Już pomijając patos, moralizatorstwo... jest jeszcze inna rzecz która po prostu sprawia że 
jest mi niedobrze jeśli chodzi o polskie produkcje historyczne. 
Kobiety, zawsze zapłakane, szlochające za swymi dzielnymi mężami i Bohaterami. 
Smukłe niczym lelija na wietrze... siedzące w domu i rozpaczające, rozpaczające. 
To jeden z powodów dla których w USA czy reszcie Europy ten film się po prostu nie 
przyjmie. Bo to jest rodzaj podejścia który tam był do strawienia 50lat temu. 
Mnie od tego mdli. 
I nie rozumiem czemu jeszcze w takim Klossie były też kobiety które potrafiły się postawić, 
które miały własne zdanie, a w ostatnich filmach historycznawych już nie.
Tu nie chodzi o feminizm. Czemu pewność kobiet od razu nazywa się feminizmem? Tu chodzi o przedstawienie kobiet. Kobiety są różne i nie myślą tylko o swoich fantastycznych bohaterskich mężczyznach siedząc w domu i cerując skarpety. Mają różne charaktery, różny temperament i zawsze starają się działać w ramach zastanych norm kulturowych. I nawet wtedy miały coś do powiedzenia. Nawet jeśli były wyśmiewane za potrzebę wyrażania własnego zdania, ale robily to bo to jest naturalne. Zas przedstawianie ich tak jak w takich filmach się je przedstawia jest zenujące i po prostu już nudne. Nawet w Panu Tadeuszu są ciekawsze kobiety niż tu.
Oj tam, bohaterka "Bitwy" łapie za CKM i kosi bolszewików. To nie jest cerowanie skarpet w oczekiwaniu na Szyca ;)
Peprzysz. "Waleczne Serce"."Patriota", "Szeregowiec Ryan" itp. aż kipią patosem.
Ja nie piszę że to się nie przyjmie ze względu na patos. Tylko ze względu na dosyć dziwaczne przedstawienie kobiet w filmie. Zresztą filmy które przedstawiłeś są filmami amerykańskimi i tam jest amerykański patos, jeszcze inny od mesjanistycznego polskiego. Tamte filmy się przyjęły bo było w nich coś więcej niż tylko amerykański patos, były filmami o ludziach. A u nas z reguły robi się historyczne filmy o wydarzeniach, gdzie nie ma ciekawych bohaterów.
Nie zgodzę się. Tamte filmy przyjęły się, bo pokazują historie obce, do których mamy dystans. Jednak patos zawsze będzie patosem.U nas nie robi się filmu o wydarzeniach, jak do tej pory, robiono filmy o miłości, niestety. Osobiście chcę właśnie zobaczyć film o, jak to piszesz, wydarzeniu. Jak "Helikopter w Ogniu". Oczekując Bitwy Warszawskiej, mam nadzieję, że wątek miłosny między głównymi bohaterami będzie okrojony do minimum. Chcę zobaczyć historię żołnierza, chcę zobaczyć walki, bitwę zrobioną z epickim rozmachem. W zachodnich filmach historycznych kobiety są przedstawiane w różny sposób.W "Walecznym Sercu" nie powiedziałbym, że roi się od wojowniczek. Niestety w filmie "Ironclad" bohaterka jest po prostu koszmarna. Jakaś wysokourodzona dama z zatęchłego zamku żyjąca u boku starego męża nagle rzuca się w wir walk przeciwko zaprawionym w boju wikingom, rzuca hasłami, które takiej damie z zapyziałego zamku do głowy by nie przyszły w owym czasie itp. Postać kompletnie nierealna i przez to wkurzająca, wkurzająca bardziej niż pozostałe brednie tego filmu. 
W polskim kinie historycznym mamy nie tylko "mdłe mimozy". Jest chociażby Basia Wołłodyjowska. 
Ayla 123, pierdzielisz głupoty, w tym filmie widać jak na dłoni odwagę i poświęcenie Polek, służących u boku mężczyzn nie tylko jako sanitariuszki ale także w szeregach OLK. Polki często walczyły i ginęły z bronią w ręku - co było nie do pomyślenia na "postępowym" zachodzie w tamtych czasach.
