Moze mi ktos wytlumaczyc o co chodzi w tym filmie? Szczerze przyznam ogladalem go na raty, momentami wynudzilem sie jak mops, pozno jest i nie mam zielonego pojecia o czym byl ten film.
Momentami fajne zdjecia kojarzace mi sie z Beksinskim i jego pracami z lat 70tych, to zdecydowanie na plus. Ale reszta? Wytlumaczcie mi to - prostemu chlopu ze wsi bym mogl seans powtorzyc z odrobine rozbudowana wiedza na temat tego filmu...
No chodzi zasadniczo o to (nie wdając się w trzecią częśc trylogii) żeby odpowiedzieć sobie na pytanie czym jest monolot i co daje człowiekowi. ;) Ale to już mniej więcej zostało opisane w recenzji przez Gładką
http://2001.odyseja.kosmiczna.filmweb.pl/f1458/2001++Odyseja+kosmiczna,1968/rece nzje?review.id=3871
Sztuka dla sztuki i wg mnie kupy sie to wszystko nie trzyma. Az dziw bierze ze sie wszyscy tym filmem podniecaja bo przeciez wiekszosc ludzi jest raczej artystycznie nieczula... A tu nagle wszyscy na kolanach bija poklony do mocno abstrakcyjnego dziela?! Dziwne;)
Oto moja wersja dla matołków :-)
Monolit jest SYMBOLEM, i symbolizuje moc sprawczą, w tym przypadku
prawdopodobnie boga, co sprawiło że ewolucja wykształciła człowieka
itd..
Film genialnie pokazuje że Bóg nie wyklucza ewolucji, nie wyklucza
przypadku itd, ale w pewnym momencie w jednej sekundzie i jednej chwili
sprawia że coś zachodzi tak jak zachodzi, i to własnie symbolizuje
monolit, to czysty symbol, idealny nieskazitelny symbol boga i jego mocy
sprawczej...
No i mamy boga który daje życie rozumne ale okazuje się ze to życie
rozumne...
Okazuje się że to życie rozumne samo po tysiacach lat ewolucji stworzyło
istnienie, i byt... Ludzie zrobili Hal'a 9000 ktory stał sie bytem
myślacym, dostał niejako dusze, jednak tu znowu pojawia sie monolit,
czyli symbol boga i jego mocy sprawczej, dzieki woli boskiej czlowiek
stal sie narzędziem które pozwolilo storzyc nowe istnienie, hala...
No itd... reszta w 2010... Czyli Bóg tworzy za sprawa monolitu nowe
zycie na jowiszu o ile pamietam...
To jest jedna z wazniejszych warstw filmu, a posiada on ich oczywiscie
wiecej...
Nie ogladalem chyba lepszej produkcji... były co najwyzej prownywalne..
chociaz ma wielkeigo konkurenta jesli chodzi o poziom a mianowicie Czas
Apokalipsy, jeszcze nie wiem co lubie bardziej :-D ...
W skrócie:
Na Ziemi żyją sobie głupie małpy, na szczęście jacyś kosmici postanawiają przyspieszyć rozwój intelektu owych zwierząt, w tym celu stawiają tajemniczą machinę w postaci monolitu i znikają (bo nawet przyspieszony rozwój intelektu musi trwać). Kosmici umieszczają jeszcze na Księżycu podobny monolit z trigerem: kiedy zostanie odkopany, ma wysłać sygnał - będzie to znaczyło, że małpy stały się już na tyle mądre, że potrafią latać na Księżyc swojej planety, więc będzie można z nimi na poważnie rozmawiać. I rzeczywiście małpy w końcu odkopują monolit na Księżycu, sygnał zostaje wysłany jak się okazuje w okolice Jowisza, więc ludzie (dawne małpy) postanawiają sprawdzić co tam jest - wysyłają statek Discovery. Komputer pokładowy statku ma za zadanie ukrywać przed załogą część celów misji, ale ponieważ jako AI nie potrafi do końca kłamać, zabija większość członków załogi, poza jednym, który w brawurowej akcji wyłącza morderczy acz niewinny komputer. Po dotarciu w okolice Jowisza ostatni żywy członek załogi znajduje na orbicie planety ogromny monolit, który okazuje się być tunelem przestrzennym. Człowiek za jego pomocą trafia do jakiegoś miejsca, gdzie kosmici przygotowali mu ciekawe wnętrza, żyje tam i w końcu umiera. Prawie, bo po śmierci rodzi się na nowo jako byt niematerialny i wraca na Ziemię.
