Większość krytykujących skupia się na szczegółach technicznych. Ja skupiłem się na emocjach. Myślę, że większość krytyków wywodziłaby się w tamtej rzeczywistości z szeregów dekowników. Tłumy chłopaków zgłaszających się wtedy do punktów werbunkowych to dla takich osób czysta abstrakcja. Widać, że lata komuny i obecnej "wolności" doprowadziły do całkowitego niemal zaniku
tego, co wtedy pchało ludzi do czynnego opowiedzenia się za jakimiś pozytywnymi wartościami. Jak widać, teraz wartościami są szczegóły techniczne filmu. A emocje? Nie po to ogląda się filmy aby przeżywać emocje, prawda intelektualiści?...