Aha, widzę że widziałeś film. Ja swój komentarz oparłam na trailerze, którego nie byłam w stanie obejrzeć do końca. Ale może twoja odpwiedź mnie zachęci do pójścia na ten film. Histeryczność bohaterek które są przedstawiane jako przylepy swoich fantastycznych mężczyzn powoduje u mnie już mdłości. A w polskich filmach historycznych tylko tak są przedstawiane. Nawet w Klossie bohaterki spiskowały, kombinowały, były przebiegłe i wdawały się w konflikty. Jeśli tak jest i w tym filmie to z chęcią go obejrzę. Choć wątpię, bo piszesz o poświęceniu Polek "służących u boku mężczyzn" a nie "walczących u boku mężczyzn". 
Wojna zrównuje ludzi,bo walczy się o wspólny cel. Wystarczy spojrzeć na Izrael. 
I każdy kto jest w stanie trzymać broń i czuje się na tyle silny psychicznie idzie walczyć. Kobiety też. Te ktore nie miały dzieci którymi musiały się zająć, szły walczyć a nie służyć.
Przykład Izraela jest kompletnie nietrafiony. Polska nie była, nie jest i nie będzie Izraelem Europy. Inna mentalność, inna kultura, inne spojrzenie na kobiety. Izrael, od samego pocżątku otoczony wrogami dążącymi do jego zniszczenia musiał stawić czoła wyzwaniu.Dlatego wszyscy, łącznie z kobietami są tam wojskowo przeszkoleni. 
Polskie filmy historyczne przedstawiają kobiety tak a nie inaczej, bo takie były realia, bądź tak jest w powieściach, na podstawie których te filmy powstają. W średniowieczu czy późniejszych epokach kobiety nie służyły w armii, nie strzelały z łuków, arkebuzów, armat itp. Nie brały udziału w wyprawach wojennych. Po co więc tworzyć takie postaci? W jakim celu? Zdowolenia grupy feministek? 
Mamy Emilię Plater, jak sądzę jedyny wyjątek w polskiej historii, choć mogę się mylić. I to, że nie mamy filmu o Emilii Plater (a może jest, nie wiem) nie jest spowodowane tym, że nikomu nie che się o niej robić filmu. Problem polega na tym, że w ogóle mamy mało filmów opowiadających o powstaniach: styczniowym i listopadowym. 
Podczas II Wojny Światowej nie mieliśmy po wrześniu regularnej armii, a w armii krajowej nie było wiele kobiet walczących z bronią w ręku. Były sanitariuszkami, łączniczkami itd. bo taką przeznaczono dla nich rolę i nie jest winą filmowców, że tak właśnie je pokazują. 
W ZSRR utworzono oddział tzw. "platerówek", ale i tam pełniły one rolę sanitariuszek, bądź służbę wartowniczą na tyłach. 
Jeśli chcesz obejżeć sobie film historyczny o kobiecie innej niż te, które wywołują u Ciebie mdłości to obejżyj Królową Bonę.
Bo tak było w tamtych czasach. I oby tak pozostało. Naród, który wysyła do walki kobiety to żałosna banda zdemoralizowanych dzikusów i nie zasługuje aby go w ogóle tak nazywać (Narodem). 
Co innego służby sanitarne itp. wsparcie. I jeżeli same się pchają do walki w czasie najgorszego zagrożenia (wtedy można wiele rzeczy zaakceptować), ale tylko w na prawdę wyjątkowej sytuacji. Kobiety i dzieci powinny być pod szczególną ochroną państwa na czas wojny.
Nie wiem w jakim stopniu intencją filmu jest zdobycie zachodniej widowni i czy taka motywacja do jego powstania byłaby sensowna. W postawie kompradorskiej widać wyraźnie polskie kompleksy wobec jakiejś "wyższej" kultury, do której nam rzekomo tak daleko. A może to my mamy coś innego i wartościowego do przekazania, co należałoby mocno wyartykułować bez oglądania się na aktualne gusta i smaki (niekiedy już dość wypaczone) zachodnich odbiorców. Zresztą film zbliżony do amerykańskiego nie zdobędzie tamtejszej widowni właśnie dlatego, że Amerykanie "najedli się" już własnych hitów, z których każdy kolejny przypomina poprzednie. Co do obrazu kobiet to zupełnie nie rozumiem Pani uwag. Chyba to kwestia zbyt poglądowa skoro argumenty brzmią tak emocjonalnie. Powiem tylko, że nie ma chyba większego kryterium atrakcyjności, niż różnice między kobietami i mężczyznami. I nic nie działa tak odpychająco na każdego zdrowego człowieka, jak wymieszanie płciowych ról. Proszę sobie na przykład wyobrazić mężczyzn, których mdli obraz zaradnego, silnego wojownika, zawsze gotowego do walki, ofiarnego, szarmanckiego wobec dam. Może niektórzy chcieliby wyzwolić się z tego stereotypu macho, posiedzieć w domu, pozwolić sobie na słabość, być nieodpowiedzialnym, nie starać się o względy pań, nie pracować, mieć wszystko w przysłowiowych "czterech literach". Może i tak być, ale która kobieta to zniesie :)
> Nie wiem w jakim stopniu intencją filmu jest zdobycie zachodniej widowni i czy taka motywacja do jego powstania byłaby sensowna. 
