Z dobrze zapowiadającego się tematu, zrobiono tu nudną
i poszarpaną historię, która tak prawdę mówiąc, z góry
skazaną na porażkę. Bo jak inaczej można odebrać kilku
facetów rozdartych emocjonalnie, każdy na swój własny
sposób, tuż przed taką akcją? Dziwię się w ogóle, że te
wcześniejsze doszły do skutku i nikt z nich nie stracił
''głowy''.
Może o tych cieplejszych stronach ''2:22'' bo ich dla mnie
jest jak na lekarstwo. Poza planem i samym skokiem,
który mógł mieć sens, ale jak mówię w wyciszeniu
naszych postaci, a nie w emocjonalnym chaosie, (nawet
zrozumiem ,bo to bardzo prawdopodobne, te
nieprzewidziane zbiegi okoliczności w hotelu, wiadomo o
co chodzi), często świetnie dobranej ścieżki dźwiękowej,
dusznej i takiej głębokiej (chociaż też nie zawsze dobrze
wstrzelonej), uroczej Roxy (Cheryl Meyer), akcji, która
niestety pojawia się po zbyt długim oczekiwaniu, to ciężko
jest znaleźć jakieś pozytywy. No może jeszcze odrobinę
sama gra aktorów.
Sam scenariusz jest mocno rozwlekły, wielowątkowy lecz
tym razem na jego niekorzyść. Zbyt długie sekwencje oraz
tak prawdę mówiąc niepotrzebne wywody z ukazaniem
postaci mało istotnych dla filmu. Mówię tu pokazaniu
serialu ''Harmony Park'', scenie seksu na schodach,
wątek z samotnym starcem, albo najazdy kamer w
miejsca, które nam mają coś przypomnieć lub
uświadomić. Zupełnie to tu nie zdaje egzaminu. Dialogi
są mało skomplikowane i wieją przeciętnością. Często
zalatują słabiznami. Val Kilmer bardzo słabo ,a rola ta nie
przyniesie mu powrotu do popularności. Dziwię się trochę
tego w jakich on grywa produkcjach od lat. Koszmarne
braki w kasie muszą być. Gabriel Byrne też nie lepiej.
Samo zainteresowanie się Roxy na jarmarku (?) przez
glinę mnie rozbraja. Nie tyle jej osobą co ''świecidełkiem''.
Forma filmu jest wręcz koszmarem. Zbliżenia ,najazdy i
tym podobne ,zalatują tanią amatorszczyzną. Cała ta
technika kręcenia, pozostawia wiele do życzenia.
Wielokrotnie się zdarzyło, że film po prostu dla mnie był
debilny, ale jakimś cudem ciągnąłem jego oglądanie do
końca. Tu choć pomysł był całkiem całkiem, spieprzono
go tak bardzo, że mnie nie pochłonął, a sprawił, iż w
pewnym momencie zachciało mi się spać. No oczy lecą
jak nic. Więcej niż 4/10 nie przydzielę, a i tak ocena jest
chyba trochę na wyrost.
pozdrawiam
Ciekawa opinia . W trakcie oglądania spodziewałem się , a potem miałem coraz większą nadzieję , że akcja w której pojawiały się coraz to inne absurdalne sytuacje nabierze tempa i potoczy się w kierunku filmów Tarantino . Czy tylko mnie ten film mocno skojarzył się z ' Reservoir dogs ' i ' Cztery pokoje ' ? Motyw napadu i jego konsekwencji pomieszany z nocnym życiem hotelu , czyli mix pomysłów , i pytanie - skąd ja to znam , wszystko już było ... daję 5 za dobre chęci .