Quantum of Solace, jak i Casino Royal są ewidentnie innymi "Bondami " niż poprzednie części, ale tak było zawsze po zmianie gł. aktora.
Bond z Seanem Connery był zupełnie w innych klimatach niż z Timothym Daltonem.
Tak samo jest w tym przypadku, gra i zachowanie Pierce Brosnana jest zupełnie inne jak obecnego bohatera.
A poza tym, bardzo dobrze, że reżyser odszedł już od tych samych oklepanych textów i motywów w stylu "My name is Bond...." itd.
Podsumowanie:
Film powiewa świeżością, wreszcie reżyser odszedł od tej całej sztuczności, jaką przedstawiał Pierce Brosnan.
Jednak za całokształt, geniusz oraz wykonanie wolę Casino Royal, w obecnej części twórcy postawili na akcję i grę Daniela, pozostawiając role drugolanowe znacznie w tyle, nie było wyrazistych postaci.
Film oceniam 7.5/10
Pozdrawiam