Wychodzę z założenia, że lepiej sobie móżdżka nie zaśmiecać marnymi polskimi produkcjami. Do kina chodzę co tydzień, ale ostatnim polskim filmem, który widziałam na dużym ekranie, było "Wszystko, co kocham". Film mnie rozczarował do tego stopnia, że od lutego 2010 roku, nie skusiłam się na żaden inny rodzimy seans.
Wobec "Bitwy Warszawskiej" oczekiwania są spore. Głównie ze względu na sporą, jak na nasze warunki, kampanię medialną. Jestem ciekawa tego przedsięwzięcia, ale nie wiem czy na tyle, by wytrzymać oglądanie wątpliwej klasy warsztatu aktorskiego pani Urbańskiej. Już w trailerze jej "popisy" stawiają odbiór całego filmu pod znakiem zapytania.
Na pewno sceny batalistyczne zostaną przez Hoffmana wyreżyserowane na wysokim poziomie. Ale czy to nie za mało argumentów, by ostatecznie przekonać mnie do kupna biletu na ten film? Może podsuniecie mi inne przekonujące argumenty?