W filmach amerykańskich panuje taka świecka tradycja że szef jest dyletantem i idiotą. Dzielni żołnierze zawsze mają od czynienia z urzędnikiem odpornym na wiedzę, który sprawia wrażenie że urwał się z choinki. Nie rozumie sytuacji w której się znaleźli. Nie ma pojęcia co robić, ale za to zaimpregnowany jest na wszystkie sugestie. Ciekawe czy to ... zarządzenie od rządzących hollywoodem? Oczywiście ten szef imbecyl musi być Biały...