Handlarze narkotykami, biegający z bronią po mieście pragną zbudowania pięknego osiedla z zielonymi parkami i miejscami pracy. Zapewne zamienią wtedy broń palną na miotły, a dragi na cukier, którym będą wykładali półki w markecie.
Nie zauważają tylko, że owy straszny deweloper chce tego samego. Przez tych pierwszych giną ludzie, ale to ten ostatni jest kreowany przez cały film na złego, białego, krwiożerczego kapitalistę.
Socjalistyczne brednie.