Sensowna tak, ale zależy pod jakim kątem na to spojrzeć, pod kątem finansowym na pewno. Mentalnością jesteśmy zbliżeni więc lepiej spróbować u nich niż np. w Chinach:-) Ogólnie to w kapitalizmie jest tak, że im więcej rynków, tym lepiej. Tego też życzę twórcom. Im więcej zarobią tym więcej gotówki wpompują do Polski, jak na razie to z Polski się raczej tylko wypompowuje i praktycznie bez ograniczeń. 
> W postawie kompradorskiej widać wyraźnie polskie kompleksy wobec jakiejś "wyższej" kultury, do której nam rzekomo tak daleko. 
Bardzo dobrze napisane. Zbrodnie Zachodu (nie tylko Niemiec, kolonializm był bardzo podobny, również mentalnie (rasa/kultura wyższa), do nazizmu) to nie jest coś co chciałbym naśladować. Polskę się krytykuje, że bierze udział w misjach i nie kradnie niczyjej ropy. Ale ja jestem z tego dumny. Cieszę się, że nasza Ojczyzna jako jedna z niewielu krajów na Świecie może pochwalić się wyzwalaniem za friko i walkami na drugim końcu Świata ramię w ramię z zupełnie obcą kulturą tylko po to by osłabić tyranię, a bezpośrednio niewiele z tego mając. 
Otóż, pieniądze, sławę, władzę, to można bardzo łatwo stracić, honoru nikt nie zabierze, zawsze można zachować honor, ale często, żeby to zrobić trzeba się poświęcić, nieraz życie. Nasi przodkowie byli do tego zdolni, baa... oni wydaje się, byli wręcz do tego stworzeni. 
Podobało mi się to, że najwięcej terenów Polska uzyskała nie przez podboje i grabieże, ale sojusze i mariaże. Oczywiście idealnie nie było, nigdy nie będzie idealnie. 
Mogło być lepiej to prawda, ale dla ludzi zawsze będzie mogło być lepiej:-) Koniec końców mocarstwo naszych przodków nie upadło w wewnętrznych walkach, te je jedynie osłabiły, jestem pewien, że w stanie takiej anarchii mogłoby trwać i 10 tys., taka słowiańska natura. Zniszczyły nas wojny z sąsiadami deklarującymi, że są naszymi europejskimi sojusznikami... Gdyby nie inwazja, żadnych rozłamów by nie było. Gdyby miały być, byłyby już na początku XVIIIw. po wojnie domowej na Litwie, albo 1 rozbiorze. 
Mamy narodowe wady, mamy ich wiele, tylko w dzisiejszych czasach są to przywary wynikłe głównie z setek lat w wyzysku, poniżeniu i skrajnej biedzie, oraz wybiciu kwiatu naszej inteligencji w wojnach. Nazbierało się tego, ale kiedy przyjdzie czas, czas kiedy będziemy znowu podstawieni pod ścianą, jestem przekonany, że pozbędziemy się ich w moment. Trzeba tylko pamiętać, żeby w takim "odmienionym" stanie pozostać dłużej niż ostatnimi razy:-) 
Oczywiście nie uważam, że polskie społeczeństwo nie może się zmienić teraz, podczas pokoju. Może, owszem, ale widzę jakie są fakty, teraźniejszość. I jest to tragedia, zbydlęcenie i wyzbycie się jakichkolwiek ideałów, nienawiść braterska itp. Trudno jest zmienić kogoś takiego bez gwałtownego wstrząsu. Szkoda, że nas także... Musimy więc znowu czekać aż nas będą zabijać i dręczyć, jakby nie patrzeć, sami o to się prosimy i na to zasługujemy, niestety.