Zauważcie, że swoim pobytem w przeszłości niczego nie zmienił, ponieważ wszystko stało
się tak jak miało się stać. Jak był dzieckiem to widział samego siebie w dorosłości czyli ta
sekwencja podróży w czasie się powtarza cały czas. Rozumiecie?
Jest dziecko, które widzi jakiegoś dziwnego faceta, który zapada mu w pamięć -> jest
dorosły już epidemia wybiła większość ludzkości i zostaje wysłany w przeszłość -> W
przeszłości widzi siebie jako dziecko -> dziecko dorasta i zostaje wysłane w przeszłość i tak
dalej i tak dalej, więc w rzeczywistości niczego nie zmienia w czasie.
Moim zd gdyby zapobiegł epidemii zmieniłby swoją przeszłość i nie mógłby już wrócić z powrotem chyba ze do jakiegos rownoleglego wymiaru rzeczywistości :). Dlatego jego życie to teraz taka niekonczaca sie petla. Można powiedzieć że już zawsze jego historia bedzie tak wyglądać że dorasta i potem z powrotem sie przenosi, co nie znaczy ze w przyszlosci nie opracowano dzieki niemu jakiejs szczepionki. Padł po prostu ofiarą systemu żeby innym żylo sie lepiej :p W ogole ta grupa naukowcow wysylając ochotnikow w przeszlosc nie chciala zeby ja zmienili ale zeby dostarczyli informacji potrzebnych do produkcji antidotum w przyszlosci.
Twój post nakłonił mnie do małej refleksji. Patrząc na to czysto od strony fizycznej / naukowej, to według mnie jest tylko przeszłość i przyszłość, nie ma teraźniejszości. :) Załóżmy że widzisz piłeczkę, która upada na ziemię i np. jest w odległości ok 1 cm od gruntu. Wtedy jakby sobie myślisz "o piłeczka upada i jest właśnie ok. 1 cm od ziemi" - taka stop-klatka obrazu i myśli :) Ale ona nie jest tam gdzie Ci się wydaje, ona jest już dalej...gdy pomyślałeś, że jest 1cm od ziemi to ona tak naprawdę była już niżej. To co pomyślałeś i zobaczyłeś to historia, przeszłość... Dlaczego? Otóż światło musi pokonać pewną drogę - fale muszą dotrzeć do oczu i dalej impulsy nerwowe powstałe w gałce ocznej (na skutek absorpcji fotonów) muszą przebiec do mózgu i potem zostają zinterpretowane, a to wszystko zajmuje czas. To co widzimy już minęło i im większa odległość tym dłuższa historia. To był przykład w skali mikro...to teraz w makro... gwiazdy. Patrząc w gwiazdy widzimy przeszłość, ale już nie w skali dziesiętnych sekund, a milionów lat. To światło z gwiazd oddalonych o tysiące i miliony lat świetlnych - wiele z nich już dawno nie istnieje. Patrząc na niebo nocą nie widzimy jakie jest w aktualnej postaci (teraźniejszej), ale jakie było kiedyś....a w wielu miejscach / "punktach", gdy jeszcze nie było Ziemi ... Dlatego mówi się o gwiazdach jako o posłańcach z przeszłości ;)
Gdyby kogoś to zaciekawiło i nie wiedziałby co to dokładnie rok świetlny (może się tak zdarzyć, żaden wstyd)..... Jest to odległość jaką pokonuje światło w ciągu roku. Prędkość światła to niecałe 300 000 km/s. a więc żeby dowiedzieć się ile km to 1 rok świetlny, należy pomnożyć 300 000 przez ilość sekund w roku.... sam byłem ciekaw jaka to będzie liczba więc obliczyłem... 60 x 60 x 24 x 365 x 300 000 = 9 460 800 000 000 km = 1 rok świetlny (w przybliżeniu) ;) Wiek wszechświata ( a tym samym najstarszej zaobserwowanej gwiazdy) ma niecałe 14 mld lat .... to teraz jak się komuś chce, niech obliczy odległość jaką światło musiało pokonać nim dotarło do teleskopu Hubbla - nie do ogarnięcia. Obecnie jesteśmy w stanie podróżować z prędkością od kilku do kilkunastu km/s [przy tej prędkości po paru miesiącach podróż w czasie względem obserwatora na Ziemi oblicza się już chyba na setne sekundy] - tak tak, ciągle podróżujemy w przyszłość...ale zbyt małe różnice, żeby to odczuć. Tak więc warto biegać, jeździć na rowerze i zapier*** nocą po ulicy samochodem :P Im szybciej się poruszasz tym wolniej czas biegnie dla Ciebie względem osoby siedzącej na kanapie przed TV
Heh jeden z lepszych komenatrzy jakie przeczytałem ;) świetnie to wszystko zobrazowałeś i zaciekawiłeś mnie tym
spoko. to też pokazuje, dlaczego tak trudno dowiedzieć się czy jesteśmy sami we wszechświecie. Nawet bardziej rozwinięta cywilizacja najprawdopodobniej nie miałaby jeszcze na tyle dobrej technologii, aby tak daleko podróżować. Sonda Voyager wystrzelona w 1977r dopiero co opuściła nasz układ Słoneczny :) Jeszcze nie dotarła do najbliższej sąsiedniej gwiazdy ;) Leci z prędkością około 60 000 km/h
nie mogę tego kurcze w sobie rozgryźć - o kanapie i jeździe nocnej. im szybciej się poruszamy, tym szybciej wkręcamy się w przyszłość, a zatem czy czas nie biegnie dla nas szybciej?
