Właśnie - powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi... tutaj wzięto sobie te słowa pięknie do serca. Pierwsze pół godziny to uczta dla miłośników efektów specjalnych, jednak zamiast rosnącego napięcia otrzymujemy dłuższe z każdą minutą wątki moralizatorskie. Wątek problemów rodzinnych głównych bohaterów i wszelkie moralne rozterki 'złych polityków' i bogaczy wołają o pomstę do nieba. Partaczą film do tego stopnia, że człowiek zaczyna żałować, że w kinie nie można takiego pieprzenia przewijać.
Ogromny potencjał zaprzepaszczony typową amerykańską papką :(
A szkoda...