4,1 76 tys. ocen
4,1 10 1 75805
2,7 24 krytyków
1920 Bitwa Warszawska
powrót do forum filmu 1920 Bitwa Warszawska

Już tyle czasu minęło od premiery a ja wciąż nie potrafiłem skusić się na obejrzenie tego filmu. Po pierwsze odrzuciły mnie już pierwsze recenzje i komentarze na temat tego filmu. Po drugie obsada w której znajduje się Borys Szyci i Natasz Urbańska, oczywiście z szacunkiem dla aktora i aktorki ale kompletnie tutaj nie pasują.

Przejdę od razu do meritum sprawy i mojej opinii na temat tego filmu. Po pierwsze, irytuje mnie fakt, że głównym wątkiem otaczającym całą historie, piękną historię "Cudu nad Wisłą" jest miłość żołnierza do śpiewającej tancerki (nie wiem jak inaczej ją określić). Rozumiem też wszelkie żale na temat naszych efektów specjalnych. Przyznam, a nawet jestem pewien że w tym budżecie można było wycisnąć więcej, odrobiną większych nakładów sił i kreatywnością. Jednak to też nie jest istotne. Bardzo boli mnie to, że oglądałem historię miłosną a nie fakty historyczne. Wojna trwa. W sejmie dzieje się dużo. Marszałek Piłsudski stoi przed ważnymi wyborami. W Rosji trwa aktywna rewolucja, która skupia się na Warszawie, a my oglądamy piękną historię miłosną.

Rozumiem, że budżet był mały. Jednak można było go wykorzystać i inaczej to rozegrać. Rozumiem też sens tego filmu w momencie, kiedy na naszym rynku filmowym pojawiło by się 5 innych filmów dotyczących tej tematyki w miarę opartych na autentycznych wydarzeniach. Wtedy taki zabieg ma sens. Jednak, skoro w naszym kraju trudno znaleźć nawet dokument z Discovery na temat tej pięknej walki, która moim zdaniem zadecydowała o późniejszych losach naszego kraju - to nie rozumiem z skąd pomysł na wątek miłosny!

Parę scen z Piłsudskim. Zero odzwierciedlenia rzeczywistego życia w tamtych czasach. Zero ukazania działań dyplomatycznych. Z tego filmu nie dowiemy się jaki stosunek był rządu do wszystkiego, jak reagował na to Piłsudski. Może jeden moment był fajny, jak układał strategię walki, jak złamali szyfry i jak układał Pasjansa. Tyle.

Zamiast pokazać wszystkim, jak to wyglądało od strony rządu, Piłsudskiego i wszystkich ludzi odpowiedzialnych za nasz kraj, znów producenci poszli na łatwiznę i rzucili nam kolejne oklepane danie z tymi samymi składnikami w postaci Szyca czy Adamczyka.

Rozumiem, że efekty specjalne musiały ograniczone być do minimum. Wiem, jak nasz Kraj pomaga filmowcom. W sumie nie pomaga. Jednak, mając już budżet, trzeba wiedzieć jak go wykorzystać. Zamiast scen miłosnych, lepiej było by pokazać dramaturgię wydarzeń. Co się działo, przed jakimi wyzwaniami stały głowy naszego państwa. Pokazać brud, trud i poty, jakie zostały wylane za wolność.

Zobaczymy co będzie z Miastem 44. Za ten film trzymam mocno kciuki, wierzę w jego reżysera. Jednak, jeżeli okaże się nie wypałem to opuszczę głowę nisko w dół i przyznam, że mamy tylko Wajdę bo jego Katyń miał klimat, miał ujęcia, miał przekaz. Ten film nie ma nic. Mimo tego jest lepszy niż "Tajemnica Westerplatte", której nie udało obejrzeć mi się do samego końca.