po 1sze relacja... w fizyce musisz coś odnieść do czegoś
Jeśli siedzisz na kanapie to z Twojego punktu widzenia nie poruszasz się
ale z punktu np Andromedy..poruszasz się z ogromną prędkością... bardzo ale to bardzo ogromną i do tego po zakrzywionej linii
To tak na wstępie - wszystko zależy od punktu odniesienia.
Jeżeli poruszasz się szybciej niż inna osoba, to dla Ciebie czas płynie wolniej ale w odniesieniu do tamtej osoby
z kolei z Twojego punktu widzenia, tamta osoba wszystko robi szybciej - to oczywiście jest dopiero wyraźne przy ogromnych prędkościach przynajmniej połowa prędkości światła (teoretycznie, nikt tego jeszcze nie dokonał w tak wyraźnej skali). Nie dysponujemy taką technologią jeszcze, ale było kilka testów potwierdzających te zjawisko...wykorzystano zegary atomowe - bardzo dokładne - poczytaj o tym.
No i na co dzień w systemie GPS, trzeba uwzględnić dylatację czasu, żeby nie było przekłamań
Poczytaj o dylatacji czasu - trafiasz na jakąś stronkę z obrazkami, to pewnie to zrozumiesz - to nic trudnego
Na dzień dzisiejszy wiadomo (może kiedyś się to zmieni) nie można się poruszać szybciej niż światło. Żeby cofnąć się w czasie trzeba przekroczyć tą prędkość. Można jedynie podróżować w przyszłość , uwzględniając jedynie zjawisko prędkości. Nie wiadomo jak jest w przypadku tuneli czaso przestrzennych o ile istnieją...i innych bajerów (jedynie modele teoretyczne i matematyczne znane)
Obrazując. Jeżeli wystartowałbyś rakietą z Ziemi, która poruszałaby się bardzo szybko (to można obliczyć, ale teraz mi się nie chce) to np lecisz sobie i wracasz za tydzień na Ziemię - okazuje się, że na Ziemi minęły 2 tygodnie - to tylko bardzo uproszczony przykład - nastąpiła podróż w czasie - w przyszłość z Twojego punktu widzenia. Czyli oni się postarzali o 2 tygodnie , a ty tylko o tydzień :)
Oczywiście, to zjawisko nadal jest wielką tajemnicą..jedynie liznęliśmy jego efekt i to w mikroskali - jakieś tysięczne sekundy.....a jak dokładnie działa wszechświat, to się może kiedyś okaże - ale my (ja i Ty) tego nie dożyjemy :)
spoko, szybko pisałem i zrobiłem parę literówek - uprzedzam jakby co ;) ..bo w tym kraju, każdy przypadkowy (jednorazowy)
błąd wytkną palcem ;)
Dodam jeszcze jako ciekawostkę - bo to w temacie....jak Einstein ...w jaki sposób zaczął rozważać ten problem. To aż niesamowite. Gdy powstaje jakiś nowy wzór, nowa teoria, to jest jedna zasada...musi być piękna i prosta.... jak E=mc^2 Jeżeli wzór jest piękny i prosty to jest wysoce prawdopodobne, iż jest prawidłowy (oczywiście w pewnych warunkach).
Einstein - nie pamiętam już w którym mieście jechał sobie tramwajem i patrzył przez tylną szybę na oddalający się zegar na jakiejś tam wieży (budynku). Zastanowił się nagle nad pewną kwestią.
Widzimy coś, bo fale (światło) odbijają się od obiektu, trafiają do naszych oczu, a następnie impulsy poprzez nerw wzrokowy trafiają do mózgu i tam są interpretowane i odbieramy ten obraz.
Zadał sobie pytanie, a co by było gdyby środek lokomocji (bodajże tramwaj) nagle tak szybko przyspieszył, że światło odbite od zegara nie nadążałoby do jego oczu. Wtedy nie zaobserwowałby momentu przesuwania się wskazówek....czyli czas jakby zatrzymałby się w miejscu :) od tego zaczęły się rozważania Einsteina w tej kwestii - dylatacji czasu, teorii względności - prawda, że banalne...
