Nudna garażowa niskobudżetówka. Film niby muzyczny z gangsta-rapem w tle. Grupy dwudziestoletnich murzynów szlajają się po jakimś brytyjskim mieście chwaląc się bandanami swojego gangu, burczą coś pod nosem w tym swoim slangu "ebonics", co kilkanaście minut rapują protest-songi, okradają auta i strzelają jeden do drugiego. Aktorstwo na poziomie amatorskim. Fabuła, jak w filmach kręconych telefonem komórkowym dla Youtube, tyle że rozciągnięta do ponad półtoragodzinnego gniota.