4,1 76 tys. ocen
4,1 10 1 75806
2,7 24 krytyków
1920 Bitwa Warszawska
powrót do forum filmu 1920 Bitwa Warszawska

Czyli kolejne wysokobudżetowe niepowodzenie... Szkoda mi pana Hoffmana. Ale musimy się z tym pogodzić. Czasy pomyślności polskiego kina dawno się skończyły. Film nie zarobi wiele. Najwyżej wycieczki szkolne zwrócą koszty produkcji.
Chciałbym doczekać naprawdę dobrego polskiego filmu, który zdobędzie uznanie za granicą...:( Ale coś mi mówi, że się go nie doczekam:(

Tatar

Pożyjemy, zobaczymy. Trochę optymizmu, pod warunkiem że będzie kasa i dopuszczą "młodych, zdolnych".

Tatar

czasy pomylności? A to je dał polskiemu kinu jak nie Hoffman (między innymi)? To wszak jego film - "Potop"dostał jedną z nielicznych w historii polskiego kina, nominacji do "Oscara"! Jak dla mnie wybitne kino! Stary mistrz bynajmniej nie spuścił z tonu po "Potopie". Wszak po nim było "Ogniem i mieczem". Kino może i nie tak wybitne jak historia Jędrusia "Zabijaki" Kmicica, ale i tak wyborne. Poczekajmy więc na efekt! A tak a propos: Skąd ten dogłębny kompleks "uznania za granicą"? Kazik Staszewski mówi o sobie, że nie jest artystą światowym, ale lokalnym, bo jego muzyka i teksty dotyczą spraw lokalnych. A czy z tego powodu można go uznać za "tego gorszego"? Hoffman z założenia jest artystą lokalnym, a jak coś już kręci to zazwyczaj to jest arcy polskie (Pan Wołodyjowski, Potop, Znachor, Stara Baśń itd.). Tak więc nie liczę w przypadku tego filmu na poklask za granicą, ale liczę na znakomite, arcy polskie kino które sprawi mi niekłamaną przyjemność z oglądania. I jeszcze liczę na to, że jak u Hoffmana "drzewnej" bywało: Dobrzy będą piękni i szlachetni, a źli dostaną lanie! I o to chodzi! W kinie także. Bo ja na przykład mam dość pokręconych historii w stylu "Dogmy" czy wydumanych filmideł a'la Tarantino. Tęsknię za czymś gdzie będzie tak jak być powinno: Dobry jest szlachetny i waleczny. I oczywiście wygrywa, a na koniec zdobywa serce jakiejś równie szlachetnej i pięknej kobiety.

rejmons

Czasy się zmieniły, a pan Hoffman młody już nie jest. Dzisiaj bardziej niż uznanie widza, liczą się dudki z jego kieszeni. "Potop" tak wybitne dzieło polskiego kina. Tylko zauważ, kiedy to było. Niedługo minie czterdzieści lat od premiery(!). "ogniem i mieczem" też dobre, ale od tamtego czasu, żadna polska superprodukcja nie odniosła dużego (jeśli jakiegokolwiek) sukcesu. Zobacz: "Quo vadis" - klapa; "Wiedźmin" - klapa; "W pustyni i puszczy" - klapa; "Przedwiośnie" - klapa; "Stara baśń" - klapa. Tym bardziej mam obawy, bo Hoffman to człowiek starszej daty, a czasy i kino się zmieniły. A starzy ludzie rzadko kiedy się zmieniają. Zresztą mówi się, że starego nie nauczy się nowych rzeczy.

Tatar

Akurat wymienione pozycje to były zwykłe "klapy" artystyczne jak niechlubnej pamięci "Wiedźmin" czy zupełnie zmienione na modłę "multi-culti" "W pustyni i w puszczy" czy na koniec nieudane "Quo Vadis". Co do "Starej baśni" to Kraszewski Sienkiewiczem zwyczajnie nie był. Materiał taki sobie... Tak sobie myślę, że to tylko "wypadek przy pracy". Wszak nawet i najwięksi mieli w swoim dorobku dzieła ciut mniej "wielkie". Mam nadzieję, że Hoffman, niczym John Ford, w jesieni swojego życia artystycznego zrealizuje coś na miarę "Jesieni Czejenów". A tak a propos, super produkcji, to ja osobiście bardzo sobie cenię "Pana Tadeusza". Film wspaniały wizualnie i świetnie zagrany. Może i nie odniósł sukcesu finansowego, ale artystyczny jak najbardziej.

rejmons

Nie wątpię w sukces "Pana Tadeusza". Ale obok "Ogniem i mieczem", to jeden z nielicznych dużych produkcji, które się udały. Prawda jest taka: nie mamy środków ani rynku zbytu na takie filmy. A Polska to za mało, aby film zarobił więcej niż zwrot kosztów robienia. Nie jesteśmy interesujący. Jesień artystyczna Hoffmana będzie napiętnowana kolejnym nieudanym filmem. Niestety.