Grawitacja - zagadkowe pojęcie, gdyż nadal nikt nie jest pewien czym dokładnie jest..też została ładnie opisana przez Einsteina jako zagięcie czasoprzestrzeni..po prostu masy zaginają czas i przestrzeń. Ty też zaginasz czas i przestrzeń, ale delikatnie, znikomo... Obiekty wokół dużych mas poruszają się po tej zagiętej przestrzeni dając pozorny ruch okrężny - bo tak naprawdę to poruszają się po liniach prostych, które zostają zagięte ;) Póki co, za najbardziej trafną definicje grawitacji przyjmuje się model Einsteina - póki co sprawdza się......
Wiele kwestii Einstein udowodnił nawet doświadczalnie - chociażby jego model zakrzywienia czasoprzestrzeni
Dlatego ten chłop jest tak podziwiany.. pokazał coś względnie banalnego i ładnego - oczywiście posiłkując się odkryciami i modelami matematycznymi innych uczonych. Ale to on miał tak piękny umysł ...to on położył wisienkę na torcie.
czytając o Einsteinie łatwo się można natknąć na insynuacje dotyczące tego, że tworząc swoje teorie bazował na wynikach badań innych ludzi (niekoniecznie podając źródła, z których korzystał). rzucił mi się też w oczy jakiś tekst o tym, jakoby Einstein mocno naciągnął wyniki jakiegoś doświadczenia (chodziło bodajże o słońce i grawitację? - laik jestem, więc nie będę używać fachowych określeń, ani nazwisk, żeby się czasem nie ośmieszyć ;)).
wiesz, lądowanie na Księżycu to niby fikcja....wszystko zależy jaki artykuł poczytasz....nie wszystko co czytamy jest prawdą...
Teorie Einsteina zostały potwierdzone nawet i w dzisiejszych czasach..tzn bazując na teoriach Einsteina naukowcy dostają prawidłowe wyniki i wszystko się zgadza. - wszystko poza mechaniką kwantową....to już trochę inny świat
PS Tobie chyba chodziło o to doświadczenie... http://www.youtube.com/watch?v=IVHQH4UPIFs
jest więcej filmików tego typu...poszukaj jakiegoś po polsku - jeśli nie znasz dobrze ang
sprostowanie.... teorie Einsteina dały później wstęp do mechaniki kwantowej, ale mechanika kwantowa to nadal spora tajemnica...
Problem podróży w czasie bardzo ładnie ujął Wells w Time Machine. Mianowicie - jeżeli podróżujesz w czasie, to nie możesz zmienić tego, co spowodowało, że wyruszyłeś w czasie, ponieważ gdyby sytuacja która nakłoniła Cię do podróży w czasie nie wydarzyłaby się, to ty być się nie cofnął czyli nic nie zrobił.
W Time Machine jest fajny przykład. Koleś zbudował wehikuł czasu żeby uratować życie ukochanej ale mimo że kilka razy się cofał to zawsze ginęła. Dlaczego? Ano dlatego, że gdyby ona nie umarła, to on by tego wehikułu nie zbudował.
Zgadzam się z przedmówcą absolutnie - w 12 małpach mamy bardzo elegancko rozegrany problem podróży w czasie, podobnie moim zdaniem jak w Terminatorach. James Cole cofa się w czasie, z epoki w której świat jest trawiony przez epidemię. Nie może jej z natury rzeczy powstrzymać, ponieważ skoro do niej doszło, to znaczy że przeszłość, również uwzględniając jego czasowe podróże i działania, nieuchronnie prowadzi do pandemii. W Terminatorze jest podobnie, i chyba przykład ten najlepiej ilustruje tę koncepcję - wysyłane z przyszłości roboty nie są w stanie nic zmienić w przeszłości, bo skoro taka a nie inna przyszłość się zdarzyła, to znaczy że przeszłość, zawierająca również podróżników z przyszłości, po prostu znajdzie swój finał w przyszłości, którą znamy. Co więcej, wysłannicy z przyszłości są częścią determinującą przyszłość która chcieliby zmienić - technologie które zostawi Arnold są potem użyte do postępu technologicznego, który jest przyczyną apokalipsy. Idąc po kolei: przybywa robot z przyszłości chcąc ją zmienić. Nie może jej zmienić, bo skoro został z niej wysłany, to znaczy że do niej doszło. Dochodzi do zagłady, która by nie miała miejsca gdyby ich nie było. Nadchodzi przyszłość, i roboty zostają wysłane w przeszłość. Czy mogłyby zostać nie wysłane? Nie, ponieważ skoro pojawiły się w przeszłości, to znaczy że wszystko się tak kształtuje żeby do tego doszło. Mamy jedną linię czasową, w której przeszłość i przyszłość się zazębiają.
