Nie będę kombinował, napiszę po prostu plusy i minusy:
minusy:
- kompletny brak dialogów "z jajem". W Quantum są niezłe dialogi, ale gdzie te celne riposty i sarkastyczne teksty ? Nawet w Casino Royale się zdarzały (bardzo rzadko ale jednak). A jak wiadomo te teksty to jeden z kluczowych elementów serii.
- brak klasycznych postaci jak Monneypenny i Q. Reżyser usprawiedliwiał to, że akurat w tym oryginalnym opowiadaniu ich nie było. Rozsądne wytłumaczenie, ale ten brak jest niestety zbyt zauważalny
- Chaotycznie pokazywane sceny akcji na początku. Kilkakrotnie ciężko zauważyć co się dzieje.
- jak na film o Bondzie to zdecydowanie za krótki (zwykle Bondy miały minimum po 120 minut)
- motyw zemsty i działania na własną rękę został już moim zdaniem wystarczająco wyczerpany przy "Licencji na zabijanie". Nie wiem po co kolejny film z serii o tym samym
plusy:
- sporo kapitalnie zrobionych scen akcji zwłaszcza w dalszej części filmu
- zachowanie resztek tradycyjnych elementów Bonda: artystyczna czołówka z mocną piosenką i Gunbarrel (co dziwne, przesunięty na koniec filmu)
- Dobra gra, dobrze dobranych dziewczyn Bonda
- rewelacyjnie dobrany "główny zły". Świetnie wykreowana postać, w dodatku perfekcyjnie zagrana (trochę w stylu Garego Oldmana)
- dość Bondowskie gatunki scen: z samolotem, ze spadochronem, pościgi samochodowe i piesze itp.
- tradycyjne podróżowanie po całym świecie
-------------------------------------
Póki co ocena 7+/10 ale z pewnością ją jeszcze zweryfikuję jak będe miał ponownie okazję oglądnąć Quantum of Solace.