie;)
bigUP
Bond przestał być bondem gdy do kin wyszło Casino Royale po prostu Craig nie nadaje się na tę rolę kto to widział żeby 007 grał świński blondyn z niebieskimi oczami,a na Quantum of Solace nie pójdę i współczuje tym, którzy już to zrobili daliście sobie wyprać mózgi półroczną kampanią reklamową, jeszcze nie widziałem żeby zapowiedzi jakiegoś filmu wykorzystać w tylu reklamach komercha komercha i jeszcze raz denna komercha, producentom już pewnie zwróciła się połowa kosztów produkcji, a wy im jeszcze dopłacacie idąc do kina, chociaż nie ma za co!!
zróbmy akcję "007 TO ZERO" ściągnij film a nie idź do kina niech się nauczą barany że widzowie nie mają sieczki w głowie i nie wystarczy im wcisną byle ćwoka z numerem 007 który mówi " my name is Bond James Bond"
Nie zgadzam sie z moim przedmowca, Craig może i nie jest przystojny, ale napewno jest meski i no... sexy:P Po za tym (a wlasciwie przede wszystkim) jest swietnym aktorem. A tak na temat "Quantum of Solace" - mam problem, tak jak wlasciwie z tego co przeczytalam w tym temacie, wiekszosc z Was. Niedosyt. Dlaczego? Z pewnością chaos... ale wlasciwie co wiecej? Wydaje mi sie, ze gdyby "Casino Royale" nie byl tak (przepraszam, ale to wydaje sie byc adekwatne:) zaje**sty, pewnie stwierdzilabym, ze 22 czesc jest naprawde baaardzo dobra. No ale stalo sie, wczesniej zrobili majstersztyk!!!;) Ogolem mozna powiedziec, ze to dobry film, ale jest to "ale", ktore wlasciwie nie wiadomo na czym polega... A piosenke uslyszalam dopiero podczas filmu, bardzo mi sie podoba, szczegolnie moment kiedy przerywaja rock'owa muzyke i jest kilka pojedynczych dzwiekow pianina - swietne!:)
Więc tak w skrócie: Bond jako szpieg bardzo dobry, czarny charakter udany, wszystko wydawaloby się cacy, ale scenariusz kuleje. Wogule nie spodziewałem się że to jest druga część z trylogii, wiec troche mam mieszane uczucia, jednak Quantum.. się upiekło. Sądze jednak że ta cała trylogia może zepsuc całą serie bondowską, jednak bede dobrej mysli. Jak dla mnie 6,5/10. pozdrawiam
Moje wrażenia?? Hmm... Minusy: Od momentu wyjścia z kina czułem niedosyt spowodowany fabułą która co prawda miała sie odnosić do CR a nic prócz wspomnienia o Vesper i pana White'a, QoS z CR nie łączyło na czym sie kapke zawiodłem bo spodziewałem sie uchylenia choć troszke rąbka tajemnicy a propo "organizacji" dla której pracowała i wspomnianej na samym początku i do której odnosi sie chociażby tytuł. Film pod względem fabularnym bardzo chaotyczny i ubogi, a żeby nie zwracać na to większej uwagi wstawiono wiele sekwencji akcji. A skoro o chaotycznych aspektach tego filmu mówię to nie mogę ominąć montażu, od pierwszej sceny pościgu, poprzez pogoń po dachach budynków na scenie z łodziami skończywszy, prócz paru chwilowych ujęć za cholere nie wiedzialem co sie na ekranie dzieje. Na szczęście finał był zmontowany tak że w zasadzie wszystkie sceny były klarowne. Co do przeciwnika Bonda, niewyraźny aktor, niewyraźna postać. W zasadzie Almaric z wyglądu przypomina mi dziecko, i nie ukrywam że kilka razy patrząc na jego wyraz twarzy po prostu śmiać mi sie chciało. Twórcy mogli postarać sie o troche "wyraźniejszego" aktora do tej roli. Co jeszcze, bezsprzecznie to najmniej bondowski film z Bondów. Sekwencja otwierająca bez gunbarrel na początku?? (w CR element ten został zachowany może nie klasycznie ale był), Bond bez martini?? (to jeszcze jestem w stanie zrozumieć w końcu ten drink który pił w QoS kojarzył mu sie z Vesper) ale Bond bez "My name is..."??? Sprawa karygodna, toż to sekwencja na kilka chwil i nie wcisnąć jej do 100 minutowego filmu?? (w CR te słowa dla mnie były kwintesencją całego filmu a ogólnie są całego cyklu, ostatnie ale jak bardzo znaczące i podkreślające że "to jest Bond" a nie człowiek o przypadkowej zbieżności nazwisk). Do naciąganych scen sie nie przyczepiam, nie jest ich wiele a w Bondach zawsze były obecne więc osobiście mi to nie przeszkadza. N A jeszcze jedno, piosenka mnie załamała ale to jest jeszcze do przełknięcia. Plusy: Na plan pierwszy Craig, w Casino byl świetny tutaj bezsprzecznie także. To co powoduje że jest takim charakterystycznym Bondem to ta jego zimnokrwistość. W jednej chwili z zabawnego i sympatycznego gościa zamienia sie w maszyne do zabijania, jest taki jakim opisał Bonda Fleming. Duży plus: fajna dziewczyna Bonda , naprawde śliczna Olga Kurylenko która również moim zdaniem sie spisała aktorsko. M to już standard. Poza aktorstwem muzyka, ale to zasługa jak zwykle Davida Arnolda który potrafi oddać ten bondowski klimat. Klika elementów humorystycznych "w stylu Bonda", na przykład scena gdzie oddaje nieprzytomną Olge pierwszemu napotkanemu facetowi lub scena pozostawienia Dominca na pustyni wraz z tym olejem silnikowym. Konkluzja: Najmniej bondowski film jaki widzialem. Rozumiem zamiar twórców odświeżenia serii , i spojrzenia na nią w zupełnie nowym świetle (szczególnie po żalosnym "Śmierć nadejdzie jutro") lecz to nie usprawiedliwia braku kluczowych, obowiązujący w niemal każdym filmie z Bondem elementów (Martini, kwestia przedstaienia, sposob rozpoczynania filmu). Przecież to właśnie to wyróznia ten cykl spośród innych filmów sensacyjnych. To są jego wizytówki. W CR te elementy zostały zachowane i ogólnie CR był idealny pod względem, świeżego spojerznia na ten cykl chociażby fabułą w której Bond zaczyna kariere więc to tak jakby tworcy chcieli przekazać widowni że zaczyna sie "nowe oblicze" Bonda , to był świetny odświeżający aspekt. Lecz w QoS, tego Bonda w Bondzie jest znacznie mniej i to jest własnie najbardziej rażące, być może spowodowane jest to tym że krzesło reżysera przejął Forster. Tak czy inaczej tworcy powinni już teraz pomyśleć o tym aby to "nowe oblicze" Bonda nie odbiegało zbytnio od samej postaci. Bo jeżeli z filmu na film , sytuacja będzie tak diametralnie różna to z Bonda nie zostanie nic oprócz numeru, imienia i nazwiska czego osobiście bym nie chciał. Ogółem rzecz biorąc QoS godny obejrzenia ale pozostawiający niedosyt i przede wszystkim rodzacy pytanie: "czy Ty aby na pewno wciąż Bond"??? i obawę: "dokąd zmierza ta seria".
