Czemu nasi polscy twórcy filmowi zawsze muszą kręcić jakieś naładowane patosem gnioty (tak na 90 % uważam będzie z tym filmem) a nie zrobią coś w rodzaju wojennego widowiska z wątkiem psychologicznym w którym żołnierze będą pokazywani jak ludzie a nie jak bohaterowie.Tak jak to było w "Westerplatte" "Kanale" czy "Hubalu" ????.Może "Miasto" Jana Komasy (liczę na to że powstanie) zmieni oblicze polskich filmów historycznych albo długo oczekiwana przeze mnie "Tajemnica Westerplatte"
Dokładnie. Mam takie samo wrażenie. Dlaczego polski film historyczny musi być o 100% bohaterach i sytuacjach przedstawianych podręcznikowo? Czemu nie można wycisnąć z tego jakiejś jednej ciekawej, nawet fikcyjnej, historii ale w realiach... .
Ja ubolewam ,iż przez 20 lat niepodległej Polski nie wykorzystano niezwykle ciekawych pomysłów, jak opowiedzenie historii o 5 Dywizji Strzelców Polskich na Syberii, o Korpusach Polskich w Rosji etc. Poza tym jest sporo przedwojennych ksiażek, które można by zekranizować, np. powieści Rembeka, które są jedna bardzo negatywne w odbiorze (sam pesymizm). Osobiście uważam, iż pomysł nakręcenia "Bitwy..." w takiej konwencji, jaka jest jest słuszny- toć to przecież jedno z naszych największych zwycięstw i trzeba się cieszyć z niego, a nie płakać! Filmy wspomniane przez Bondmana są, zauważmy, ekranizacjami klęsk, chwalebnych, ale klęsk. A trzeba też chwalić się naszymi sukcesami.
Kolego wik699 : 
 
Jeśli chodzi o to aby powstał film o bitwie polsko-bolszewickiej to jestem za.Boję się jednak oglądając sceny jak Marszałek Piłsudski mówiący iż "na wojnie wszystko jest w rękach boga" to czuje iż będzie to po prostu wypełniony patosem gniot. 
Uważam iż takie filmy powinny pokazywać postacie historyczne jako postacie z krwi i kości jak to było w dawnym polskim kinie.Strasznie zawiodłem się na "Katyniu".Scena w której Żmijewski jako polski żołnierz mówi do swej żony iż "poza ślubowaniem jej samej, ślubował też orłowi białemu" jest po prostu przesadzona. 
 
Przykłady: 
 
"Westerplatte","Kanał" i "Hubal-Różewicz ,Wajda i Poręba pokazują tam żołnierzy jako ludzi z krwi i kości, bojący się wojny często załamujących się psychicznie i nie zawsze święte. 
 
Słyszałem co prawda że w filmie znajdzie się kilka negatywnych osób z naszej strony ale i tak zapowiada się na to że będzie to film słaby,a na pewno nie taki dobry jak wymieniane przeze mnie filmy. 
Przy okazji zapraszam na mojego bloga do dyskusji dotyczących " starych polskich filmów wojennych"
Odpowiem krótko. Filmom, które Pan wymienił (szczególnie "Westerplatte" i "Kanał") towarzyszył kontekst ideologiczny związany z warunkami Polski powojennej. Można było nakręcić obraz o powstaniu warszawskim, ale koniecznie z napiętnowaniem wszystkiego, co wiązało się z myślą o Polsce przedwojennej, z wolnością. Stąd dominujące w tamtych produkcjach wyśmiewanie idei walki o honor i godność, podkreślanie beznadziejności i bezcelowości oporu w obliczu przeważających sił przeciwnika. Tam też akcentowano psychologiczne rozterki i wątpliwości walczących żołnierzy/powstańców, czego nie robiono na przykład w filmach ukazujących wojskową współpracę polsko-radziecką. Taki film nie był więc realistyczny (choć mógł sprawiać takie fałszywe wrażenie), ale poprzez swoją treść opiniującą miał wywołać u widza oczekiwaną reakcję w postaci pogodzenia się z rzeczywistością, w jakiej żył, z porządkiem polityczno-społecznym, z systemem komunistycznym. Odbiorca miał stać się antypolitycznym cynikiem uznającym słuszność siły i materializmu dialektycznego, przez co uodparniał się na "niebezpieczne infekcje" polskiego patriotyzmu.