Nadęcie aż kapie z ekranu. Zgrabnie kapie ale trochę na amerykańskie hura. Taka sobie, jedna z wielu opowiastek mających wychwalać amerykański patos i bohatetstwo. Lekarstwo na kompleks agresora i okupanta. Sądzę, że już niewiele osób się na to łapie. Ale z braku innego zajęcia da się obejrzeć. Taki Transformers inaczej:)
Patos był tylko w napisach na początku. Po za tym to mnie zaskoczyli. Myślałem, że będzie więcej propagandy. Główni bohaterowie jedyne co chcieli to wrócić do domu z dala od tego piekła. W sumie to film nie pochwala wojny w Libii. No i w końcówce pokazano arabów płaczących nad zwłokami poległych. Jak widać straty są po obu stronach.