"120 uderzeń serca" to film długi. Wydaję się nawet, że za długi. I to chyba jest podstawowy problem projektu, który był hołdem złożonym przez Robina Campillo społeczności LGBT, bezsilnie walczącej z Aids. Geje – paliwo napędowe scenariuszy pisanych przez Francuza tym razem odrobinę zawodzi i prócz słusznego tematu, wtacza się w prawdziwą karuzelę jednopłaszczyznowej narracji.
więcej