Kiedy jeszcze byłem dzieckiem i nie miałem wyrobionego gustu filmowego oglądałem każdy napotkany film. Całkiem sporą ich część stanowiły filmy katastroficzne.
Niemalże w każdym z nich pojawiał się ten sam schemat - oto wśród czołowych bohaterów mamy: 1) faceta - zwykły, szary obywatel, który dowiaduje się, że tylko on może ocalić świat; 2) jego (była) żona; 3) ich dziecko/dzieci
Zawsze jest to samo - oboje są rozwodzie lub w separacji. Podczas kataklizmu ponownie zbliżają się do siebie, po czym obecny/-a partner/-ka ginie, aby tamci ponownie mogli dać sobie szansę i żyć długo i szczęśliwie.
Podobnie jest w 2012.
zgadzam się prawie w całości, tylko poszerzyłbym o filmy katastrofy i tzw. amerykańskie propagandowe, daleko szukać "szklana pułapka" ,wiele filmów z takimi nadludźmi jak stallone, norris, segal, wielu by wymieniać, ale każdy z wymienionych ma przynajmniej jeden taki w swojej "aktorskiej karierze". A reżyserzy w ameryce ciągle kręcą takie filmy, i będą je robili, bo jednak ich najważniejszymi odbiorcami są obywatele usa, co do których inteligencji nikt nie ma zastrzeżeń