Trochę spłyciłeś przekaz filmu ale ogólnie chyba rozumiem koncepcję. Bo jest to chyba najlepsze streszczenie fabuły tego filmu. Raz, że krótkie (w życiu bym nie przypuszczał, że da się ten film w tylu słowach opisać), dwa, że rzeczowe. Ukłony biję czołem wycierając podłogę.
Jednak to streszczenie nie oddaje do końca sensu filmu. Ja bym zrobił to tak:
W filmie mamy przedstawione dwa problemy - człowiek na przestrzeni dziejów i konflikt człowieka z maszyną. Pierwszy ma skłonić człowieka do pokory. Pokazać, że tak szybki rozwój nie musi być wcale dowodem naszego geniuszu, że w gruncie rzeczy definiuje nas nasza fizjologia.
Drugi to klasyczny wątek S-F, ale ukazany na nowo. Maszyna nie jest z gruntu zła, kieruje się po prostu zimną logiką, co odbija się niekorzystnie na członkach załogi.
heh coś sie wam koleżanki i koledzy pomyliło, gdyby ktoś tak jak ja zdobył i przeczytal pozostałem 3 części odyseji kosmicznej wiedział by czym jest monolit jest to dość dobrze ospisane w Odyseji kosmicznej 2101 i 3001 dodam że nie jest to żaden tunel czasoprzestrzenny a dr Dowman nie umiera...
ale film różni się od książki.
Autor książek powiedział: Film "Odyseja..." to 90 % wizji Kubricka, 5 %ludzi od efektów, pozostała część jest być może moją zasługą....
"Autor książek powiedział: Film "Odyseja..." to 90 % wizji Kubricka, 5 %ludzi od efektów, pozostała część jest być może moją zasługą...."
Słyszałeś może o czym takich jak skromność? ;)
Jak dla mnie spotkało się dwóch wizjonerów: Clarke miał pomysł, Kubrick go przedstawił. Obydwaj spisali fantastycznie i wyszedł niecodzienny film (który mogę oglądać i oglądać :). Oczywiście nie chce podważać, że wersja filmowa jest większą zasługą Kubricka, bo Clarke filmowcem nigdy nie był, ale gdyby nie dzieło Clarka w ogóle Odyseja by nie zaistniała.
Co do rozbieżności książki i filmu to akurat jej różnice nie mają w większości znaczenia. W książce co prawda Bowman się nie zestarzał, ale to nie ważne. Przełomowym momentem jest ten, w którym leży na łóżku (i w filmie i książce) i zasypia. Wtedy też Bowman jakby rodzi się na nowo, ale w żadnym wypadku nie umiera.
W ogóle to Kubrick zostawił ten film bez wyjaśnienia, aby widzowie wyciągali z niego własne wnioski (to jego zaleta). Nigdy nie dowiemy się, więc czy zgadzał się z wyjaśnieniem, zawartym w książce Clarke'a. Być może tak, ale gdyby powiedział widzowie przestaliby tworzyć własne teorie, poza tym książkę też można trochę interpretować, chodź nie tak bardzo jak film, który gra obrazem (jak wiadomo wzrok zawsze wygra z opisem danego zjawiska)
Mi się zdaje, że to jest film trochę o tym, że człowiek ma wolną wolę, jakaś siła wyższa (monolit) wskazuje mu tylko drogę. Ale celem życia człowieka nie jest dotarcie do Jupitera i dalej, ale śmierć i nowe życie (ostatnie sceny filmu). Człowiek, taki jaki jest teraz, nie jest w stanie zrozumieć tego co kryje wrzechświat i jego miejsce jest na ziemi.
Ten film tylko stawia te pytania, na które ludzie poszukują odpowiedzi od początku swego świadomego istnienia - bezskutecznie...