Jeden Biały podchodzi znienacka trzech Apaczów. Dobrze, że nie trzydziestu... porażka.
Może za wiele wymagam, ale po takiej obsadzie ( duet Crowe/Bale) oczekiwałem czegoś więcej. Można od biedy obejrzeć, ale nie powala ani scenariusz, ani gra aktorów. Zdecydowanie wolę pierwowzór z Fordem i Heflinem 1957r.
Rzecz gustu, ale aż tak słabo bym go nie ocenił...
Oczywiście kilka fragmentów jest nieco naciąganych, ale czy wolę ten z 1957r. to bym nie powiedział.
Może i tak. Jak piszesz - rzecz gustu.
A pierwowzór z 1957 wolę pewnie dlatego, że oglądałem go jako dzieciak - kiedy to za Gierka w każdy, sobotni wieczór puszczali obowiązkowo po westernie - i to trochę tak z sentymentu do przeszłości.
Natomiast w remake mile mnie zaskoczył w "czarnej" roli drugoplanowej Ben Foster. Postaram się śledzić Jego filmografię.
Rzeczywiście bardzo podobał mi się ten aktor jako czarny charakter.
Postać rownież ciekawa.
Nie rozumiem jak mozna porownywac film z lat 50tych nowa produkcja. Kiedys
niebylo w pelni profesjonalnych aktorow duzo zdjec krecilo sie w studio,
makiety, dluzyzny itd. Widz byl mniej wymagajacy...
Dla mnie 10/10 i do ulubionych. Dlaczego? sam niewiem.. ale nie pamietam
zeby jakis inny film zrobil na mnie na koniec takie wrazenie.
"kiedys niebylo w pelni profesjonalnych aktorow" - takich jak Magan Fox czy Daniel Radcliffe? to że więcej zarabiają to jeszcze o niczym nie świadczy... chociaż nie, przepraszam, świadczy, patrz na punkt ostatni
"duzo zdjec krecilo sie w studio" - bo teraz sie już tego nie robi? Matrix, Avatar, Władca Pierścieni powstały w plenerach?
"makiety" - zapewniam że teraz też je robią, może w mniejszym stopniu, ale jednak
"dluzyzny" - za 200 lat też będą, szczególnie dla tych którym się wydaje że dobry film to jedna wielka napierdalanka
Widz byl mniej wymagajacy - czyżby? czytajac takie posty jak Twoje śmiem wątpić, ale cóż jaki widz takie wymagania :]