4,1 76 tys. ocen
4,1 10 1 75805
2,7 24 krytyków
1920 Bitwa Warszawska
powrót do forum filmu 1920 Bitwa Warszawska

Scenariusz może zawieść... Mam wrażenie że film powstaje tylko dlatego ze brakuje nam obrazów o Bitwie Warszawskiej... I Gdyby film nazywał się np. Walka o Sandomierz, malkontenci podnieśliby głos. Do tego dochodzi mdławość romansidła i mamy piękną historyczną opowieść, w której jest wszystko - istny śledzik z dżemem:(

Wierzę że film będzie jednak dobry, mniej przaśny jak Ogniem i Mieczem, taki bardziej w stylu Potopu...

A wracając do scenariusza - jest jedna świetna książka mówiąca o tamtej wojnie - "W Polu" Rembeka. Czytając ją stawały mi przed oczyma gotowe obrazy, gotowe kadry - powieść bardzo plastyczna i mocna treściowo. Można by z niej zrobić dwie godziny świetnego batalistycznego kina za osiągalne dla nas pieniądze (20-30 mln zł.)

http://pl.wikipedia.org/wiki/W_polu

ocenił(a) film na 3
strysio

Masz rację. Opis wygląda ciekawie i na pewno jest to material na świetny film. Jutro spróbuje to wypożyczyć - dziwie się, że jeszcze tego nie przeczytałem tak w sumie.

Niestety wiesz jak to jest. Ksiązka znana nie jest bo w PRLu był to temat zakazany, a dzisiaj to temat mitologizowany, a realistyczny obraz wojny nie pasuje do patriotycznego punktu widzenia jaki dzisiaj dominuje. Jest polityczne zapotrzebowanie na obraz patriotyczny z mężem opatrznościowym Piłsudskim, ginącym bohatersko ksiedzem Skorupko, barwnym generałem Wieniawą, przystojnym ułanem, który zakochuje się w pięknej dziewczynie - takie kino ku pokrzepieniu serc. W koncu my nie jesteśmy Niemcami aby kręcić jakieś smutne filmy typu Stalingrad, das Boot czy Upadek. . .

Chociaż z drugiej strony być moze jest w tym jakaś metoda. W końcu naród tyle złego przeżył, że może lepiej nie robić z jedynego optymistycznego akcentu XX wieku (poza upadkiem komunizmu, który w koncu i tak przyszedł), kolejnej traumy z błotem, masą trupów i wojenną beznadzieją. Może właśnie takiego kina ku pokrzepieniu serc potrzebujemy. Jakby wyszło cos chociaz w polowie tak dobrego jak Potop, nie byłoby źle. Wszak już za 4 lata będzie 70 rocznica Powstania więc pewnikiem powstanie kolejna superprodukcja, a tu już tak optymistycznie nie będzie.

Richtie

Zgodzę się po części - wydaje mi się że filmy, nazwijmy to, traumatyczne, noszą w sobie większe możliwości jeżeli idzie o ukazanie realiów, większego dramatyzmu, można się nawet pokusić o motyw bądź dialog w stylu Bergmana. Nie przeczę że filmy z pozoru lekkie nie mogą tego osiągnąć ("Życie jest piękne" może być tego przykładem? Nie wiedziałem, ale tak mi się wydaje). Wadą kina "ku pokrzepieniu serc" w polskim wydaniu jest jego przaśność, ograniczenie się tylko do polskiego podwórka; taki film traci szanse na festiwalowe laury, więc nie przypomnimy światu o fenomenalnym wyczynie naszych pradziadów. Można stworzyć traumatyczny film ku pokrzepieniu serc - w sumie w pierwszym momencie nasuwa mi się tytuł "Życie na podsłuchu" - jest to może przykład ułomny, ale pokazuje zło i element tego zła, który pozostaje, kiedy główne zło upada, i egzystuje mimo moralnej traumy, gdyż odnalazł w sobie ostatnie pokłady dobra - przykład inteligentnego filmu ku pokrzepieniu serc, oczywiście nie jest to przekładalne na kino batalistyczne, chociaż gdyby zrobili coś w stylu powieści Rembeka, ukazujące straszliwość wojny ale zarazem to coś, co decyduje o jej sensie, o tym, że destrukcja jednak coś buduje, i nie chodzi mi tu o wymiar państwa, tylko ludzką egzystencję (dajmy na to żołdak przed wojną nie miał szans na to, by jakaś niewiasta obdarzyła go miłością, wraca po wojnie w glorii chwały ale zarazem zniszczony wewnętrznie, i otrzymuje tą miłość, która już może nie będzie romantyczna i egzaltowana, ale będzie dorosła, będzie lekarstwem na lepsze, zdrowsze życie - przykład z kapelusza, wiem :) ) Reasumując boję się że powstanie film który nie przebije się za granicę; Francuzi nadal będą przekonani, że wydarzenia 1920 roku były wyłącznie ich zasługą.

strysio

"Mam wrażenie że film powstaje tylko dlatego ze brakuje nam obrazów o Bitwie Warszawskiej..."

Zgadza sie. Z tym filmem jest ten sam problem co z "Katyniem" - powstaje jako pierwszy duży film na ten temat, zatrudnia serialowe gwiazdy (opatrzone gęby), warsztatowo przypomina Teatr Telewizji (w "Katyniu" mundury czyściuchne po miesiącach niewoli bo przecież do magazynu oddać trzeba, w "1920" to chyba lepiej wyjdzie). Do tego i tu i tu reżyser mający swoje najlepsze lata za sobą.