Nigdy nie byłem fanem sagi o agencie "007", widziałem niemal wszystkie części i uważam większość filmów o Bondzie za niezłe. Największą bolączką nowej części jest to, że nie ma klimatu znanego z prozy Fleminga ani poprzednich filmów- zabrakło między innymi wymyślnych wynalazków i sławnego martini. Co do tych pierwszych to może i dobrze, że ich nie ma... wolę ich brak niż tak wymyślne cuda jak znikający aston martin napakowany rakietami z "Die Another Day"... Film pokazuje zupełnie inne oblicze agenta jej królewskiej mości, pokazuje zabójcę skupionego na swojej pracy, prawdziwą maszynę do zabijania, nie zaś szarmanckiego bywalca salonów walczącego jak 60-letnia kobieta...
Jak dla mnie film jest doskonały, mimo że "007" w tytule do czegoś zobowiązuje...