Wczoraj obejrzałem w kinie. Craig znakomicie wpasował się w klimat
Bonda- postać kreowana przez niego jest facetem z krwi i kości, a nie
panną w stylu Brosnana. Oglądało się bardzo przyjemnie, chociaż kilku
elementów można było się było czepić. Świetne sceny pojedynku w
dzwonnicy i w operze. Seria o 007 nabrała nowego klimatu, który mi
bardziej odpowiada, niż powielane wcześniej do znudzenia schematy. Daję
bardzo wysoką notę: 9/10- może aż tak dobry nie był, ale ostatnio nie
obejrzałem niczego na choć zbliżonym poziomie.