Podam plusy i minusy tego filmu:
+ Zdjęcia Idziaka
+ Muzyka
+ Wszystkie sceny batalistyczne
+ Wszystko co jest związane z wojną
-Urbańska i cała jej rola (do momentu Bitwy, potem jest OK)
-Wszystko co było wciśnięte na siłę (wątek miłosny)
Da się oglądać, na początku myślałem, że zostałem oszukany, ale dalej było już lepiej.
Gdyby tylko nie ta spartolona akcja z tą miłością... To byśmy mieli naszego polskiego Szeregowca Ryana. Niepotrzebnie wpychano ten wątek miłosny. Ale jestem pozytywnie zaskoczony. Niech robią więcej takich filmów... A może teraz coś wojennego, ale bardziej współcześnie? Może to?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_o_City_Hall
ja zamiast Nataszy Urbańskiej chetnie zobaczyłabym Katarzyne Zawadzką - w "W imieniu diabła" udowodniła, że ma talent, jest świeżo po PWST, no i jej uroda też by pasowała - a chyba dla Hoffmana to było ważne, z tego co widze...
Też dałem 7/10, nie jest to film rewelacyjny, ale też żadna padaka, dlatego obecna ocena 5,5 chyba jest dziełem jakichś ojkofobicznych dzieci neo, które filmu nie oglądały, ale dają mu 1.
Film całkiem do rzeczy, ale wątek miłosny mnie zemdlił, jest zupełnie niepotrzebny.
Wątek miłosny był niestety potrzebny. Na filmy typu Szeregowiec Ryan, Master and Commander czy Gods and Generals (o wojnie secesyjnej) mogą sobie pozwolić np. Stany Zjednoczone, ale nie Polska - mamy za mały rynek, a każdy film produkowany w Polsce celuje głównie właśnie w rynek krajowy i film musi być tak skonstruowany aby było w nim coś interesującego dla jak najszerszej publiczności bo inaczej może się nie zwrócić. Dla chłopaków jest wojna, dla dziewczyn miłość. Ot - standardowy przepis na film :) Zresztą nawet w przypadku Amerykanów częstą praktyką jest upychanie w filmach wojennych miłosnych wątków - vide Pearl Harbor. Nie trzeba dodawać, że także w filmach zza oceanu wątek miłosny z reguły jest minusem filmu.
Chodziło mi o to, że ten wątek miłosny był zły do pewnego momentu (sami odkryjecie jakiego). Potem był już mniej nachalny.
Film według mnie udany. Jednak za dużo było Urbańskiej(nie nadawała się do tej roli w ogóle) a za mało scen batalistycznych. Świetna rola Ferencego, zdjęcia Idziaka i muzyka.
7/10
Niestety owe wątki miłosne w tego typu filmach to "zakała" maksymalna jak dla mnie, potrafiąca najlepsze produkcje zepsuć tak że aż mdli przy oglądaniu. Niestety chyba masz rację pisząc o próbie zuniwersalizowania filmów tak by każdy dowolnej płci i poglądów, znalazł tam coś dla siebie. I chyba taki jest trend- przy drogich filmach trzeba zrobić je tak by jak najwięcej sprzedać potem biletów na ich seanse. I dostajemy potem takie filmy o niby poważnych tematach, bitwach czy wojnach oblepione lukrem miłosno-romantycznym . Ciekaw jestem tylko czy bez tego naprawdę gorzej by się sprzedały...
+ Zdjęcia
+ Olbrychski i Ferency
+ Muzyka
+ Wątek miłosny - mi się podobał, przypominał mi trochę ten ze "Wzgórza nadziei"
+ Sceny walk
+ Kozacy
+ Momenty humorystyczne
- Język, którym posługiwali się aktorzy. W XX-leciu międzywojennym tak nie mówiono.
- Zachowanie - ponownie przypomnę, że to XX-lecie międzywojenne. Ludzie wtedy byli bardziej... powściągliwi, a tutaj byli przedstawieni chaotycznie
- Zbytnia teatralność niektórych aktorów. Aktorzy teatralni nie powinni grać w filmach, a w Polsce nie mamy aktorów filmowych, którzy jednocześnie nie byliby teatralnymi
- Stylistka Urbańskiej - minus za to, że posłała ją na wojnę, żeby popier.dzielała karabinem w pełnym makijażu...
Też mi się zdaje, że 7/10 jest w tym wypadku oceną adekwatną. Z drugiej strony zastanawiam się czy ci którzy dają temu filmowi ocenę1 czy 2 widzieli go rzeczywiście na oczy.