Śledzę kilka postów na forum, i zauważyłem taką prawidłowość: Naprdawdę dobre filmy nie mają ocen pośrednich. Są albo zabardzo wychwalane, albo niedoceniane. Ja lubię ciężkie filmy i bardzo dużo satysfakcji mi przyniesie, jeśli po obejżeniu takiego filmu zrozumiem przekaz reżysera, a im bardziej zagmatfany film zrozumiem, tym bardziej jestem nim zachwycony i nie mogę powiedzieć o nim, że jest nudny, albo że mi nie leży w guście. Dlatego myślę, że ludzie piszący o tym filmie: "nudny" nie zobaczyli jego drugiego dna.
A co to jest drugie dno filmu? I co to jest pierwsze dno filmu? I ile tych den (czymkolwiek one są) film może mieć? I czy z ich powodu nie staje się denny?
No cóż... związek frazeologiczny "drugie dno" jak widać ma dwa znaczenia (co za ironia). Miałem na mysli że niektóre filmy mają podtekst, który nie rzuca się w oczy bezpośrednio po obejżeniu. Drugie dno jako coś ukrytego, a nie jako totalna porażka itp.
Jak w temacie... to są tylko moje spostrzeżenia, więc to ja mogę się mylić.
Brawo za grę słów... :)
Dziękuję za oddanie głosu...
pozdrawiam
Ja się z Tobą, Bakcyl jednak zgadzam. Ludzie, co twierdzą, że film jest nudny czy drętwy, nie wiedzą tak naprawdę, o co w tym filmie chodziło. Trzeba dostrzec różnice między kinem psychologicznym a kinem produkcji disney'a czy serią o bondzie ;)
Ja się z Tobą, Bakcyl jednak zgadzam. Ludzie, co twierdzą, że film jest nudny czy drętwy, nie wiedzą tak naprawdę, o co w tym filmie chodziło. Trzeba dostrzec różnice między kinem psychologicznym a kinem produkcji disney'a czy serią o bondzie ;)
'Ludzie, co twierdzą, że film jest nudny czy drętwy, nie wiedzą tak naprawdę, o co w tym filmie chodziło'
nie przesadzajmy :/ . można zrozumieć film i jednocześnie uważać go za nudny,drętwy i kiepski.
Też się zgadzam, że dobre filmy nigdy nie są oceniane przeciętnie. Wg mnie one po prostu wzbudzają skrajne emocje: od zachwytu po rozczarowanie, ale nikt nie pozostaje wobec nich obojętny. Albo się podobają albo nie, albo je ktoś podziwia albo kompletnie nie rozumie i nawet nie próbuje.
tez lubie mocne pokrecone i ciezkie do zrozumienia filmy... a takie filmy widz albo rozumie i lubi, albo nie rozumie i nie stara sie poglowkowac podczas ogladania filmu tylko odbiera film na "sucho" dlatego daje ocene ponizej przecietnej... dla mnie film zdecydowanie 10/ 10 :))))
Niektórzy ludzie w filmach szukają przekazu, czegoś, czego nie mówi się wprost, ale samemu się do tego dochodzi. Według mnie właśnie taką rolę powinny spełniać filmy psychologiczne, dramaty itp. (zresztą podobnie jak dobra książka). To jest kwestia ludzkich potrzeb i gustu. Jeśli ktoś takiego filmu nie rozumie to raczej mu się nie podoba, jeśli rozumie, ma większe prawo do ocenienia go.