Tatar

Może wpierw poczekajmy na efekt kocowy? A tak w ogóle, to polskiemu kinu co takiego jest zwyczajnie potrzebne: Monumentalny film o wielkim triumfie na miarę "Bitwy o Midway" , "Wyzwolenia" (to kino ZSRR) czy "Bitwy o Anglię". Niektórzy twierdzą, że to "lamus"... Hym, głupich nigdy nie brakowało... HBO zamiast bawić się w jakieś mętnie filozofie postanowiło nakręcić dwa mini seriale ("Kompania Braci" i "Pacyfik") i oba odniosły niebywały sukces. Mimo, że wszak mówią o wojnie w sposób tradycyjny - heroizm, poświęcenie, bohaterstwo, braterstwo broni itd. Ba! Nawet Niemcom udało się przemycić te motywy w swoich posępnych filmach traktujących o największych klęskach w dziejach tej nacji - "Stalingrad" i "Upadek". A te kinematografie które tego nie robią po prostu tracą. Taki materiał się marnuje!

rejmons

Tylko że Amerykanie mają taką przewagę nad nami, że mają rynek zbytu na swoje filmy. Ich historię wszyscy znają i dlatego jest ona chętnie ekranizowana i oglądana poza Stanami. Naszą historię znamy tylko my. Jedyne, z czym jesteśmy kojarzeni to papież i Lech Wałęsa. A i tak obecnie większość osób ma wiedzę ograniczającą się do tego, że "byli". Okrutne słowa, ale niestety taka jest prawda. A prawda zawsze jest nieprzyjemna.

Tatar

Podpisuję się obiema rękami. Nie wiem czy do Polski dociera z 1% tego co się kręci w USA. Jeszcze do tego rosnący rynek seriali. A ilość nakręconych pilotów seriali niedopuszczonych do emisji, czy filmów zatrzymanych w fazie pre- czy post- produkcji, jest nie do zliczenia. I tam aktorzy mają się gdzie podziać. Jeśli chodzi o kino krajowe... tak jest w każdym europejskim kraju. Albo powstaje film oparty na kodzie międzykulturowym (i to stosują amerykanie, tu nie chodzi o historię narodu - szczerze mówiąc uważam że mamy o wiele ciekawszą niż USA - od królów do IIWŚ, tylko o sposób jej przedstawienia), albo na kodzie lokalnym i to drugie kręci Hoffman. Zresztą wydaje mi się, to moje osobiste spostrzeżenie, panowie Hoffmann i Wajda, ostatnio bardziej bawią się filmami od strony technicznej. Wajda - Katyń w wersji 2HD, jedyny taki film polski, Hoffmann jedyny pełnometrażowy film w 3D. A scenariusze czy prowadzenie aktorów leży i kwiczy. Bo nie sama fabuła się liczy tylko nowinki techniczne.

