Choreografów to mieli genialnych, ale fabuła kiepściutka. Takie francuskie Mission Imposible. Oczywiście jakto u Francuzów, wszystko musi się błyszczeć - wypucowane tuningowane wozy, połowa aktorów po solrium i z toną łańcuchów na szyi, a do tego oczywiście tandetny rap na ścieżce dźwiękowej. Niektórym sie może podobać, ale dla mnie to była strata czasu.
PS: I niech mi ktoś jeszcze powie, że Matrix nie wyznacza standardów w dzisiejszym kinie.
Nie wiem co masz do muzyki w tym filmie ??? Moze Peja to to nie był lub ktoś inny (nie wiem bo nie słucham), ale mi sie podobała! Fabuła może nie najlepsza, ale są filmy z gorszą... Aha "BlackShit" podoba mi sie forma twojej wypowiedzi i całkowicie się z Tobą zgadzam :) !
Chyba nie bardzo się zrozumieliśmy. Moja wina - wypowiedź trochę niepełna. Trzeba nadrobić. Otóż drogi BlackShit (czy my się w którymś temacie nie spotkaliśmy?... nieważne) z tą sugestią, że ja i hiphopolo ten teges to chyba mnie obrazić chciałeś. Więc pretestuję i prostuję: nie chodziło mi konkretnie o francuski rap, ale o rap w ogóle. Po prostu nienawidzę rapu. Swoją drogą: wiecie czym się różni murzaj od opony? Jak na oponę założysz łańcuch to nie zaczyna rapować. I tyle odnośnie tej pseudo-muzyki. Teraz druga sprawa, mianowicie 'masa nasranych efektów specjalnych'... a w 13 Dzielnicy to były efekty niespecjalne? Trzecia sprawa: to podoba Ci się ten pierwszy Matrix czy nie? Bo pragnę zwrócić uwagę na to, że właśnie w pierwszej części pierdoliło się białe... yy chciałem powiedzieć O BIAŁYCH króliczkach! A Matrix wyznacza standardy, bo co drugi film powiela jego efekty specjalne. A teraz do Skiby: ja wiem, że są filmy z gorszą fabułą. Ba! Są nawet filmy kompletnie bez fabuły. Ale przecież nie musi mi smakować ogórkowa tylko dlatego, że mogłem zamiast niej dostać wodzionkę.