Ja także czuje pewien niedosyt po nowym Bondzie. Najwieksze brawa zdecydowanie dla Mathieu Amalric, ktory byl najjaśniejsza postacia w filmie, wg mnie zabrał film Craigowi ktory nie zagral jakos strasznie. Kurylenko? Hmm niezła, tylko tyle.
Mysle ze 007 Quantum of Solace ma kilka szans na nominacje do Oscara chociazby za efekty, piosenke, dzwiek i moze montaz.
Oceniam go na 7 w skali 1-10.
Martini było. Ten drink, który w Casino Royale nazwał "Vesper" (gin+wódka+wermut przyozdobione skórką od cytryny, bądź oliwką) to jest właśnie martini.
Strasznie denerwujący szybki montaż pierwszej sceny, nic nie było widać a oczy bolały... Strasznie szybka akcja, ani na chwilę nie zwalniała. Niestety zdjęcia również nie powalają na kolana... Sredni film, ale to Bond, trudno go nie darzyć sympatią;] Plus za grę aktorską Daniela Craiga. All in all... Mogło być dużo lepiej, wyszło jak wyszło.Cóż. ps.Bardzo ciekawa postać agentki rządowej;]
Film dobry, ale słabszy od Casino Royale...zbrakło jakiejś scenariuszowej finezji jaką miał poprzednik..ten film będzie ostylował w takich tytułach jak "Moonraker", "Thunderball", "Live and Let Die", "Octopussy", " The World Is Not Enough" - czyli dobre, ale nic ponad to.
Szybki montaż mi nie przeszkadzał (przyzwyczajenie) był dobry ale zbrakło jakiejś iskry geniuszu jakie miały: pościg w Moskwie (Krucjata Bourne'a) czy sceny w Maroku i Londyńkim lotnisku w Ultimatum Bourne'a- to były perły szybkiego montażu
Największym plusem tak czy siak był Craig jako bond był i jest świetny i tyle
7/10
Mi osobiście bardziej przypadł do gustu, a wrecz zafascynował Casino Royale, ten troszke jakby mdły, bez wiekszego wyrazu występujących bohaterów , fabuła nie poruszyła mnie w znaczący sposób i nie oderwala od ziemi, reszta realizacji wypadała dobrze, a wyróżnienie kolejne kieruje w strone bardzo dobrej roli Craiga... 7/10
7-demka dla 007. Jako film akcji dobry, jako James Bond niestety nie do końca. Za mało było tu magii poprzednich części. Po świetnym Casino Royal, liczyłem na coś lepszego.
Od 'Casino ...' slabszy, wielki minus za postac kobieca (chodzi o Olge) tylko draznila. Nie zmienia to faktu, ze jest to BARDZO DOBRY film akcji. Troche kosmosu (pojedynki, poscigi itp.) nam zaprezentowano, ale taki urok obecnych produkcji;)
Aha pozdrawiam wszystkich szczesciazy, ktorzy tak jak ja postanowili zaryzykowac i sprawdzic nowego Bonda. Jak dla mnie, oplacalo sie poswiecic swoj czas oraz pieniadze. Nowe oblicze Bonda jest swieze i (jak dla mnie) trafnie odnowione.
Po bardzo dobrej odsłonie Casino Royale moje oczekiwania co do nowego 007 były bardzo wysokie... no i musze przyznać iż się nie zawiodłem. 8/10 Polecam!
mi sie spodobalo ze nie bylo scen lozkowych.. no nie liczac paru sekund ocierania sie plecami bonda z fields, w koncu ktos zauwazyl ze malo to potrzebne i film jako calosc na tym nie traci, akcja w porzadku, fabula trzyma sie kupy jak mucha zdobyczy, ogolnie polecam, 8/10
Już napisałem: kiepska czołówka (plastycznie) i za szybki montaż w scenach akcji. Ale poza tym: super. I nie zgadzam się, że to "niebondowski Bond". Wręcz przeciwnie. Najbardziej Bondowski (nie licząc "Casino Royale") od czasu "Żyje się tylko dwa razy".