Tatar

Historia... Ostaniami czasy oglądałem dokument wyprodukowany przez Discovery a dotyczący żydowskich żołnierzy w Wermachcie. I jakiż był mój szok kiedy jeden z nich opowiadał o tym, że nawiał do Rosjan a w tle pokazali fragment kroniki z polskimi oficerami z LWP (orzełki mieli bez korony). Znaczy, nawet spece od historii z Zachodniej Europy nie znają się na tej historii! Ja rozumiem, nie znają kroju polskich mundurów, ale tam były wyraźnie widoczne orzełki na rogatywkach. Powinien taki jeden z drugim "znafca" skojarzyć, że coś jest "nie halo" skoro sowieccy oficerowie na filmie miast "krasnoj zwiezdy" (czerwonej gwiazdy) mają jakieś srebrne emblematy na dziwacznych czapkach. A skoro ktoś się uznaje za znawcę w materii wojennej to powinien znać choćby i podstawowe sprawy: Japończycy mieli takie białe z czerwonym kółkiem na swoich tych, no... No! Tych płachtach o to na takim długim kiju od szczotki zakładają. A Amerykanie znów nie nosili czarnych ubrań z czerwonym paskiem na rękawie i z takim dziwnym czarnym krzyżem w białym kółku. Rosjanie zaś nie mieli na czapkach wyobrażeń jakichś ptaków, ale takie czerwone coś co przypominało rozwalcowaną rozgwiazdę. A tak na poważnie: Ja bym się zupełnie nie przejmował tym, że ci z zachodu nie znają się na naszej historii, bo oni się nie znają na żadnej historii. Niech powstają takie filmy jak Hoffmana, bo może dzięki temu my, Polacy nie staniemy się spolegliwymi i głupawymi pożeraczami prymitywnej propagandy jaką przeciętnemu Europejczykowi serwują na "co dzień" ichniejsze media.
PS: Takich fundamentalnych błędów wynikających z totalnej ignorancji to ja znalazłem w ich publikacjach i filmach całe mnóstwo. dlatego ja się kompletnie nie przejmuję tym, że oni nic nie wiedzą. ONI NIC NIE WIEDZĄ! Ot na przykład: jakiś Francuz z tytułem "prófesora" ględził o II Wojnie Światowej z pominięciem Rosjan, Polaków, Jugosłowian i innych oczywiście. Z jego mowy wynikało niezbicie, że tę wojnę wygrała Francja przy jakimś mało istotnym współudziale Angoli i Amerykańców. Całą wojenną epopeję na wschodzie zbył DWOMA ZDANIAMI (o "francuzkim" ruchu oporu ględził zaś bodajże z pięć minut). A co o ZSRR? Zwykłe, wyświechtane kłamstwa: Zima, a nie prymitywna armia zatrzymały Hitlera! A gdyby nie zima, to by Adolf już ruskich pognał do Władywostoku! Obronę Moskwy, Stalingrad jeszcze wspomniał, ale Kursk, operacja "Bagration", Bitwa koło Balatonu, Operacja "Wisła - Odra" i zdobycie Berlina przez Sowietów uszły jakoś jego uwadze! Pozostawiam to bez komentarza...

rejmons

PS: Tenże "prófesor doktór " wielokrotnie widać rehabilitowany, dyrektor jednego z francuskich muzeów II Wojny Światowej wspomniał jednak o Polsce! Powiedział mianowicie: Niemcy w 1939 pomimo porozumień z Wielką Brytanią (ciekawe jakich i dlaczego tylko z UK skoro w Monachium konferowali: Hitler, premier GB,Chamberlain, premier Francji, Deladier i "duce" Mussolini . I tylko Chamberlain zawarł widać Układ Monachijski z Hitlerem. Daladier w tym czasie najwyraźniej poszedł do "die Knaipe" za rogiem na "ein wenig Schnaps und Wurst") Hitler "ZMIAŻDŻYŁ" Polskę w miesiąc. O "bohaterskiej" Armii Sowieckiej która ruszyła 17/09/1939 r. nie wspomniał, bo jak się zdaje nic o tym nie wie. A po roku "POKONAŁ" (widać z wielkim trudem) w 36 dni; Danię, Belgię, Holandię i Francję. I tu jakoś nie wypomniał o Brytyjskim Korpusie Ekspedycyjnym przelewającym w tym czasie krew na polach Flandrii i Normandii. Widać wedle jego wiedzy, tchórzliwe Britsy nie wychylały w Maju i Czerwcu 1940 r. nosa ze swojej wyspy., albo walczyły w jakiejś innej wojnie dziwnym zrządzeniem losu rozgrywającym się na tym samym terenie co chwalebne boje Francuzów z Niemiaszkami. O Britsach nie wspomniał, za to reżyser pokazał w tym momencie fragment niemieckiej kroniki filmowej: Wpierw uśmiechnięci chłopcy z Wermachtu stoją sobie pod znakiem drogowym z napisem "Dunkierka", a później kamera pokazuje w szerokim, panoramicznym ujęciu całą masę porzuconego, brytyjskiego sprzętu wojskowego walającego się na plaży. Ot i masz znajomość historii nawet wśród zachodnich "sypecjalistuff"...