Jak w tytule. Jako że do rzekomego końca świata został miesiąc, i załóżmy że faktycznie ta sterta bredni się sprawdzi. Jak przystało na kinomanów każdy mniej lub bardziej na coś czeka.
A więc - na jakie filmy czekacie najbardziej z tych które będą po połowie grudnia 2012 a które wedle Majów już nie ukażą się. Czego z tych najbardziej wyczekiwanych produkcji byście żałowali?
Pewnie jak to przemyślę to za parę dni dam swoje typy. Przynajmniej będzie już wiadomo czy ta zabawa się przyjmie:D.
Jeżeli mający ponoć powstać Indiana Jones 5 ma być taki jak Indiana Jones 4 to ja już wolę koniec świata ;-)
Dla mnie pewien koniec świata już nastapił już właściwei nieco wczesniej, bo po obejrzeniu Prometeusz'a. Od R.Scott'a oczekiwałem czegos znacznie bardziej poukladanego, przede wszystkim zdrowego scenariusza, niekoniecznie poraz kolejny o Obcych. Zawiodłem się wtedy mocno. Trzeba sie jednak liczyc z tym, ze na 100% produkcji filmowych zawsze te 80 stanowi sterta bzdur bądź po prostu tragicznie nakręcony obraz. I z takimi apokaliptycznymi myślami pozostaje nam czekac na 2013 ;-)