racja :) paradoks podróży w przeszłość...ale za to podróże w przyszłość istnieją od dawna ale w mikroskali ;) kwestia prędkości....przeczytaj moje wywody powyżej w tym wątku ;)
Wasze wypowiedzi potwierdzają wyjatkowość tego filmu... Cieszy mnie, że mamy tylu teorytyków nad wisłą :)
dziś podczas emisji tego filmu na tvp 2, równocześnie na polsacie leciał fajny odcinek Kości, poruszający tematyke podróży w czasie, przyczynowość i skutki... Pamiętacie tragedie antyczne z lekcji języka polskiego...? mianowicie fatum? Coś jest na rzeczy, zawsze jest akcja i reakcja w naszych zasadach fizyki, równocześnie w przyrodzie nic nie ginie, nie ma początku ani końca, więc egzystencja zatacza koło, a może raczej odwróconą ósemkę, nic nie jesteśmy w stanie zmienić, bo te "zmiany" powiedzmy, że były w planie... Tak prywatnie, sądze , że jeśli będziemy mogli podróżować w czasie w ogóle w przyszłości to już byśmy mieli na to dowody, bo na pewno ktoś z przyszłości chciał by zobaczyć jak wyglądała przeszłość i popełnił by błąd, chyba, że to i tak się dzieje biorąc pod uwagę to co napisałem na początku. Wydaje mi się, że kluczem jest pokonanie "prędkości czasu", czyli podróżować z taką prędkością, która była by szybsza niż czas, czyli zarazem wolniejsza... Kocham ten film za takie właśnie refleksje, polecam też inne filmy tego reżysera... Pozdrawiam nienasyconych odpowiedziami!!!
Można podróżować w czasie ale tylko w przyszłość...obecnie w mikroskali, może kiedyś podróże te będą wyraźniejsze...podróże w przeszłość to już totalna zagadka. Biorąc pod uwagę teorie Einsteina [póki co świetnie się sprawdzają] to teoretycznie jest to raczej niemożliwe. Zastanawia mnie natomiast jak się ma dylatacja czasu w przypadku stanów splątania, gdzie nie występuje upływ czasu, ani pokonywanie drogi...przez co efekt jest szybszy od prędkości światła ;) Chyba w przypadku stanu splątania..dylatacja czasu nie występuje
Mylisz się, zmienił . Za każdym razem kiedy James Cole mial "sen", człowiek odpowiedzialny za śmierć milardów mial inną twarz. Na końcu filmu jego sen przeradza się w rzeczywistość i znamy już tożsamość mordercy.W końcowej scenie w samolocie, widzimy jednego z naukowców z przyszłości rozmawiającego z Dr Petersem. Więc udalo mu się. Zlokalizował źródło pandemii , a naukowiec z przyszłości został wyslany. Róznice w szczegółach tego "snu" to wynik wielokrotnego wysylania go w przeszlość ktore trwało do momentu w którym rozwiązał zagadkę . Kiedy w wydarzeniach pokazanych w filmie w końcu znalazł winnego, został uwolniony z pętli czasu w ktorej byl zamknięty.Symbolizuje to jscena z rodzicami na parkingu.Tyle w temacie. Pozdrawiam.
Eeee... dawno oglądałem, ale to Ty się mylisz. Co z tego, że go zlokalizowali? Przecież oni nie chcą nie dopuścić do epidemii tylko znaleźć lekarstwo dla ludzi w przyszłości, żeby mogli wyjść na zewnątrz.
Tak. Celem glównego bohatera bylo znaleźć źródło pandemii i oryginalnego wirusa by w przyszłosci opracowano szczepionkę....Wykonal swoje zadanie. Więc gdzie się mylę?
To jakieś nieporozumienie musiało zajść. Gdzie ja się mylę w takim razie? To, że znaleźli źródło niczego nie zmienia, bo dalej mały Cole trafi za kratki, dalej zostanie wysłany w przeszłość. Niby dlaczego odnalezienie źródła miałoby przerwać pętlę skoro lekarstwo ma być tylko dla ludzi z ich czasów?
Nie pokazanow filmie co naukowiec ktory zostal wysłany zrobil z wiedzą na temat wirusa.Film pokazuje tylko ostatnia udaną próbę Colea. Więc nie można stwierdzić czy znów zostanie wyslany w przeszłość.I czy naukowcy rzeczywiscie mając okazje do zabicia wirusologa , i uniknięcia pandemii nie zmienią przyszłosci. I czy młody Cole nie zgotuje sobie innego losu. Po to umieszczono ostatnią scenę. Być moze jest nadzieja na uratowanie tego świata.